Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

"Chciałeś być sprytny, ale to ja byłam sprytniejsza."

    Hermiona jeszcze chwila stała przy oknie wpatrując się w horyzont. Rozmyślała o Fredzie. O jego głębokich brązowych oczach, rudych włosach, silnym ciele. "Przestań! Zachowujesz się, jak idiotka! Umówiłaś się  z Cormac'iem! Jeśli naprawdę Cię kocha to masz szczęście. Obroni Cię przed szlamownikami i złem!" Skarciła samą siebie, ale jeśli McLaggen nie umiał jej obronić przed grupką szesnastoletnich Ślizgonów, to, jak będzie bronił ją przed rosłymi mężczyznami? Zeszła powoli na dół. W kuchni już wszyscy siedzieli przy stole. Fred próbował coś wyczytać z jej oczu. Co mu odpisała? Zgodziła się? Odmówiła? Sam nie wiedział, czy wytrzyma do wtorku. Chyba powie jej, że przeczytał ten list. Hermiona weszła do kuchni i przywitała się z wszystkimi. Zauważyła, że Fred smaży naleśniki. Sama do siebie uśmiechnęła się widząc rudzielca robiącego śniadanie. Dosiadła się do pozostałych, a pani Molly już zaczęła wydawać polecenia. -Ron! Razem z Ginny posprzątacie łazienki! Harry, ty z L

"1-1."

    W sobotę Fred wstał w świetnym nastroju. Wyszedł cicho z pokoju, żeby nie budzić George, który wrócił dopiero nad ranem. Zszedł do kuchni, ale tam nikogo nie było. Chyba wszystkim oprócz Hermiony wieczór się udał, ale on tak się cieszył z tego powodu, że mógł przeboleć te kilka godzin spędzonych wczoraj wieczorem w samotności i to, że sam musi sobie zrobić śniadanie. Kiedy usiadł już do stołu przez okno wleciała mała sówka. Miał wrażenie, że gdzieś ją już widział. Nie pomylił się. Wziął od niej list i ona natychmiast odleciała. Odwrócił kopertę. "Hermiona Granger- Nora" głosił napis. Fred nie był wścibski. Na pewno nie aż tak, żeby czytać czyjąś korespondencję, ale przecież Hermiona to jego przyjaciółka. Powie mu kto do niej napisał i w jakim celu, więc po co zwlekać? Choć Weasley sobie tak, to tłumaczył, to w głębi serce czuł, że jest ciekawy kto pisze do Granger stawiając serduszka zamiast kropki na i. Jeśli to Krum? Znów poczuł ukłucie zazdrości. Musi to otworzyć. Musi

"Piękno-pojęcie względne."

      Czwartek w Norze minął wszystkim spokojnie. Hermiona cały dzień poświęciła na studiowanie ksiąg, a Fred musiał zająć się porządkiem w garażu. Reszta ich przyjaciół zajęła się sobą i przez cały dzień się nie widzieli.       Nareszcie nadszedł piątek. Tym razem to Ginny wstała pierwsza. Spędzała z Harrym mnóstwo czasu, ale to będzie ich prawdziwa, pierwsza randka. Następnie wstała Lavender i Angelina, gdy Hermiona weszła do kuchni ubrana w niebieskie jeansy i ciemnozieloną koszulkę jej przyjaciółki jadły już śniadanie. Przywitała się z nimi i usiadła obok Ginny. Dziewczyny właśnie dyskutowały, jak powinny się ubrać na dzisiejszą randkę.  -Nie chcę żadnych jasnych kolorów. Źle w nich wyglądam. Myślałam raczej nad granatem lub szarością- tłumaczyła Angela. -Tak, to dobry pomysł- Ginny poparła pomysł przyjaciółki.- Ja chciałabym założyć tę bordową sukienkę, którą dostałam na urodziny. Nie będę wyglądała dziwacznie? -Oczywiście, że nie! Widziałam Cię już w niej i wyglądałaś zjawisk

"Kocham"

   Fred przepuścił Hermione w drzwiach do Nory. Dziewczyna przetarła oczy ręką. Miała nadzieję, że wygląda już lepiej. Za stołem siedział George, który coś tłumaczył Ronowi, a Harry już jadł, gdy George zauważył dziewczynę podszedł do niej i wyszeptał.- Przepraszam Hermiona. Już nigdy więcej się tak nie zachowam. Na prawdę żałuję tych słów.- Gryfonka nie była pewna, czy George mówi prawdę. Przecież wyraził swoje uczucia, ale postanowiła nie ciągnąć tego tematu.- Już w porządku. Nie jestem zła- odpowiedziała. Usiadła razem z Fredem do stołu. Reszta domowników zeszła na dół i razem zjedli. Hermiona zaproponowała, że posprząta po śniadaniu. Nie chciała zabierać czasu zakochanym parom. Kiedy zaczęła sprzątać, przyłączył się do niej Fred. Nie odzywali się do siebie. Hermiona nie wiedziała, co teraz czuję chłopak. Powiedziała mu o wszystkim, co ją bolało. Czy to dobrze? Sama nie wiedziała. Przecież to on był sprawcą wielu rzeczy, przez które musiała przechodzić. Mimo to było jej lżej na serc

"Dopilnuję tego."

  Hermiona płakała. Płakała i nie mogła tego powstrzymać. Zanosiła się łzami. Nawet tutaj. Miała odpocząć i zapomnieć o problemach, ale stała się wyrzutkiem w domu państwa Weasley, w Hogwarcie. Nikt nie starał się z nią zaprzyjaźnić, poznać. Ona taka nie była. Zakochana w książkach? Uwielbiała czytać i uczyć się, ale kochać książkę, to coś innego niż kochać człowieka. Ona była zwykłą nastolatką. Miała szesnaście lat i była, jak wszystkie inne dziewczyny, po prostu wszyscy uważają, że jest już na tyle dorosła, aby radzić sobie ze wszystkim sama. Przez te wszystkie lata nauczyła się tego, ale nie potrafiła sobie poradzić z rolą wyrzutka w grupie. Szczególnie, że wszyscy się niej śmiali, ale nie szukali kontaktu. Nie chcieli jej poznać. Przecież była przyjaciółką Harrego Pottera. Nie była głupia. Harry i Ron dużo jej zawdzięczali, ale była pewna, że nikt nie myślał o jej zasługach. Teraz jeszcze te słowa Freda i George. Myślała że z Fredem może wyniknąć coś więcej niż przyjaźń. Stał się m

"Nie chcę stać się wyrzutkiem."

      Przyszedł nowy dzień i Hermiona już prawie zapomniała o Fredzie, który cały wczorajszy dzień pomagał swojej mamie. Harry i Ginny wciąż spacerowali, Ron z Lavender siedzieli w pokoju Wesleaya, a George z Angelą opalali się na leżakach przy jeziorze. Hermiona wstała znowu najwcześniej ze wszystkich nastolatków. Ona swój wolny czas poświęciła na czytanie różnych ksiąg.      Poranna toaleta i znowu zakroplenie tego oka. Założyła białą sukienkę w różowe kwiatki, na krótki rękaw z wycięciami z tyłu, która sięgała przed jej kolana. Kiedy schodziła na dół, by zjeść śniadanie pan Wesleay właśnie wychodził do pracy i żegnał się z żoną. -O, Hermiona! Siadaj podam Ci śniadanie. -Dzień dobry pani Wesley. Nie trzeba. Sama je sobie przygotuję. Niech pani się nie mar tw i. -Och, naprawdę? To cudownie, bo muszę wyjść po zakupy. -To niech pani już idzie. Zajmę się śniadaniem. -Dziękuję Cię kochana.- Pani Wesley pocałowała Hermiona w czoło i wyszła. Dziewczyna zabrała się za smażenie jajeczni

"Tylko znajomi."

      -Do piątku ja, w piątek kolejny chłoptaś? A kto po nim? Nevill? Dean? A może Lee? Może chociaż mi łaskawie powiesz z kim się spotkasz?- Fred był bardzo zdenerwowany, zrozpaczony. Myślał że wczorajsza rozmowa coś znaczyła, przecież Hermiona nie rzuca słów na wiatr. -O co Ci chodzi? -Jak to o co?- Wstał od stołu.- Wczoraj mi mówisz, żebym się Tobą zaopiekował, a dzisiaj słyszę, że masz randkę w piątek.- Chłopak teraz się wściekł. Ona nie wie o co chodzi. W co ona z nim pogrywa? -Wiem, przepraszam. Wczoraj zupełnie o tym zapomniałam.- Dziewczyna też wstała. Złapała się pod boki i próbowała wyjaśnić całą tą sytuację.- Chciałam Ci sama powiedzieć, ale George mnie uprzedził. W ogóle, dlaczego jesteś na mnie taki zły.- Hermiona sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Fred zły z powodu jej randki? Absurd.- Przecież jesteśmy tylko znajomymi. Wczoraj na mnie działały tabletki przeciwbólowe, Ty czujesz się odpowiedzialny za bliźniaka, dlatego tak zareagowałeś. Trochę nas poniosło. Nie ma o