"Hogsmeade."

    W niedzielę Hermiona widziała, jak Harry i Ron rozmawiają z Gryfonami przyciszonym głosem. Na śniadaniu spotkała się z Benem. Potem poszli do biblioteki i byli tam, aż do obiadu. Gdyby wiedzieli co się wydarzy, nigdy by tam nie zeszli.
  Fred w nocy pożegnał się ze swoją dziewczyną i poszedł do swojego dormitorium. George i Lee spali już, ale chłopak nie mógł znaleźć sobie miejsca w łóżku. Dlaczego nadal tak reagował na Hermione? Przecież miał w swoim życiu już dużo dziewczyn. Jedne wspominał dłużej, innej krócej, ale jeszcze nie zdarzyło mu się zasypiać i wiedzieć twarz tej samej dziewczyny przez kilka miesięcy! A on przecież już jej nie kocha! No może jeszcze tylko troszeczkę, ale naprawdę już nie dużo. 
  Fred wraz z Georgem udoskonali swoje wynalazki. Starali się wprowadzić na rynek "Pawie pióro". Było piękne i dostojne, ale miało kilka wad. Pluło atramentem, robiło błędy ortograficzne, pisało obraźliwe rzeczy. Już prawie im się udało, ale zeszli wraz z innymi Gryfonami na obiad. 
  W Wielkiej Sali panował radosny gwar. Wszyscy zachwycali się potrawami przygotowanymi przez domowe skrzaty. Dumbledore nie było. Dyrektor rzadko pojawiał się w szkole. Za to często wzywał Harrego do siebie. Hermiona właśnie spojrzała na Pottera. Czytał jakąś książkę. Już często widywała go z nią. To było do niego podobne. Harry uczył się dobrze, ale jeszcze nigdy nie było sytuacji, w której nie rozstawałaby się z książką. "Ciekawe o czym ona jest?" Pomyślała Granger. 
Nagle od stołu nauczycieli odeszła Dolores Umbridge i ustała w tym samym miejscu, z którego przemawiał dyrektor.
-Moi drodzy, jako Wielki Inkwizytor Hogwartu postanowiłam utworzyć Brygadę Inkwizycyjną, której to członkowie będę mieli nadzwyczajne przywileje. Będę mogli odejmować i dodawać punkty, nawet prefektom. Ich zadaniem będzie utrzymywanie porządku wśród uczniów.-Jak zwykle mówiła swoim nienaturalnie przesłodzonym głosem.-Jestem pewna, że każdy z was chciałby należeć do tej grupy, ale tylko nielicznym się to uda.-Uczniowie spojrzeli na nią z obrzydzeniem.-Chętni niech zgłoszą się do mojego gabinetu.-Kilku Ślizgonów szeroko się uśmiechnęło.-A teraz chciałabym zaprosić na środek honorowych członków Brygady i pomysłodawców tego przedsięwzięcia.-Wszyscy wstrzymali oddech i patrzyli na stół Slytherinu.-Pannę Hermione Granger oraz pana Bena Rewsona.-Po Wielkiej Sali przeszło zaskoczenie i stłumione okrzyki. Przyjaciółka Pottera zadaje się z Umbridge! Jeszcze wciągnęła to wszystko tego swojego kochasia! Jednak Hermiona nic z tego nie rozumiała. Ledwo powstrzymała się, by nie otworzyć ust ze zdziwienia. Co ona sobie teraz wymyśliła?! 
-Śmiało, zapraszam.-Zachęcała Dolores. Nawet nauczyciele byli zaskoczeni tym, co usłyszeli. Nie mieściło im się w głowie, że ta dwójka spokojnych uczniów byłaby w stanie coś takiego wymyślić.
Ben nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Ta okropna krowa coraz bardziej uprzykrzała im życie, ale kiedy znów usłyszał ponaglający głos Umbridge wstał od swojego stołu i podszedł do Hermiony. Złapał ją za ramię.
-Chodź.-Szepnął, ale ona nawet nie drgnęła. Patrzyła martwo w jeden punkt.
-No chodź.-Delikatnie ją szarpnął, a ona powoli wstała. Przecież właśnie o to chodziło Dolores! Chciała ją zniszczyć, chciała, żeby Granger czuła się gorsza, najgorsza! Ale Hermiona jej na to nie pozwoli. Może odepchnąć od niej całą szkołę, wszystkich nauczycieli, ale nie złamie jej serca. Ben zawsze będzie przy niej, a to dla niej wiele znaczy. Poza tym ona jest Gryfonką. Jest odważna i waleczna. 
Pewnym krokiem ruszyła wraz z Puchonem w stronę Umbridge. Kobieta fałszywie uśmiechała się do nich. Ich usta były zaciśnięte w wąskie linie. Weszli po kilku schodach na podest i ustali obok Dolores. Ona już miała przyszykowane srebrne odznaki z literą "I". Najpierw przypięła ją do szaty Hermiony, a następnie podeszła do Bena. Ustała między nimi, nie wychodząc ze swoje roli. Uśmiechnęła się szeroko i objęła ich.
-Brawo!-Krzyknęła zadowolona zachęcając resztę do oklasków, ale nikomu nawet ręka nie drgnęła. Każdy patrzył na nich z obrzydzeniem. Puchoni, Krukoni i oczywiście Gryfoni, dlatego, że zadają się z Inkwizytorem, który bez przerwy utrudnia ich życie, a Ślizgoni, ponieważ Dolores wybrała osoby nieczystej krwi do tak zaszczytnej funkcji. Oczywiście nikt nie miał pojęcia o przeszłości Bena, więc wszyscy myśleli, że jego rodzice to mugole.
  Gdy musieli tam stać, w Wielkiej Sali, a cała szkoła patrzyła się wprost na nich czuli się upokorzeni i chcieli zemsty. Czuli na sobie wzrok wszystkich uczniów, każdy patrzył na nich pełen odrazy. To był jeden z najgorszych dni w ich życiu. Szybko zeszli z podestu i pośpiesznie wyszli z sali. Hermiona była bardzo zdenerwowana, Ben wydawał się być spokojniejszy. Słyszeli za sobą głos Umbridge.
-Wybaczcie to im. Miałam nie mówić, że to był ich pomysł. Na pewno są teraz bardzo zawstydzeni.
Weszli do pierwszej wolnej klasy. Hermiona natychmiast odpięła odznakę i rzuciła ją w kąt, a potem uderzyła pięściami w szafę, ale szybko tego pożałowała. Poczuła ból rozchodzący się po dłoniach.
-Ona jest starą...wredną...głupią...świnią!-Powiedziała Hermiona przez zaciśnięte zęby.
-Hermiono...-Powiedział prawie bezgłośnie Ben.-Ja...przepraszam.-Spojrzała na niego zaskoczona.-Gdyby nie ja to nic takiego nie miałoby miejsca. Gdybym nie był w rodzinie, w której jestem. Wszystko wyglądałoby inaczej.-Usiadł na krześle. Ręce spuścił i patrzył na swoje dłonie.
-Ben! Przestań! To nie jest twoja wina! Mi dostaje się za Weasleyów, za to, że moi rodzice to mugole. Dostaję, ponieważ ona tak chce.-Puchon przecząco kręcił głową. Hermiona podeszła do niego i przytuliła, a on po chwili położył ręce na jej biodrach i wtulił się w jej brzuch. Pochyliła się i oparła swoje czoło o jego głowę. 
-Nigdy cię nie zostawię.-Szepnęła.
-Nigdy cię nie zostawię.-Powtórzył. 
Usłyszeli głos na korytarzu, ale nie mogli się od siebie oderwać. Zresztą, kto chciałby tutaj wejść. Nagle Hermiona poczuła, że jej bluzka robi się mokra. Ben zaczął płakać. Ona głaskała go po głowie, by się uspokoił. Nawet nie zauważyli, że ktoś uchylił drzwi.
  Harry postanowił porozmawiać z Hermioną. Jakoś nie mógł uwierzyć, żeby ona wpadła na pomysł z Brygadą. Był zdenerwowany. Przeciskał się przez tłum uczniów, ale nigdzie jej nie widział. Zaczął otwierać drzwi od różnych sal, gdy podszedł do jednej usłyszał cichy szloch. Powoli i ostrożnie nacisnął klamkę i zobaczył Hermione i Bena, jednak to nie dziewczyna płakała. Potter nie mógł uwierzyć w to, co widział przez szparę między drzwiami, a futryną. Cichutko zamknął klasę i ruszył do Pokoju Wspólnego sam nie wiedząc co o tym sądzić. W głowie już mu się mieszało od natłoku informacji. Hermiona chce pomóc przy lekcjach obrony przed czarna magią, potem okazuje się, że jest założycielką Brygady Inkwizycyjnej, następnie widzi, jak Ben wypłakuje się jej. Gdzie tutaj jest sens?! Zauważył, że Cho idzie do niego. Czy ma jej o tym mówić? Lepiej nie.
  Fred był przerażony myślą, że teraz nie tylko Dolores będzie wszystko kontrolować, ale również Brygada. Kiedy usłyszał tak dobrze mu znane nazwiska poczuł się zdradzony. Spojrzał na George, ale on był tak samo zaskoczony. Gdy zobaczył twarze przyjaciół, wiedział, że nikt nie miał o tym pojęcia.
  -Przepraszam, zawsze to ja byłem ten twardy.-Niemrawo uśmiechnął się.
-Ben, nie wygaduj już więcej takich głupot, proszę cię.-Spojrzała na niego zatroskana.
-Dobrze.-Nastała krótka cisza, w której każdy z nich zastanawiał się, co dla nich oznacza bycie w tej brygadzie.-Jak myślisz, co teraz dla nas wymyśliła Umbridge?
-Jutro się wszystkiego dowiemy.
-Jutro?-Spojrzał na nią spod swoich okularów.
-W poniedziałki i w czwartki odwiedzam naszą kochaną Umbridge.-Oparła się o blat i założyła ręce. Po chwili zauważyła swoją odznakę. Chciała schować ją do kieszeni, ale Rewson podszedł do niej i przyczepił z powrotem do szaty.
  Hermiona wraz z Puchonem ukryli się w bibliotece, jak mieli to w zwyczaju. Nie pojawili się na kolacji. Dziewczyna wieczorem szybkim krokiem przemierzała korytarze Hogwartu. Gdy wreszcie weszła do Pokoju Wspólnego ten cały był zapełniony, jednak jej obecność stłamsiła wszelkie rozmowy. Wszystkie pary oczy były skierowane w nią. Nawet ci, którzy uważali, że Hermiona to porządna dziewczyna teraz bardzo zmienili zdanie. Patrzyli na nią oskarżycielsko. Poczuła się przy nich taka mała. Nic nie warta szlama. Ale właśnie tego chciała Umbridge, a ona nie będzie ułatwiać jej tego zadania. 
Na chwilę przystanęła, ale zaraz raźnym krokiem ruszyła do swojego dormitorium. Słyszała szepty, kiedy przechodziła obok Gryfonów. Była pewna, że tyczą się jej. Opadła na swoje łóżko zmęczona wszystkim. Dotychczas to Ben trzymał ją w ramach, ale teraz sam się rozkleił, a przecież to ona należy do domu Godryka Gryffindora. Jest odważna i udowodni to.
  Poniedziałkowy ranek minął zwyczajnie. Hermiona i Ben czuli, że są głównym tematem plotek, ale stawiali temu czoło. 
Po obiedzie Granger skierowała się do pokoju Umbridge, by odbyć swój szlaban. Po raz pierwszy chciała tam iść, wręcz nie mogła się doczekać. Zapukała i już po chwili przekroczyła próg jej gabinetu.  
-Siadaj.-Dolores już nawet nie próbowała być dla niej miła.-Myślałaś, że zostawię cię i tego całego Bena? Zrobię wszystko, by was upokorzyć.-W takich momentach Hermionie ciarki przechodziły po plecach.-Jesteście w Brygadzie Inkwizycyjnej, więc będziecie pilnować porządku na korytarzach, ale ty i Rewson musicie jeszcze odrabiać lekcje za resztę członków, zrozumiano?-Gryfonka kiwnęła głową.-Świetnie.-Zapiszczała Dolores.-A teraz pisz. To co zawsze, żeby dobrze ci się to utrwaliło w pamięci.-Uśmiechnęła się do niej szyderczo. 
  Było już późno, gdy Hermiona wyszła od Umbridge, ale pobiegła jeszcze w stronę Pokoju Wspólnego Hufflepuffu, mając nadzieję, że spotka Bena. Ostatnio po jej głowie chodziły różne myśli. Wolała odrabiać za kogoś lekcje byle tylko nie pisać tym piórem i teraz to się częściowo sprawdza. Nie ulega wątpliwości, że pozostali członkowie będą Ślizgonami, więc to za nich będę odrabiać prace domowe. Jeszcze ta sprawa z Rewsonem, który musiał uwarzyć jej eliksir. Miała nadzieję, że to nie miało żadnego znaczenia, że Dolores chciała tylko zmarnować czas chłopaka. 
Krążyła po korytarzu. Czekała aż zobaczy jakiegoś Puchona. Wreszcie pojawiła się Hanna Abbott.
-Cześć.-Hermiona zwróciła się do dziewczyny, a ta spojrzała na nią z obrzydzeniem.
-Hej.-Powiedziała od niechcenia. 
-Mam sprawę...-Nie zdążyła dokończyć.
-Nie.-Przerwała jej i szybkim krokiem ruszyła do wejścia Pokoju Wspólnego.
-Czekaj!-Krzyknęła za nią i złapała jej rękę. Ta szybko ją zabrała.-Możesz zawołać tutaj Bena?-Spytała. Hanna, o ile to możliwe spojrzała na nią jeszcze groźniej i nic nie mówiąc weszła przez wnękę. Granger czekała, mając nadzieję, że Abbot przekazała Rewsonowi, że czeka na niego. 
Po mimo jadu, jakim pluła Hanna, poszła do Bena i powiedziała "Twoja Granger czeka na korytarzu.".
-Cześć, wszystko w porządku?-Wyleciał z Pokoju Wspólnego.
-Tak, tak, wszystko okej.
-Uf...już myślałem, że coś ci się stało.-Choć jego i Hermionę zawsze łączyła tylko naukę teraz wiele się zmieniło. Ufał jej bezgranicznie i wiedział, że może na niej polegać. Nagle stała się dla niego tak ważna, że nie wyobrażał sobie dnia bez niej. Zbliżyli się do siebie w obliczu grozy,a teraz mieli tylko i aż siebie.
-Byłam u Umbridge i...-Urwała.
-I?-Już był niespokojny.
-I powiedziała mi, co będziemy robić.-Patrzył na nią wyczekująco.-Mamy obowiązki tak, jak reszty jej brygady. Patrolowanie korytarzy, utrzymywanie porządku, ale jeszcze musimy odrabiać lekcje za pozostałych.
-Myślisz, że dużo osób zgłosi się do niej?-Zapytał po chwili.
-Nie mam pojęcia. Ale jednego jestem pewna. To będą sami Ślizgoni.
-Tak, masz rację.-Potwierdził z powagą.-Więc co robimy?
-Nic.-Cicho westchnęła.-W sobotę jest wypad do Hogsmade, a o jedenastej spotkanie we Wrzeszczącej Chacie. Harry, Ron i ja, tak wiem, to dziwne, ale rozmawiałam z nimi, stwierdziliśmy, że obecne lekcje obrony przed czarną magią w niczym nam nie pomogą. A przecież Sam-Wiesz-Kto nadchodzi. Jak mamy się bronić?
-To dobre pytanie.-Włożył ręce do kieszeni.
-Wpadliśmy na pomysł czegoś w rodzaju lekcji. Harry będzie nas uczył.
-To świetny pomysł.-Ben był pełen entuzjazmu.
-Tak, tylko, czy my damy radę?-Uniósł brwi, pokazując, że nie wie o co chodzi.
-Ty warzysz dla mnie cały czas eliksir, musimy się uczyć, będziemy teraz należeć do Brygady, w dodatku będziemy odrabiać lekcje za innych, gdzie w tym wszystkim znajdziemy czas na te zajęcia?
-Chyba nie tylko tutaj chodzi o czas, co?-Uśmiechnął się do niej.-Boisz się, że nas tam nie przyjmą, że wezmę nas za szpiegów.-Choć to nie było pytanie kiwnęła głową.-Nie martw się, Harry nigdy w ciebie nie zwątpi.-Przytulił ją. Właśnie korytarzem przechodziła grupka Puchonów, którzy nie byli do nich przyjaźnie nastawieni. Dziewczyna odsunęła się od przyjaciela.
-Nie przejmuj się nimi.-Próbował ją pocieszyć. Pożegnali się i Hermiona poszła do swojego dormitorium. 
  We wtorek przy śniadaniu George opowiadał Fredowi, jak wspaniale poszła mu randka z Angeliną. Wychwalał ją pod niebiosa. Chwalił każdy centymetr jej ciała, a wszystkie wady przedstawiał tak, jakby były to najlepsze na świecie zalety. Fred przysłuchiwał się temu z lekkim i kpiącym uśmiechem. 
-No dość o tym. Mów o Wiktorii.
-Myślałem, że już nigdy nie skończysz.-Fred wyszczerzył się do niego.-Co ja mam mówić? Jest wspaniale, a będzie jeszcze lepiej, kiedy z nią zerwę.
-Zerwiesz? Myślałem, że ona naprawdę ci się podoba.
-Bo podoba, ale nie tak, żeby spędzić z nią resztę życia. 
-Czy mi się wydawało? Czy ty właśnie nie szukałeś dziewczyny na całe życie?
-We wakacje, ale wtedy kompletnie mi odbiło.
-Tak, na punkcie Hermiony.-Spojrzał na niego wymownie.
-Przestań z tą Hermioną. To był błąd.-Fred naprawdę tak uważał. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego uczucia nie zmienią się z dnia na dzień, ale wiedział, że ma do wyboru życie bez ograniczeń lub życie z panią prefekt. 
-Jaki błąd?! Zachowywałeś się, jak zakochany w Norze...
-George! Mam dość. Nie rozmawiajmy już o niej i nie broń jej. Mam ci przypomnieć, że to ona wymyśliła Brygadę Inkwizycyjną?-Na te słowa bliźniak Freda tylko westchnął.
-Cześć.-Dosiadła się do nich Ginny. Oboje mruknęli coś na powitanie.
-Co jest?-Nie poznawała ich.
-Nic.-Odpowiedzieli równocześnie. Dziewczyna spojrzała na nich podejrzliwie.-Ron mówił wam o spotkaniu?
-Tak.-Powiedział George.
-I co? Co o tym sądzicie?-Fred wzruszył ramionami. Ginny nie wiedziała co z nimi się dzieje. Głośno westchnęła. Harry usiadł obok niej. Spojrzała na Deana, który nie miał zadowolonej miny, więc szybko wstała i poszła do niego.
  Dzień minął spokojnie. Bliźniacy uspokoili się ze swoimi wynalazkami, co bardzo ucieszyło Hermionę.
   W środę odbywał się trening quidditcha. Drużyna Gryfonów trenowała bardzo intensywnie, by wygrać Puchar Quidditcha. W niedzielę miał odbyć się pierwszy mecz-Krukoni kontra Puchoni. A w następną Gryfoni mieli zmierzyć się ze Ślizgonami, odwiecznymi wrogami. Angelina prawiła coraz więcej motywujących przemówień, by pobudzić zespół do walki, ale wystarczyło, że grają ze Slytherinem. Sama ta świadomość sprawiała, że mogli wybaczyć tak częste i męczące treningi. 
Lavender jak zwykle czekała na Rona na trybunach, a gdy tylko ten wylądował, podbiegła do niego.
-Och Ronuś...-Zaczęła obsypywać go buziakami. Tak, tak...Lavender uwielbiała Weasley'a i z wzajemnością. Chłopak był przyziemny, za to ona czasami lubiła latać w obłokach, ale jeśli przychodziło co do czego, to umiała wziąć sprawy w swoje ręce. Ron bez problemu oddał jej władzę w związku.
  W czwartek Hermiona poszła do Umbridge, która oznajmiła jej, by wraz z Benem pojawiła się jutro w jej gabinecie o siedemnastej, ponieważ odbędzie się uroczyste mianowanie innych uczniów na członków Brygady Inkwizycyjnej. Dziewczyna przyzwyczaiła się już, że musi pisać 'specjalnym" piórem. Jak na razie Dolores nie wymyśliła niczego nowego, a Granger, jak zwykle ukryła się w łazience, by posmarować swoje lewe ramię.
 Piątki zawsze były o wiele weselsze od reszty dni roboczych. Tylko dwie osoby siedziały z posępnymi minami. Hermiona i Ben. Już dziś Brygada wejdzie w życie. Po lekcjach poszli do biblioteki, a stamtąd prosto do gabinetu Umbridge.  Wyglądało na to, że pojawili się ostatni. Byli już tam: Vincent Crabble, Greogry Goyle, Pansy Parkinson, Milicenta Bulstrode, Graham Montague, Multon Fulison, Kasjusz Warrington, Adrian Pucey i ARGUS FILCH! Wyglądało na to, że cała paczka Dracona stawiła się...oprócz niego samego. Trzeba przyznać, że ten Ślizgon w tym roku zachowywał się co najmniej dziwnie.
"Uroczystość" przebiegła dość szybko. Umbridge wygłosiła przemówienie, że jest bardzo dumna z każdego z nich, że wyrazili postawę godną czarodzieja, by bronić porządku i honoru szkoły. Następnie każdemu z nich przyczepiła srebrną odznakę. Zaprosiła ich, by napili się herbaty. Hermiona i Rewson zrobili to, kiedy upewnili się, że wszyscy piją swoje i nic się z nimi nie dzieje. Nadeszła chwila, by ustalić dyżuru kontrolowania korytarzy. Mieli dobrać się w pary. Oczywiście Gryfonka była z Benem, Goyle z Crabble, Pansy z Milicentą, Graham z Fulisonem, Kasjusz z Adrianem. Natomiast Filch miał patrolować korytarze samotnie. "Och, tak, oczywiście Argusie, z panią Norris." Co i tak do tej pory robił. Każdy dostał dzień tygodnia do wyostrzonej obserwacji. Hermionie i Benowi przypadła środa. Nawet, jeśli nie miało się dyżuru mogło się odejmować lub dodawać punkty i zwracać uwagę innym uczniom.
     Nareszcie nadeszła sobota. Upragniony wypad do Hogsmeade i spotkanie we Wrzeszczącej Chacie. Nagle większość szkoły zapragnęła wstać wcześnie. Hermiona szła z Benem do wioski dyskutując o jej pomyśle, jak będą mogli informować resztę grupy o spotkaniach. Miały to być złote dukaty, które zamiast daty wydania miały pokazywać datę i godzinę spotkania. Kiedy liczby zmieniały się dukat rósł tak, że czuć było to w kieszeni. Rewson uważał to za dość ryzykowne, ale musiał przyznać, że nie ma niczego lepszego. Zajrzeli do "Trzech Mioteł". Widzieli, jak Ginny całuje się z Deanem, a potem, jak Harry wesoło gawędzi z profesorem Slughornem, co było do niego niepodobne. Potter tłumaczył coś Ronowi, ale nie słyszeli co. Gdy Gryfoni wyszli również Granger i Rewson wolnym krokiem ruszyli w stronę w drzwi. Gdy wreszcie dotarli do Wrzeszczącej Chaty ta była cała zatłoczona. Stanęli na końcu, tak, by nie rzucać się nikomu w oczy. A byli tam: Neville, Dean, Parvati i Padma Patil, Cho, Luna, Katie, Alicja, Angelina, Colin i Dennis, Ernie Macmillan, Justyn Finch-Fletchley, Hanna Abbott, Anthony Goldstein, Michael Corner i Terry Boot, i wreszcie Ginny, Fred i George ze swoim kumplem Lee Jordanem. Jeszcze kilka osób, których Hermiona i Ben nie znali. Ron i Harry stali z przodu. Głos zabrał Weasley.
-Jak wiecie Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać powrócił.
-Bo on tak mówi?-Ktoś krzyknął.
-Po co tutaj przychodziłeś skoro nie wierzysz?-Warknął Ron, ale odpowiedziała mu cisza.-Obecne lekcje obrony przed czarną magią na pewno nam nie pomogą, gdy będziemy musieli walczyć. Dlatego ten pomysł z lekcjami. Harry byłby naszym nauczycielem. On z nas wszystkich wie najwięcej.
-Niech Harry opowie o tym, jak zginął Cedrik.-Usłyszeli męski głos.
-Nie i jeśli przyszliście tutaj, żeby posłuchać o tym, to was rozczaruję.-Powiedział hardo Harry.-Przykro mi Ron, nie będzie spotkania z ciekawym człowiekiem.-Szepnął przyjacielowi do ucha.
-Ale Harry załatwił Sami-Wiecie-Kogo na pierwszym roku!-Krzyknął Colin.
-I załatwił bazyliszka w drugiej klasie.-Dodał Justyn. Zapadła martwa cisza.
-Więc jak będziemy się nazywać?-Zapytał radośnie George.
-Gwardia Dumbledore'a.-Odrzekł po chwili poważnym głosem Potter. 
Przysunęli stolik za którym usiadł Harry wraz z Ronem. Oboje pierwsi wpisali się na kartkę. Każdy czekał na ruch czyjeś osoby, więc Ben postanowił udowodnić, że można im ufać. Popchnął dziewczynę w kierunku stolika i trzymając ją za ramię przepychał się przez tłum uczniów. Wszyscy patrzyli na nich zaskoczeni i oburzeni, że śmiali się tu pokazać. Bali się, że zaraz pójdą na skargę do Umbridge. Ale oni podeszli do stolika. Potter nadal trzymał kartkę. Spojrzał na Rona, ale ten tylko wzruszył ramionami, więc skierował swój wzrok na Hermione i Bena, którzy czekali na pióro. 
Harry musiał podjąć ciężką decyzję. Przyjaźnił się z Hermioną bardzo długą i nie mógł uwierzyć, by pomagała Umbridge, ale jeśli rzeczywiście jest jej szpiegiem ich plan legnie w gruzach. Ale to była Hermiona Granger! Jego przyjaciółka! Podał jej pióro. Podpisała się, a następnie podała pióro Benowi. Nikt nie chciał ruszyć się ze swojego miejsca. Nie wierzyli tej dwójce. Wreszcie Ron powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Lavender.-Nie odwróciła głowy.-Lav.-Wstała, ale uprzedziła ją Ginny. Za nią stała już Cho i jej przyjaciółki. I tak powstała długa kolejka. Ben pociągnął dziewczynę, by wyszli już na dwór. Czekali tam za Harrym i Ronem. Gryfonka opowiedziała im o pomyśle z dukatami i oni się zgodzili. Została jeszcze sprawa z miejscem do ćwiczeń. Każdy miał się zastanowić nad tym. 
Granger i Puchon poszli jeszcze do Miodowego Królestwa, a Ron i Harry do sklepu Zonka. Zauważyli tam dziwnie zachowującego się Dracona, który wchodził do łazienki.
W drodze powrotnej Ben postanowił towarzyszyć swoim kolegom z Hufflepuffu, czego nie przyjęli zbyt entuzjastycznie. Hermiona szła więc sama, gdy nagle ujrzała przed sobą Pottera i Weasley'a. Zbliżała się do nich, gdy nagle Harremu wypadła książką. Dokładnie ta sama, z którą się nie rozstawał. Dziewczyna podniosła ją i ciekawość ją zjadła. Otworzyła, by zobaczyć co to za książka, ale rozczarowała się, gdy spojrzała na nią. Była to normalna, choć dość stara książka do eliksirów. Otworzyła ją. "Własność Księcia Półkrwi" Czyżby Harry tak ją podpisał? Zaczęła ją wertować. Zauważyła, że ktoś poprzekreślał receptury i dopisał atramentem swoje wskazówki. ''To dlatego Harremu tak dobrze szło z eliksirów.'' Zrozumiała już.
-Harry!-Krzyknęła. Gryfoni odwrócili się do niej.-Książka.-Podała mu ją.-Skąd ją masz?-Spytała.
-Widziałaś?-Jego ton był trochę oskarżycielski. Kiwnęła twierdząco głową.
-Przepraszam.-Powiedziała cicho, na co on tylko westchnął.-Harry, uważam, że powinieneś to oddać.
-Nie ma mowy. Jest najlepszy!-Uśmiechnął się Ron.
-Nie masz pojęcia, czy to dobre przepisy.
-Wkurzasz się, bo jest najlepszy.-Hermiona spojrzała na niego z politowaniem i wtedy to się wydarzyło. Krzyk Katie, krzyk Leanne. Bell wisząca kilka metrów nad ziemią. Byli przerażani. Nagle jej ciało runęło w dół. Podbiegli do niej. Harry wziął ją na ręce i biegł do Hogwartu. Za nim podążała Leanne. 
-Nie możemy tego dotknąć, no chyba, że przez coś.-Powiedziała Hermiona wskazując na naszyjnik z opali. Ron natychmiast naciągnął rękaw swojego swetra na dłoń, złapał kopertę, w którym był ukryty ten czarnomagiczny przedmiot. Przed wejściem do szkoły spotkali profesora Snape oraz Filcha, którzy im pomogli. Potem zostali wezwani do profesor McGonagall.
-Dlaczego zawsze gdy źle się dzieje akurat wy tam jesteście
-Pani Profesor ja to pytanie zadaje sobie już od sześciu lat.-Odpowiedział spokojnie Ron. Harry próbował przekonać opiekunkę swojego domu i mistrze eliksirów, że to sprawka Dracona, ale nie miał dowodów, więc nie wiele mógł wskórać. 
  Każdy głowił się, gdzie też będą mogły odbywać się lekcje z Harrym, więc Fred nie mógł skupić się na Wiktorii, kiedy siedzieli przytuleni na kanapie w Pokoju Wspólnym na przeciwko kominka.
-Fred, ty kompletnie mnie nie słuchasz!-Usiedli tam od razu po meczu, w którym to Puchoni wygrali 210 do 30.
-Zamyśliłem się.
-Eh, w takim razie nie będę ci przeszkadzać.-Wstała.
-Nie przeszkadzasz.-Pociągnął ją za rękę tak, że upadła na kanapę i zaczął ją łaskotać i droczyć się z nią, choć w głowie miał jedno. Nie mówił o tych spotkaniach swojej dziewczynie, ponieważ nie ufał. Poza tym zaczęła go nudzić. Myślał również nad zachowaniem Hermiony. Czy rzeczywiście jest szpiegiem? Ciekawe co teraz robi? 
Hufflepuff wygrał, więc pewnie świętuje to razem z Benem. Siedziała obok niego na meczu, na trybunach dla Puchonów.
  W poniedziałek Hermiona zgłosiła się do Umbridge. Dała jej pióro, które dla odmiany kaleczyło jej prawe ramię i przez cały czas szydziła z niej.
-Szlama! Nieczysta krew! Kłamczucha! Nic nie warta dziewucha!-Zachowywała się, jakby nie miała pojęcia o utworzeniu Gwardii. Na koniec dała jej dwa egzemplarze, jeden dla niej, drugi dla Bena (Hermiona od razu po wyjściu od Inkwizytora dała przyjacielowi jego książkę) poradnika, jak dobrze wykonywać zadania członka Brygady Inkwizycyjnej. Była to pierwsza książka, która Hermiona miała ochotę wyrzucić, spalić, nie czytać.
Seamus nie popierał Harrego i mówił o tym głośno, rzucając głośno kąśliwymi uwagami.
Neville bez przerwy zastanawiał się nas salą do ćwiczeń. We wtorek wpadł na kilkoro uczniów. Chodził po zamku bez wyraźnego celu, gdy wreszcie na siódmym piętrze 
naprzeciw gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami pokazały mu się drzwi. Nacisnął klamkę i jego oczom ukazała się sala treningowa. Był przeszczęśliwy. Ruszył biegiem do Harrego, który właśnie jadł kolację z Ronem w Wielkiej Sali. Wpadł do niej i podszedł do nich.
-Chodźcie! Szybko!-Ponaglał ich, ale oni zachowywali się normalnie, dopóki nie przeszli przez drzwi. Ruszyli biegiem za Nevillem. Wpadli na Hermione i Bena, którzy właśnie wracali z biblioteki.
-Chodźcie z nami!-Krzyknął Harry, ku własnemu zaskoczeniu, więc pobiegli za Gryfonami. Ustali przed ścianą Neville zaczął krążyć i ich oczom pokazały się drzwi. Przeszli przez nie i Hermiona powiedziała.
-Brawo Neville znalazłeś Pokój Życzeń inaczej nazywanym pokojem Przychodź-Wychodź.-Chłopcy nie za bardzo ją rozumieli.-Ukazuje to, co człowiek najbardziej potrzebuje w danym momencie.
-Widzicie, to jakby Hogwart pokazywał, że chce, żebyśmy walczyli.-Powiedział Harry z uśmiechem. 



Drodzy czytelnicy!     
JEST! NIE WIEM KIEDY. NIE WIEM JAK. ALE JEST.
ROK BLOGA!
PIERWSZA ROCZNICA!
Na początek trochę wspomnień.
Pamiętam, jak rok temu na jakiejś stronie na Facebooku znalazłam wpis, że nasza kochana Rowling miała w planach połączenie Hermiony i Freda i to było dla mnie szok! :O Takie "łoooo", ale o dziwo to przypadło mi do gustu. Wydawało się być połączeniem idealnym i rzeczywiście jest. Zaczęłam szukać więcej informacji na temat "Fremione" i tak natrafiłam na różne blogi o tej tematyce. Jednak było ich mało. Za mało! W mojej głowie zaczął kiełkować pomysł, a potem pojawił się zarys, a wraz z nim cała fabuła. Na początku nie miałam o niczym zielonego pojęcia. Nie byłam pewna, czy dobrze robię, czy się nie zbłaźnię? Ale zaryzykowałam i o to są tego efekty. Pełny, okrągły rok! 
Muszę przyznać, że gdy teraz czytam niektóre rozdziały to zastanawiam się, jak ja mogłam to wypuścić?! A czasami sama jestem pod wrażeniem. :D Wiem, że kiedyś i  o tym rozdziale będę myśleć, że to, czy tamto mogłam zrobić lepiej. Gdy czytam bloga to czuję tam moje serce, które włożyłam do każdego rozdziału. Przyznaję się bez bicia, że do jednych włożyłam więcej, do drugich mniej, ale cały blog jest naładowany mną, moimi emocjami i pasją. Wiem, że posty pojawiały się nieregularnie, niektóre są niechlujne i z błędami, ale teraz, gdy je czytam staram się je wyłapywać i poprawiać. Zawsze opublikowaniu posta towarzyszą wielkie emocje, jak Wy go przyjmiecie i umyka mi to. Przepraszam. Cały czas staram się być jeszcze lepsza. Nieskromnie przyznam, że ja widzę postępy. Szczególnie kiedy piszę. Kiedyś zastanawiałam się nad synonimami, a teraz wszystko przychodzi mi łatwiej. Nawet popełniam mniej błędów ortograficznych. :D
A teraz najważniejsza część, do której pewnie mało kto dotarł. Za bardzo się rozpisuję. Eh...A kiedyś miałam problem z tym, co do Was pisać, a teraz...Mogłabym tak w nieskończoność. :D Serio. ;D
Ale wracając...
Dziękuję!!!
Bez Was nic by się nie udało. Bez Was by mnie tu nie było. Bez Was ten blog dawno by już nie istniał.
Wasze komentarze są zawsze tak miłe i ciepłe, że od razu człowiekowi robi się cieplej na sercu. Na początku nawet się zarumieniałam, jak głupia do monitora. Teraz pewnie też robię... Czasami aż głupio pisać cały czas dziękuję, dziękuję, ale nic więcej mi nie pozostało, bo naprawdę dziękuję z całego serca i wyrażam swoją wdzięczność.
Dziękuję za 11682 wyświetlenia! (Jesteście niemożliwi, nie wiem, jak tego dokonaliście!) Dziękuję za każde przeczytanie posta! Dziękuję za każdy komentarz! Nie wiecie, jak wiele to dla mnie znaczy! :)
Oficjalne podziękowania kieruję do:
-Weroniki Dudek, która podsunęła mi pomysł i jest moim stałym czytaczem, który zawsze komentuję-DZIĘKUJĘ!
-Insurgent, która niedawno pojawiła się na tym blogu, a wniosła już tu tyle miłych słów i emocji (popłakała się przy moim poście)-DZIĘKUJĘ!
-Katniss, której bloga obserwuję, za tyle miłych słów i, że nie obraziła się za to, co napisałam, naprawdę nie chciałam Cię urazić, a wiele osób uznałoby to za atak-DZIĘKUJĘ!
-Serenie, która doceniła moje starania-DZIĘKUJĘ!
-Ann Isabell, która potrafi wyciągać wnioski i analizować moje posty-DZIĘKUJĘ!
-Eleonorze Malfoy, która pojawiła się raz, ale równie ciepło się wypowiedziała-DZIĘKUJĘ!
-Gwiazdeczce21, która była ze mną na początku, zdaję sobie sprawę, że to moja wina, gdybym dodawała posty regularnie może przeczytałabym jeszcze jeden komentarz od niej, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją tu spotkam-DZIĘKUJĘ!
-Mary Potter, która również była na początku, liczę, że jeszcze kiedyś się odezwiesz-DZIĘKUJĘ!
-Manii, która napisała kilka miłych słów-DZIĘKUJĘ!
-*Lestrange*, która była na początku z miłymi słowami (przepraszam, że wtedy nie trzymałam się terminów)-DZIĘKUJĘ!
-Gabrysi Weasley, która była na początku i ciepło komentowała-DZIĘKUJĘ!
-Gaba Gabi, która napisała kilka bardzo miłych komentarzy-DZIĘKUJĘ!
Dziękuję wszystkim, którzy choć raz tutaj byli. Wszystkim anonimowym komentatorom i tym, którzy się nie ujawniają, ale czytają. 
Dziękuję również Marcie Weasley, która napisała jednego cudownego bloga, a ja czytając go miałam coraz większą chęć, by napisać swojego.
DZIĘKUJĘ!
                                         









Komentarze

  1. Rozdział idealny !! <3
    A to my dziękujemy ze piszesz tego bloga ze znajdujesz dla nas czas !!
    Mam nadzieje że sprawa z tym ze umbridge się zneca nad Hermiona i Benem wyjdzie na jaw już niedługo :)
    Pozdrawiam weny życzę i kolejnego udanego roku oraz kolejnych czytelników :****

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, tym razem to ja dziękuje haha <3 czekalam wczoraj na notke ale niestety zasnelam i dopiero dziś po pracy miałam chwile aby przeczytać :D Co ja Ci mogę powiedzieć, rozdział jak zawsze cudowny. Troszkę malo dialogów jak dla mnie ale rozumiem bo rozdział jest jednym z takich, gdzie zawarte są momenty z książki a po co pisać jeszcze raz cos co juz zostało napisane :). Swoja droga myslalam, ze juz mnie nic nie zdziwi, a tu prosze, taki pomysl z tymi pomyslodawcami :o. Cudnie, cudnie, czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdział <3 przesylam buziaczki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę. ;) :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Ben Rewson."

"Czy to dzieje się naprawdę?"