"Chciałeś być sprytny, ale to ja byłam sprytniejsza."

    Hermiona jeszcze chwila stała przy oknie wpatrując się w horyzont. Rozmyślała o Fredzie. O jego głębokich brązowych oczach, rudych włosach, silnym ciele. "Przestań! Zachowujesz się, jak idiotka! Umówiłaś się  z Cormac'iem! Jeśli naprawdę Cię kocha to masz szczęście. Obroni Cię przed szlamownikami i złem!" Skarciła samą siebie, ale jeśli McLaggen nie umiał jej obronić przed grupką szesnastoletnich Ślizgonów, to, jak będzie bronił ją przed rosłymi mężczyznami? Zeszła powoli na dół. W kuchni już wszyscy siedzieli przy stole. Fred próbował coś wyczytać z jej oczu. Co mu odpisała? Zgodziła się? Odmówiła? Sam nie wiedział, czy wytrzyma do wtorku. Chyba powie jej, że przeczytał ten list. Hermiona weszła do kuchni i przywitała się z wszystkimi. Zauważyła, że Fred smaży naleśniki. Sama do siebie uśmiechnęła się widząc rudzielca robiącego śniadanie. Dosiadła się do pozostałych, a pani Molly już zaczęła wydawać polecenia.
-Ron! Razem z Ginny posprzątacie łazienki! Harry, ty z Lavender zajmiecie się kuchnią! Fred z Angeliną pomyją wszystkie okna i posprzątają pokoje! Hermiona z Georg'em zrobicie pranie i zajmiecie się ogrodem i garażem! Wszyscy zrozumieli, co mają robić?- Zapytała pani Weasley głosem nie znoszącym sprzeciwu, a oni w odpowiedzi tylko pokiwali głowami i ruszyli, żeby jak najwcześniej wykonać wszystkie powierzone im zadanie.
    Pani Molly wiedziała, że jeśli połączyła zakochanych w pary, to nie posprzątaliby do wieczora, a gdyby dziewczyny były razem zrobiłyby wszystko za chłopców. Jednak Fred był smutny, że jego mama nie przydzieliła mu pracy z Hermioną, ale natychmiast o tym zapomniał, kiedy Angelina zaczęła na niego krzyczeć, żeby się pospieszył, bo nie mają czasu do stracenia, gdyż popołudnie chcę spędzić z Georgem.
    Granger też było trochę żal, że nie spędzi więcej czasu z Fredem, ale jednak cieszyła się, że chociaż przez chwilę nie straci zdrowego rozsądku patrząc w jego oczy. Przecież George miał takie same oczy! Fred miał inny błysk w oku. U jego brata bliźniaka oczy święciły się do Angeliny. Szybko wsadzili brudne ubrania do pralki i poszli na dwór. Praca szła im przyjemnie. Gryfon sypał żartami, jak z rękawa i dziewczyna świetnie się przy nim bawiła. Potrafił ją rozśmieszyć. Może wtedy szczerze ją przeprosił. Nie chciała go o to pytać. Dobrze jest teraz.
     Angelina z Fredem też nieźle dawali sobie radę. Na zmianę myli okna i sprzątali. Właśnie weszli do pokoju Ginny i Hermiony. Chłopakowi przypadło mycie okien, choć wolał posprzątać pokój. Może znalazł, by coś ciekawego, ale nie chcę prosić Angelinę o zmianę, bo zaczęłaby się czegoś domyślać. No właśnie czegoś?! Ale czego? Z rozmyśleń wyrwał go czyjś śmiech. Bardzo dobrze znał ten głos. To Hermiona. Dziewczyna śmiała się żartów George. Jego brat bliźniak poczuł lekkie ukłucie w sercu. Czyżby był zazdrosny o Gryfonkę? Nie, na pewno nie. Po prostu stresuje się tym, że Weasley może ją podrywać, a przecież tu była jego dziewczyna, której chcę się oświadczać.
-Angelino, słyszysz? 
-Co?
-Śmiech! George z Hermioną żartują!
-No i co z tego?- Zapytała rozbawiona dziewczyna.
-Nie jesteś zazdrosna?
-O kogo?
-O Hermione! A niby o kogo?
-O Hermione?! Nie bądź śmieszny.- Fred zdenerwował się z kpiącego tonu Gryfonki. 
-Przecież może właśnie teraz ją podrywa?
-Fred! TO JEST HERMIONA! Jej George nie podrywa!- Angelina nie rozumiała o co chodzi Gryfonowi. Przecież powszechnie wiadomo, że nikt nie podrywa Hermiony. Oprócz Cormac'a, który patrzy na nią, jak na kawał mięsa.
-Co chcesz mi przez to powiedzieć?- Fred zdenerwował się. Znowu ktoś śmieję się z dziewczyny. W dodatku, to osoba, która jest jej "przyjaciółką".
-To, że mało kto ją podrywa. Tak naprawdę to nikt, oprócz Cormac'a, który, jakby mógł to rozebrałby ją samym wzrokiem. Reszta chłopaków omija ją szerokim łukiem. Chyba, że akurat mają jakąś pracę domową, z którą nie mogą sobie poradzić, albo im się nie chcę. Nie udawaj, że tego nie widzisz. W ogóle co Ci strzeliło do głowy, że George może z nią flirtować. To Hermiona Granger, kujonka, a przed Tobą stoi jego dziewczyna.
-Uważasz się za jej przyjaciółkę, a nazywasz ją kujonką?!- Chłopak był tak wściekły. Nie spodziewał się, że nawet Angelina będzie tak wyrażać się o Hermionie. W dodatku te słowa "rozebrałby ją wzrokiem" musi to przemyśleć.
-Fred, lubię Hermione. Traktujemy się, jak przyjaciółki, ale mam swoje zdanie i uważam, że siedząc bez przerwy w bibliotece nie znajdzie nikogo,a tym bardziej odrabianie za kogoś prac domowych nie jest dobrym patentem na podryw. Dlatego, że chcę być dla niej miła nie mówię jej tego, bo strasznie by się obraziła i Ty też jej nic nie mów. Lubię ją, ale nie poderwie George rozmawiając z nim o historii magii, czy o eliksirach, a słyszałam już niejedną rozmowę z chłopakiem, który prosił ją o coś i zaczynał rozmowę. Wyleciała mu z tekstem. "Wiesz, że Eoessa Sakndenberg była dyrektorką w Hogwarcie już w XVI wieku? To ona przeniosła bibliotekę, tam gdzie dziś się znajduję. Chodzisz do biblioteki?" Chyba mi nie powiesz, że jakiś koleś poderwałby się na takie coś?!- Fred leciutko uśmiechnął się w swoich myślach. Tego właśnie mógł się po niej spodziewać, taka była. Już mu to tak nie przeszkadzało, tylko bawiło. Angela? Miała trochę racji. Hermiona nie zacznie podrywać jego brata, albo on jej. Po prostu dobrze się razem bawią. Może dziewczyna miała trochę racji mówiąc, że Hermiona nie znajdzie nikogo w bibliotece, ale to chyba dobrze? 
    Z rozmyśleń wyrwał go głos George.
-Dobra Hermi. Idę powiesić pranie, a Ty pracuj dalej.
-Okej-odpowiedział dziewczyna ścierając łzy śmiechu z kącików oczu. Nagle Fredowi przyszedł do głowy pewien pomysł.
-Angelina muszę iść do łazienki.
-Dobra. Tylko się pośpiesz!
-Okej, okej zaraz wrócę- uśmiechnął się, jakoś dziwnie. "O, nie! Co on znowu kombinuje?"- Pomyślała Gryfonka.
     Tymczasem Fred poszedł na strych, gdzie była zarówno pralnia, jak i suszarnia a za drzwiami sowiarnia. 
-Siemka stary!- Rzucił radośnie Fred wchodząc do pomieszczenia, czym trochę przestraszył bliźniaka.
-Hej! Co tam? Już skończyliście?
-Nie! No co Ty? Angela mnie zamęczy. Ciągle mówi, że wolałaby pracować z Tobą i gada tylko Tobie. Czuję się, jakbym trochę słuchał o sobie, a trochę o kimś, kto się pode mnie podszywa.- Na te słowa obaj wybuchnęli śmiechem.- Pomyślałem, wiem, że dobrze pracuję Ci się z Hermionę, słyszałem, jak się śmieliście, ale może, ja bym poszedł do ogrodu za Ciebie, a Ty...
-Rozumiem- przerwał George.- Wiem, że kiedy o mnie mówi może być nie do zniesienia- posłał bratu uśmiech, mówiący " ale ze mnie przystojniak".- Dlatego zgadzam się.
-Super! Można na Tobie polegać!- Fred ucieszył się, że brat zgodził się na jego pomysł i nie musiał wymyślać kolejnych kłamstw.- Tylko, żeby mama się nie skapnęła musisz mi dać swoje ubrania, a ja Ci dam swoje. 
-No dobra.- Chłopcy szybko przebrali się i George na odchodząc krzyknął.- Teraz Ty musisz powieść pranie- i uśmiechnął się.
-Okej. Idź do pokoju Ginny.
  George pewnym krokiem wszedł do pokoju, ale Angelina nawet na niego nie spojrzała, tylko powiedziała z przekąsem.
-No nareszcie.- Chłopak chciał zabrać się za mycie okien, ale coś mu przyszło do głowy. Złapał swoją dziewczynę za ręce, przyciągnął do ściany i położył ręce obok jej głowy, tak, żeby nie miała, jak uciec. Pocałował ją. Bardzo namiętnie. Chciał też trochę nieśmiało, żeby od razu nie połapała się, kto ją całuję. Na początku całował usta, ona położyła mu ręce na karku i jeździła nimi w górę i w dół. Kiedy zaczął całować ją po szyi zaplotła palce w jego włosach i wyszeptała mu do ucha.
-Fred...Fred...Już dawno chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham!- Gryfon natychmiast przestał całować swoją dziewczynę i odskoczył od niej, jakby poraziła go prądem. Patrzył na nią wzrokiem pełnym bólu, rozczarowania i nienawiści. Był zrozpaczony tym, co usłyszał. W jednej sekundzie jego cały świat legnął w gruzach. Dziewczyna, którą kochał i planowała jej się oświadczyć właśnie wyznała miłość jego bratu bliźniakowi, myśląc, że to on ją całuję, ale przecież to całował on! Jej skarb, jak go pieszczotliwie nazywała. Złapała jego ręce i ponownie domagała się pocałunku, lecz George znów odskoczył, jak poparzony. Angelina powiedziała.
-George...George, ja Cię przepraszam! To nie tak. George zrozum mnie, ja...- Widząc minę swojego chłopaka Angelina nie wytrzymała i wybuchnęła gromkim śmiechem. Weasley nic nie rozumiał z tej sytuacji. Gryfonka widząc, że rudzielec teraz już sam nie wie, co ma myśleć. Stoi na przeciwko z szeroko otwartymi oczami i patrzy wyczekująco na wyjaśnienia.
-Chciałeś być sprytny, ale to ja byłam sprytniejsza.- Powiedział dziewczyna nadal się śmiejąc.- Naprawdę myślałeś, że nie rozpoznam swojego chłopaka. Wiem, jak wyglądasz. Nawet, jak założysz ciuchy Freda. Szczególnie, kiedy mnie całujesz- przyciągnęła go znów do siebie. Zbliżyła swoją twarz do jego. Dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów- to wiem, kim jesteś i, że jesteś cały mój i tylko mój- wyszeptała uwodzicielsko Angelina, a Georgowi znowu wrócił dobry humor i rumieńce na policzkach. Pocałował Gryfonkę i powiedział.- Zapłacisz mi kiedyś za to- i znów wtulił się w jej usta.
 Fred trochę zdenerwowany maszerował do ogrodu. Nie dał po sobie poznać, że czymś się stresuję. Podszedł do Hermiony i razem z nią zajął się pracą w ogrodzie. Obecnie wyrywaniem chwastów. Nic nie powiedział, za to Gryfonka paplała, jak najęta.
-To na czym...Aaa! Tak! Weszliście do Wrzeszczącej Chaty i co dalej?- Chłopak był trochę zdezorientowany. Nie zapytał się brata o, czym rozmawiał z Hermioną. Cieszył się, że dziewczyna  na niego nie patrzy, bo wtedy już całkowicie straciłby rozum. Postanowił nie odpowiadać na to pytanie, bo nawet nie wiedział o co chodzi.
-Hermiono?
-Tak?- Dziewczyna usłyszała trochę łamiący, zdenerwowany i inny niż przed paroma minutami głos.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Jasne! Pytaj.- Fred nie wiedział, które pytanie zadać, jako pierwsze, ale postanowił, że zapyta o Cormaca.
-Byłaś w piątek na randce.
-No byłam.- Potwierdziła że to randka! O nie! Może nie chciała po prostu przyznawać się Georgowi, że do niczego nie doszło i ona traktuję to, jak spotkanie.
-Fajnie było? Chciałabyś pójść z nim na drugą randkę?- Wydusił to z siebie jednym tchem. Dziewczyna spojrzała niepewnie na niego. Co go to interesuję? To nie są jego sprawy!- George!- Krzyknęła patrząc na niego tym wzrokiem, który przeszywał całe ciało.- To raczej nie są Twoje sprawy?
-No...nie, ale chciałem być miły.- Głupio jej się zrobiło. Po prostu chciał podtrzymać rozmowę, po co te nerwy?
-O-okej- odpowiedziała niepewnym głosem.
-Okej, czyli jak?- Fred nie dawał za wygraną.
-No...źle nie było, ale dobrze też nie.
-Dlaczego?
-Był trochę nachalny i... zresztą nie ważne. Lepiej opowiadaj jak tam Ty i Angela?
-Dobrze.- Fred wiedział, że w tej sprawie nie dowie się już nic więcej.- To co? Pójdziesz z nim na drugą randkę?- Gryfonka spojrzała na chłopaka niepewnym wzrokiem. W jego oczach widziała, jakąś nadzieją, jakiś promyk i ten blask. George miał inne oczy, tak przynajmniej jej się zdawało.
-Tak- odpowiedziała patrząc cały czas w oczy w jej mniemaniu Georgowi, ale kiedy potwierdziła, że pójdzie z Gryfonem na drugie spotkanie, ta nadzieja, którą miał w oczach zgasła.
   Fred był przybity. Zgodziła się! Dlaczego?! Skoro tak okrutnie ją potraktował? Musiał szybko zmienić temat, żeby nie zauważyła, że tak naprawdę rozmawia z innym bliźniakiem.
-Hermiono, co myślisz o Fredzie?- Dziewczyna teraz już nie wiedziała co myśleć. Geroge pyta ją o swojego bliźniaka. "Coś mi tu nie gra!"- Pomyślała.
-No wiesz...to Twój brat i nie zrozum mnie źle, ale on jest, jakiś... dziwny!
-Dziwny?
- Tak. Bo wiesz? Ma takie śmieszne oczy i ten jego styl bycia. Przecież to odrzuca każdą dziewczynę. Która by chciała być z kimś takim, jak on?!- Jeny! Jak zabolały go to słowa. Nawet bardziej niż, jakiś uderzenie pieśnią w twarz, ale był Georgem, który przytaknąłby takim komentarzom.
-Tak, masz rację- odpowiedział niepewnie. Już nie chciał rozmawiać z Hermioną. Schylił się i wrócił do pracy. Gryfonka stojąc trochę za nim zauważyła jego niebieskie bokserki i powiedziała. 
-George, przed chwilą miałeś inny kolor bokserek!- Fred nagle wyprostował się i powoli obracał się w stronę dziewczyny.- Widziałam, jakie miałeś majtki! Zielone! Sam mi je pokazałeś!- Miał rację. Jego brat podrywa dziewczynę, która hmm... podoba mu się? Do tej pory nie przyjmował tego do wiadomości, ale kiedy usłyszał, tak bolące słowa i jeszcze ta sprawa z bokserkami. Brunetka stała naprzeciwko niego z miną mówiącą. "Czekam na wyjaśnienia!" Fred był bezradny,ale i zszokowany. Nie spodziewał się, że George pochwalił się swoimi majtkami. Gryfonkę bardzo bawiła ta sytuacja. Na przeciwko nie stał "George" z szeroko otwartymi oczami i już otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, kiedy jej wyraz twarzy zaczął się zmieniać. Na twarzy zaczął pojawiać się lekki uśmiech, aż w końcu śmiała się na całego. Fred nie wiedział co ma powiedzieć, więc stał, jak słup soli.
-Naprawdę myślałeś, że Cię nie rozpoznam Fred?- Rozpoznała go! Jak miło na sercu! Teraz on nawet się śmiał.
-Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, kiedy powiedziałam Ci o bokserkach! Chciałeś być sprytny, ale to ja byłam sprytniejsza.- Więc to tylko żarty. O to co mówiła o nim to prawda?
-Kiedy mówiłaś o mnie, to...- dziewczyna przerwała mu.
-Już wiedziałam, że tu stoi Fred, a nie George, ale co Ci przyszło do głowy pytać się o Cormac'a?- Dodała rozbawiona.- O tą drugą randkę?
-Bo widzisz Hermiona- przyzna jej się, zrobi to teraz, kiedy jest w dobrym nastroju- ja przeczytałem ten list od McLaggen'a.
-Co?!- Zapytała rozwścieczona Gryfonka. Nagle jej dobry humor ją opuścił.- Dlaczego to zrobiłeś?! Nie miałeś prawa!
-Wiem. Przepraszam, po prostu byłem ciekawy, a Ty chyba nie powiedziałaś mi całej prawdy?
-Wszystko, co Ci powiedziałam było prawdą. Po prostu nie powiedziałam Ci wszystkiego, bo nie chciałam, żebyś wszystko wiedział!- Dziewczyna było bardzo zła, a chłopak zawiedziony, że aż tak źle to zniosła. Próbował jeszcze szukać z nią jakiegoś kontaktu, ale ona nie odzywała się do niego. 
    Kiedy wszyscy skończyli pracę, zjedli obiad. Hermiona usiadła, jak najdalej od Freda. Potem mówiąc, że jest zmęczona udała się do pokoju i czytała książki próbując zapomnieć, o tym, że Fred przeczytał jej list. W tym czasie chłopak poszedł do swojej sypialni i robił sobie wyrzutu, że otworzył tą nieszczęsną kopertę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Czy to dzieje się naprawdę?"

"Ben Rewson."