"To ona."

 Harry postanowił zaprosić na romantyczną kolację Ginny, kiedy odebrał swoją pierwszą wypłatę i dziewczyna była przeszczęśliwa, że Gryfon zabrał ją do tak ekskluzywnej restauracji. Założyła swoją najlepszą sukienkę, a na kolację zamówiła jedno z najdroższych dań. Harry poprosił dla nich drogiego szampana. Najpierw rozmawiali o sobie i o ich miłości, ale już po chwili wymieniali się sprawami dnia codziennego. Potter wypił już kilka kieliszków alkoholu, dlatego był skłonny do zwierzeń i nagle powiedział Ginny:

- Ostatnio jak byłem u bliźniaków, to Fred wyznał nam coś, ale lepiej, żebyś nikomu o tym nie mówiła.

- Jasne! Co jest?

- Fred powiedział, że nie chce szukać dłużej Hermiony. - Ginny zesztywniała i patrzyła wyczekująco na swojego chłopaka. - Powiedział, że to Hermiona go zraniła, bo zwątpiła w niego i w ich miłość, więc on nie zamierza jej przekonywać, by wróciła. Nie zrobił jej nic złego, a wręcz starał się, by miała wszystko, czego pragnie, więc teraz nie będzie jej przeprosił. Ma sama przyjść i porozmawiać z nim. - Ginny poczuła, że krew w jej ciele zastygła. Wiedziała, że to jej wina i, że przez nią związek Hermiony i Fred może się rozpaść. Nie chciała, nie mogła do tego dopuścić. Harry zauważył zmianę w jej zachowaniu, ale nie chciała go tym martwić, więc szybko się uśmiechnęła i odparła.

- Teraz tak mówi. Znam go bardzo dobrze. Jest impulsywny. Zaraz zmieni zdanie.

- Tak myślisz? Wydawał się być pewny swoich postanowień. 

- To tylko poza.

- Mam nadzieję. Nie chcę, żeby zaczął umawiać się z inną dziewczyną.

- Myślisz, że to możliwe?! - Spytała przerażona.

- Nie wiem Ginny. Nie mówił nic o tym, ale powiedział, że nie wie, czy jeszcze ma narzeczoną, a skoro, jak sama mówisz, jest impulsywny, może nagle sobie ubzdurać, że chce poznać nową dziewczyną. - Weasley straciła humor na całą resztę wieczoru. Wiedziała, że namieszała, ale sądziła, że Harry i Ron zdołają to wszystko odkręcić, jednak coraz bardziej traciła nadzieję, że jej chłopak i brat są w stanie odnaleźć te dwie Gryfonki...

Następnego dnia Ginny postanowiła spotkać się z Lavender, ponieważ nie mogła usiedzieć spokojnie w Norze i postanowiła, że teleportuje się do domu Brown. Jej przyjaciółka była cała w skowronkach. 

- Ron zapytał, czy chce z nim zamieszkać! Powiedział, że sporo zarabia i razem będzie nas stać na to, żeby coś razem coś wynająć! Jestem taka szczęśliwa! W ogóle nie spodziewałam się po nim takiej propozycji, ale zgodziłam się! Przecież mam już pracę w Banku Gringotta, więc mogę się usamodzielnić, ale nie myślałam, że on jest gotowy na taki krok, bo... - Urwała w pół zdania, kiedy zobaczyła, że na twarzy dziewczyny maluje się raczej smutek. - Ej, Ginny, co jest? Pokłóciłaś się wczoraj z Harrym? 

- Nie... Z Harrym było super, ale chodzi o to, co mi wczoraj powiedział...

- O jeny... Ginny, co się stało? - Tutaj Weasley streściła wyznanie swojego chłopaka na temat Freda. 

- Myślisz, że Fred mógłby tak po prostu zapomnieć o Hermionie i zacząć spotykać się z kimś innym? - Spytała z niepokojem. 

- Nie wiem Lavnder... Harry'emu powiedziałam, że to niemożliwe, ale to dlatego, że nie chciałam go martwić. Sama nie mam takiej pewności. Wydaję  mi się, że jeśli naprawdę jest zły, może zrobić wszystko..

- To straszne! Trzeba coś z tym zrobić!

- Dlatego przychodzę do ciebie! Wiele razy chciałam coś podpowiedzieć Harry'emu odnośnie tego, gdzie ich szukać, ale on zawsze się wykręcał i nigdy nie brał na poważnie moich słów. Oni  nigdy ich nie znajdą! To prawda, że Harry i Ron doskonale znają Hermionę, ale nie Angelinę! Poza tym, kto lepiej je zrozumie, niż my?! Ich przyjaciółki!

- Ginny, o czym ty mówisz?

- Mówię o tym, że powinniśmy zacząć ich szukać na własną rękę. - Zapadła długa ciszy między dziewczynami.

- I mamy nic nikomu o tym nie mówić? - Dopytywała Lavender.

- Tak! Ile razy Ron krytykował twoje pomysły?

- No czasami się zdarzało, ale ja będę pracować w archiwum w banku... To Ron jest aurorem!

- Który nie potrafi odnaleźć dwóch dziewczyn.. My je znamy najlepiej i my je odnajdziemy! 

- No nie wiem Ginny... To chyba nie dla nas... Ty zaraz wracasz do Hogwartu...

- Będziemy w ciągłym kontakcie! Lav, ty musisz się zgodzić! Dla mnie! Proszę cię, zrób to dla mnie... Jeśli Hermiona i Fred naprawdę się rozejdą to będzie moja wina, a tego sobie nie wybaczę... -  W oczach Ginny zaszkliły się łzy, które ostatecznie przekonały Brown, by pomóc przyjaciółce.

- Zgadzam się, ale od czego zaczniemy?

- Mam już plan...

W tym czasie George starał się poukładać swoje życie, o ile to możliwe. Dostał już nauczkę, kiedy o mało co nie otruł się alkoholem. Kiedy po swojej stronie miał już Freda i Bena wszystko wydawało się łatwiejsze. Ben wynajął dla siebie lokal niedaleko ich sklepu, w którym miał też małe mieszkanie. Całe dni zajmował się produkcją swojej linii kosmetycznej, a wieczorem wpadał do bliźniaków na piwo. 

George bardzo poświęcił się pracy. Opracował nowy system i produkty, dlatego sklep zaczął wychodzić na prostą. Od kiedy bliźniacy nie mieli się już do kogo spieszyć, często zostawali w sklepie do późna. Tak było i tym razem. Fred postanowił posprzątać między półkami, ponieważ jakiś chłopiec wylał na podłogę żabi skrzek, a w tym czasie George czyścił ladę i dokładał na nią produkty, które miały przyciągnąć uwagę klientów. Usłyszał dzwonek i mimo tego, że już była prawie dwudziesta, nie wyprosił klienta ze sklepu, tylko wyszedł, by się przywitać. Przybrał sztuczny uśmiech i wykrzyknął:

- Witamy w Magicznych Dowcipach Weaslyów! W czym mogę służyć? - Ale na przeciw siebie nie ujrzał żadnego klienta, tylko ją... Katie. 

- Hej... - Powiedziała prawie szeptem.

- Cześć... - Zapadła długa i niezręczna cisza, którą przerwał Fred. Skończył już sprzątać i chciał udać się do mieszkania, kiedy zobaczył, że Bell jest w ich sklepie. Nie wiedział jej bardzo długo, chyba od tej nieszczęsnej imprezy. Wolał zostać z bliźniakiem i w razie potrzeby pomóc mu.

- Katie. - Zwrócił się do dziewczyn. - Po co przyszłaś? Potrzebujesz czegoś? - Starał się być miły.

- Potrzebuję pogadać z Georgem.

- O czym? - Spytał wywołany bliźniak.

- Jak to o czym? Na Merlina... Nie piszesz, nie zjawiasz się, nie dajesz znaku życia... 

- A niby po co miałbym to robić? - Fred oparł się o półkę i przyglądał się tej dwójce.

- Może tak odesłałbyś brata... Chciałabym trochę prywatności.

- Ja i George nie mamy przed sobą tajemnic.

- Właśnie.

- No dobrze... Skoro tak chcesz. - Westchnęła. - Dziwi mnie to, że tak dobrze się bawiliśmy na mojej imprezie... Seks też był niesamowity, a ty tak po prostu olewasz mnie...

- Przecież powiedziałem ci, że kocham ANGELINĘ!

- Nie krzycz! Nie krzycz na mnie! Wszyscy mówią, że to moja wina, że Angelina cię zostawiła! Ale ja nie zrobiłam nic złego! Nie uwiodłam cię, nie zaciągnęłam siłą do łóżka! Sam tego chciałeś! 

- WIEM! - To tak bardzo bolało George. Nie musiała mu o tym przypominać. - Wiem, że wtedy tego chciałem, ale zrozum, że to był błąd. Pomyliłem się. Przepraszam cię, jeśli za to ty masz jakieś krzywdy. Nie chciałem cię zranić i robić ci nadziei, ale ja kocham tylko jedną kobietę i jest nią Angelina.

- Ale... Przecież... Przecież mówiłeś, że jest ci dobrze...

- Kiedy? Przez te dziesięć minut? Katie... Proszę cię... To jest...

- Żałosne. - Dokończył Fred. 

- Żałosne?! Żałosne to jest to, że nigdy nie spojrzałeś na mnie, jak na dziewczynę! Zawsze byłam tylko pustą laską! Choć podobałeś mi się od tak dawna i kiedy, przypominam ci, sam zacząłeś przystawiać się do mnie, pomyślałem, że nareszcie mnie zauważyłeś! 

- Przykro mi Katie, ale ja nie muszę i nie chcę tego słuchać. Wyjdź ze sklepu i nie wracaj to już. To był błąd. 

- Błąd?! Tak nazywasz najlepszą noc w moim życiu?! 

- Po raz kolejny muszę powiedzieć, że to jest... - Fredowi nie dane było dokończyć, ponieważ między półkami wyłoniła się nowa postać. 

- Żałosne. - Powiedział Ben. 

- Ben?!... Ty tutaj? - Spytała zaskoczona Katie.

- Jak widać. - Odparł spokojnie. - Dziwi mnie to, że robisz wyrzutu Georgowi. Może przypomnę ci, jak potraktowałaś mnie? Całowałaś się ze mną i dałaś mi nadzieję! Wiedziałaś, że jestem w tobie zakochany i perfidnie to wykorzystywałaś! Potem "podsunęłaś" mi Demelzę, bo cię wkurzałem! Jak mogłaś zrobić coś tak strasznego?! Uważam, że ty jesteś wszystkiemu winna! Gdyby Angelina i George rozstali się, wszyscy by o tym wiedzieli! Ty też! Nie miałaś podstaw do tego, by sądzić, że nie są razem. Chciałeś to zrobić i już! Wykonałeś ku temu wszystkie środki. - Postawa Gryfonki zmieniała się, a z jej oczu leciały iskry. 

- Udowodnisz mi to?! - Spytała zadziornie. 

- Poświęcę wszystko, by udowodnić, że jesteś podła! - Ben przyjął wyzwanie, a dziewczyna szybko opuściła sklep.

- Ben może mieć rację. Co jeśli ona zrobiła coś, żebyś zdradził Angelinę? Na przykład podała ci jakiś środek? 

- Ona ma rację. Jak jej to udowodnić?

- Ja się tym zajmę. - Obiecał Ben.

- Tylko szkoda czasu na to. Ja czułem się w pełni władz umysłowych, kiedy to robiłem i nie ma znaczenia, czy podała mi coś, czy nie. Zdradziłem. Tylko tyle się liczy. 

- Jeśli naprawdę ci coś podała, to za to odpowie George. - Powiedział ostro Ben. 

- Nie będę się z tobą kłócił. - Odparł zrezygnowany Weasley. 

Ben był zirytowany, dlatego wypił szybko jedno piwo i wrócił do siebie. Za to George wyglądał okropnie, bo słowa Katie przypomniały mu wszystko, co się wydarzyło. 

- Po co ona gada mi takie rzeczy? Przecież to była przyjaciółka Angeli i wiedziała, co jest między nami. Nagle tak zakochała się we mnie, bo ja wcześniej nie wiedziałem żadnych sygnałów z jej stron. - George postanowił zwierzyć się bratu.

- Ale ona mówiła, że chciałeś to zrobić. 

- Fred, nie będę kłamał, chciałem. Byłem pijany, byłem głupi i po prostu świetnie się z nią bawiłem i nagle w mojej głowie zrodziła się myśl, że byłoby cudownie, jeśli przespałbym się z nią. 

- I jak było? Lepiej? 

- Jeny... Nie wiem... Było inaczej. Po prostu to było to coś na jedną noc, nie tak, jak z Angelą. Żałuję tego, co zrobiłem i chętnie cofnąłbym czas, ale po prostu wiem, że to był mój błąd, że wtedy tego chciałem. Byłem totalnym idiotą i teraz ponoszę tego konsekwencje.

- A propo... Kiedy zobaczyłem ją w sklepie od razu pomyślałem, że przyszła ci powiedzieć o ciąży...

- Na gacie Merlina! Fred! O czym ty opowiadasz?!

- Czy to jest możliwe?

- NIE! Oczywiście, że nie! 

- Musiałem spytać.

- Dobrze... Skoro ty wywlekasz na światłe dzienne moje największe brudy, w takim razie powiedz mi, co to ostatnio było... Nie chcesz szukać Hermiony? - Usta Freda zacisnęły się w cienką linię.

- Po co mam szukać kogoś, kto świadomie przede mną ucieka? 

- Przecież wiesz, że ona myśli, że to ty zdradziłeś.

- Ta... Jasne... Ponad dwa miesiące jej nie ma i nie wierzę, że przez taki długi czas nie porozmawiałam z Angeliną, która powinna jej wyjawić prawdę. 

- Może teraz jej głupio, że zwątpiła?

- Niech to powie mi prosto w twarz. Może jej uwierzę. 

Ben ostro pracował, ponieważ już niedługo miał otworzyć swój własny sklep. Planował stworzyć kosmetyki na wiele przypadłości, ale najpierw skupił się na tych upiększających. W przyszłości chciał też mieć lecznicze, chemie gospodarczą i może własną linię produkcyjną. Póki co musiał pracować całe dnie, by nareszcie w jego sklepie stanęły regały, lada i kasa. Nie zapomniał także o Fredzie i o tym, że chłopak zbuntował się przeciw Hermionie. Rewson chciał go przeciągnąć z powrotem na drugą stronę. 

- Pamiętasz, jak jej się oświadczyłeś? Nawet ja byłem pod wrażeniem! A pamiętasz, jak byliśmy na sylwestrze wtedy u Syriusza? A pamiętasz, jak wyglądała na weselu Billa i Fleur? - Starał się cały czas przywołać w jego głowie miłe wspomnienia, które miały mu pomóc. 

- Wiem, co próbujesz osiągnąć, ale nie uda ci się to. Pamiętam o tym doskonale i często wspominam, ale skoro było tak cudownie, to dlaczego uwierzyła słowom Ginny? Dlaczego nie zasługuję na głupi list z wyjaśnieniem?! 

- Znajdź ją i zapytaj o to! Musi być jakieś racjonalne wyjaśnienie tej sytuacji! 

W to wierzyły Lavender i Ginny, które nieustannie poszukiwały przyjaciółek. Lavender, znając Angelinę powiedziała, że dziewczyna mogłaby żyć bez różdżki, jeśli naprawdę byłaby uparta i zawzięta, a co w tej kwestii nie ma wątpliwości. Wspólnie teleportowały się do niemagicznej części Londynu, ale miasto przytłoczyło je, dlatego postanowiły spróbować inaczej. Ginny odnowiła kontakt z byłym chłopakiem - Deanem, aby ten ułatwił im kontakt z Seamusem. Wiedziały, że ojciec chłopaka jest mugolem i to może im pomóc. Pod pretekstem wzmożonej ciekawości nad światem mugoli, poprosiły o przewodnika, który ułatwiłby im poruszanie się w tym świecie. Seamus przedstawił im swojego przyjaciela, który jako jedyny z jego znajomych, wiedział, że chłopak jest czarodziejem. Przewodnik dziewczyn miał na imię Jacob i był bardzo przystojnym brunetem. Nie mógł ukryć swojego zdenerwowania przy pierwszym kontakcie z Gryfonkami. One uważnie słuchały jego wykładów na temat świata mugoli. Mówił o tym, jak wygląda jego życie, jak się ubiera, jakiej muzyki słucha. Dziewczyny chciały lepiej poznać świat, w którym przyjdzie im szukać Gryfonek.
Niestety wakacje dobiegły końca i Ginny musiała wrócić do szkoły. Przyjaciółki i tak miały ograniczony czas na swoje poszukiwania. Mogły to robić tylko po pracy Lavender, a teraz tylko w weekendy. Ginny nie powinna tak często wychodzić ze szkoły, ale postanowiła porozmawiać z profesor McGonagall i wytłumaczyć, dlaczego musi znaleźć jej byłe podopieczne. Minerwie wystarczyło to, że Ginny je szuka. Jej również zależało na ich powrocie, dlatego zgodziła się, by Weasely opuszczała mury szkolne w weekendy, ale tylko w określonych godzinach. Przez to o wiele trudniej było utrzymać poszukiwania w tajemnicy Lavender. Mieszkała już z Ronem na Pokątnej i nie chciała go okłamywać, ale z opowieści chłopaka wiedziała, ze on i Harry nie maja nic, co naprowadziłoby ich na ślad dziewczyn. Chciała pokazać Ronowi, że ona jest zdolna do tego, by odnaleźć samodzielnie przyjaciółki.

Spotykały się z Jacobem już tylko w soboty i czuły, że to wszystko zajmuje zbyt wiele czasu. Poznały już komunikację mugoli, ich codzienne życie, ale potrzebowały czegoś więcej, bo stały w miejscu. Poza tym widziały, że George staje się coraz bardziej smutny, a Fred zły. 

- Posłuchaj Jacob. - Rozpoczęła Ginny. - My tak naprawdę kogoś szukamy. Myślimy, że nasze przyjaciółki mogły schować się gdzieś w świecie mugoli.

- Dziewczyny! To jak szukanie igły w stogu siana!

- Ale ty tak dobrze znasz ten świat! Szybciej je znajdziesz dzięki technologii, której my nie ogarniemy i nawet nie zdołamy.

- Dobra... Spróbuję pomoc. - Lavender aż zapiszczała z radości. Szybko z torebki wyjęła zdjęcie Angeliny, które było zaczarowane tak, by się nie ruszało.

- Widziałeś ją kiedyś? - Spytała z nadzieją Ginny. Jacob długo patrzył się na uśmiechniętą twarz dziewczyny aż w końcu powiedział:

- Niestety, ale nie wydaję mi się, żebym ją kiedyś widział. - Wtedy Lavender wyjęła drugie zdjęcie, a twarz Jacoba zmieniła się.

- I co? Widziałeś ją? - Dociekała Ginny.

- Jej twarz jest jakby znajoma... Wydaję mi się, że gdzieś już ją widziałem, ale nie jestem pewien... Muszę pomyśleć... Mogę zabrać te zdjęcia?

- Jasne! Weź je! - Powiedziała Ginny. - Bardzo liczymy na twoją pomoc, ale też dyskrecję. Nie mówi nikomu, a zwłaszcza Seamusowi, że ich szukamy, okej?

- Dobrze. Skoro tego chcecie. To co, ja idę na poszukiwania i widzimy się w następną sobotę?

- Tak! Mamy nadzieję, że przyniesiesz dobre wieści. - Dodała Lavender. Dziewczyny ruszyły do swoich codziennych obowiązków. Dla Brown nie była to łatwa sytuacja, ponieważ przed wszystkimi musiała ukrywać swoje sobotnie wyjścia. Ginny w Hogwarcie zawsze kłamała, że idzie się pouczyć albo na spacer, ale co innego jej przyjaciółka. Ron stał się ostatnio strasznie zaborczy, ponieważ zaczął podejrzewać, że jego dziewczyna może mieć romans. Po ostatnim takim wyjściu nawet pachniała męskimi perfumami, ale Lavender zawsze mówiła, że Weasley sobie coś ubzdurał i, że kocha tylko jego. Chciała już, by dziewczyny się odnalazły i, by nie musiała dłużej oszukiwać swojego chłopaka, z którym zamieszkała. 

Ben oficjalnie otworzył swój sklep, który raczej nie cieszył się dużym powodzeniem, ale starł się, jak mógł, by przyciągnąć klientów. Oferował wiele kosmetyków, dzięki którym można było zrobić domowe spa. Postarał się także o to, by porozwieszać reklamy na całej ulicy Pokątnej. Udało mu się namówić nawet Harry'ego, by pozował do jednej z nich, by zachęcić potencjalnych klientów. Z czasem biznes zaczął się rozkręcać, a jego kosmetyki były polecane przez wiele osób, dlatego Ben miał dużo pracy, ale był z tego zadowolony.  W tę sobotę zamknął sklep trochę wcześniej, ponieważ został zaproszony na obiad do Nory. Kiedy się tam pojawił, zobaczył, że przy sobie stoi Lavender i Ron i o coś się kłócą. Postanowił nie wtrącać się w ich sprawy i wszedł do środka. Byli już tam Bill i Fleur. Dziewczynie rósł ciążowy brzuszek. Z salony wyłonili się Fred i George i powitali się z przyjacielem.

- Z jakiego powodu ten obiad? Może powinienem przynieść jakiś prezent? - Spytał Rewson.

- Nie, coś Ty. Dzisiaj nikt nie ma urodzin, więc my też zastanawiamy się, o co chodzi. - Powiedział George. ale przyjaciele zauważyli, że Fred jest bardzo smutny. Wzrok miał spuszczony w dół, a plecy przygarbione.

- Wszystko okej? - Spytał go brat.

- Nie! Nic nie jest okej! Dzisiaj urodziny ma Hermiona! - Ben i George spojrzeli na siebie porozumiewawczo. 

- Harry i Ron na pewno mają dla nas dobre wieści. Muszą już mieć jakiś trop. - Zapewniał George.

- Jasne... Coraz bardziej jestem na nią zły... Że uwierzyła Ginny i, że będąc z Angeliną i znając prawdę, nie chcę kontaktować się ze mną! - Ben już chciał coś powiedzieć, ale w wtedy w domu zrobiło się głośno, ponieważ przyszedł Percy, ale o dziwo nie sam, tylko z pewną dziewczyną. 

- Chodźcie tu wszyscy! - Zawołał wszystkich do kuchni, gdzie mieli zasiąść do stołu. - Chciałbym wam kogoś przedstawić. - Powiedział dumny. - To moja dziewczyna, Camilla. - Dziewczyna miała długie, czarne i falowane włosy, pełne usta pomalowane czerwoną szminką i dużo zielone oczy. Była bardzo piękną i wszystkim bardzo się spodobała, ale nie mogli nic powiedzieć, bo byli w szoku. - Camillo, to moja rodzina. To jest moja mama - Molly, tata Artur, moi bracie z połówkami, to Bill z Fleur, Ron z Lavender, George i Fred, a to przyjaciele rodziny Harry Potter i Ben Rewson. - Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wtedy zobaczyli jej biały garnitur zębów. 

- Bardzo miło cię poznać. - Powiedział Harry, który zachowywał się, jakby był pod urokiem.

- Ciebie również, Harry Poterze. 

- Percy, dlaczego nie mówiłeś, że przyprowadzisz swoją dziewczynę? - Pani Molly odzyskała już zdolność mowy. 

- To miała być niespodzianka. - Przytulił Camillę. 

- Jak mu się udało poderwać taką laskę? - George chciał powiedzieć to do Freda, ale niestety wszyscy to usłyszeli i wybuchli śmiechem, a Percy spiorunował brata wzrokiem. 

- Najpierw coś zjedzmy, bo zaraz wszystko wystygnie, a potem Camilla opowie nam, co Percy musiał zrobić, żeby zaczęła z nim chodzić. - Powiedział z uśmiechem pan Artur i wszyscy usiedli do stołu. 

Na początku panowała niezręczna cisza, ale chwilę później pytania zaczęły lecieć w kierunku Camilli, która starała się na wszystkie odpowiedzieć. Była ona bardzo pewna siebie i odpowiadała bardzo zręcznie, tak, że na wszystkich zrobiła wrażenie.

- Camilla... To piękne imię... Jesteś Hiszpanką? - Spytał George. On i Fred byli w lepszych nastrojach, od kiedy przy stole siedziała piękna kobieta.

- Włoszką. 

- Naprawdę?! Gorący temperament! 

- Jak się poznaliście? - Zapytała pani Molly.

- Camilla pracowała w Ministerstwie Magii we Włoszech i mieliśmy częsty kontakt ze sobą.

- Gdzie indziej Percy mógłby poznać dziewczynę, jeśli nie w pracy... - Powiedział Fred.

- Oj Percy, chyba jeszcze raz przemyślę twoją propozycję pracy w ministerstwie... - Ze śmiechem rzucił Ben. 

- To ile już jesteście razem? - Pani Molly chciała przeprowadzić szeroki wywiad, by dowiedzieć się wszystkiego na temat potencjalnej synowej. 

- Jesteśmy razem dopiero od czerwca.  - Percy starał się odciążyć dziewczynę od lawiny pytań.

- A więc od momentu kiedy stałeś się Ministrem Magii...

- Mamo! - Wykrzyknął Percy, a Camilla tylko zaśmiała się perliście. 

- Tak. Od kiedy Percy został Ministrem Magii jesteśmy razem. Przeniosłam się do Anglii i dostałam pracę w sztabie Percy'ego.

- Camilla nie jest ze mną ze względu na stanowisko. 

- Przepraszam, że tak powiedziałam, ale skoro znacie się długo, a dopiero teraz jesteście razem... 

- Bo Percy był zbyt nieśmiały i zbyt wpatrzony w pracę, żeby zrobić cokolwiek, by być ze mną. - Odpowiedziała ze śmiechem. 

- Wcale nie! Nie było tak! - Zaczął usprawiedliwiać się. - To ty nie czytałaś moich subtelnych sygnałów. 

- Oczywiście Percy. - Zgodziła się sarkastycznie. 

- Może nam trochę o sobie opowiesz. - Zaproponował Harry, który nie mógł oderwać wzroku od tej piękności. 

- Pochodzę z Rzymu, tam się urodziłam i wychowałam. Moi rodzice są czarodziejami. Mamy długie korzenie magiczne. Oczywiście poszłam do szkoły dla czarodziejów we Włoszech, a potem pracowałam w ministerstwie jako asystentka przy ministrze w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów i pewnego dnia pojawiłam się w Ministerstwie w Anglii i poznałam Percy'ego. Pracowaliśmy wspólnie i tak się zaczęło.

- Ale to tak od razu? Poszła strzała amora? - Żartował George.

- Taaak, ale nie byliśmy razem. - Odpowiedział Percy.

- Bo Camilla nie chciała? - Nie ustępował młodszy brat.

- Tak, nie chciałam, ale nie z powodu Percy'ego.

- Miałeś innego chłopaka?

- Nie...  Nie chciałam tego mówić, ale... Mam trzech braci: Nicola, Gabriele i Alberta. 

- Ooo! Jesteś jedyną siostrą. - Spytała pani Molly.

- Tak. W dodatku najmłodszą. 

- Och! To tak, jak Ginny! Musisz koniecznie ją poznać! 

- Z chęcią to zrobię, ale teraz może powiem, dlaczego nie mogłam być z Percym. Mój ojciec - Lorenzo był śmierciożercą. - W kuchni zapadła grobowa cisza, a pani Molly upuściła nawet swoje sztućce. - Został śmierciożercom już prawie 20 lat temu, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Moi bracia wtedy mieli 13, 10 i 8 lat. Kiedy Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać został pokonany przez małego Harry'ego, ojciec wrócił do domu i nikt nawet nie podejrzewał go o mroczną działalność. Jednak kiedy później Sami-Wiecie-Kto powrócił mój ojciec znów przyłączył się do niego, a  z nim moi bracia, którzy mieli już 26, 23 i 21 lat. Moja matka, Sophia, nie przyłączyła się do nich, ale też nie zrobiła nic z tym. Ja nie chciałam mieć z nimi kontaktu, ale oni zaczęli działać jawnie i już wszyscy wiedzieli, że rodzina Russo ma kontakt z Czarnym Panem. Zaczęłam pracować w ministerstwie i mój ojciec zaczął naciskać na to, bym przekazywała tajemne informacje śmierciożercom, ale ja nie chciałam tego robić. Przysięgam! Dlatego nie chciałam narażać Percy'ego i wolałam nie wiązać się z nim.

- Co stało się z twoją rodziną? - Zapytał pan Artur.

- Mój ojciec zginął podczas walk z aurorami, jeden brat nigdy nie wrócił do domu i nie wiemy, czy żyje. Gabriel sam się opamiętał i zostawił śmierciożerców jeszcze przed bitwą o Hogwart, a Albert został złapany i siedzi we więzieniu. - Twarz Camilli została pokryta nieopisanym bólem. - Wiem, co teraz wszyscy o mnie myślą. Nie dość, że pochodzę z rodziny śmiericożerców, to jeszcze związałam się z Percym, kiedy ten doszedł do władzy. 

- Nieprawda! Nikt cię nie osądza, Camillo! - Stanął w jej obronie Ben.

- Ty jesteś wilkołakiem, tak?

- Ej! Ja cię bronię, a ty jesteś przeciwko mnie?!

- Nie! Po prostu nigdy nie spotkałam wilkołaka. Mogę dotknąć twoich włosów? - Nie czekając na odpowiedź podeszła do chłopaka i zaczęła bawić się jego czupryną. 

- Możesz dotknąć moich włosów, jeśli chcesz... - Powiedział cicho Harry. Camilla zaśmiała się radośnie.

- Czy ty nie chodzisz ze siostrą Percy'ego?

- Tak.

- Ah... Więc wszystko zostaje w rodzinie, no nie? - Nie czekając na odpowiedź, spojrzała na Lavender. - Ty jesteś dziewczyną Rona, tak? - Brown kiwnęła głową. - I jak, jesteś z nim szczęśliwa? - Dziewczyna była bardzo bezpośrednia i wszyscy to widzieli. 

- Chyba nie, skoro zaczęła mnie zdradzać... - Rzucił z przekąsem Ron.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nigdy cię nie zdradziłam! - W oczach dziewczyny widać było łzy. 

- To dlaczego kolejną sobotę wychodzisz gdzieś i nawet nie chcesz powiedzieć z kim i gdzie byłaś?! Co mam o tym myśleć?!

- Po prostu mi zaufać... - Powiedziała przez łzy, a Ron wkurzony odszedł od stołu. Wszyscy patrzyli na to z niedowierzaniem, bo nie spodziewali się takich problemów w ich związku. Przecież razem zamieszkali i wyglądali na zakochanych. 

Lavender wybiegła za swoim chłopakiem. Wrócili dopiero po kwadransie, ale widać było, że już są w lepszych nastrojach, dlatego Camilla postanowiła, że teraz to ona będzie zadawać pytania. Widziała, że pani Molly jest jej niepewna, co było spowodowane jej rodziną, ale nie martwiłam się tym, bo wiedziała, że Percy to akceptuje. To było dla niej najważniejsze. 

- George, Fred... Nie wiem, który to który... Ale wiem, że George chyba ma dziewczynę, co? - Weasley skrzywił się na te słowa. - No proszę cię... Taki wysoki, przystojny mężczyzna na pewno z kimś się umawia... Bo przecież już chyba wszyscy wiedzą, że Fred oświadczył się Hermionie Granger i został przyjęty. - Teraz Fred odwrócił swój wzrok. 

- Camillo, mówiłem ci, żebyś nie poruszała tego tematu. - Po raz pierwszy Percy zwrócił jej uwagę. 

- Ja tylko pytam! 

- Skoro tak bardzo chcesz to usłyszeć, to tak, zdradziłem Angelinę i żałuję tego, więc już nam odpuść. - Rzucił George. 

- Jasne. - Dziewczyna jakby tym w ogóle się nie zraziła. Była szczera i mówiła to, co myśli. Na koniec dnia wyciągnęła Lavender na spacer, by porozmawiać trochę o Weasleyach.

- Mamo i co myślisz o Camilli?? - Zapytał Percy. 

- Jest... 

- Fantastyczna! - Dokończył za nią Ben. - Taka miła, szczera, zabawna. Dlaczego nie mogłem jej pierwszy poznać? 

- Jest miłą dziewczyną, ale martwię się... Cała jej rodziny to śmierciożercy... 

- Molly, Percy to Minister Magii! Wie co robi. - Uspokajał ją mąż. 

Obiad zapoznawczy wypadał bardzo dobrze i nawet Fred i George musieli przyznać, że Camilla jest cudowną dziewczyną, tylko na Merlina, jak ten bałwan Percy ją wyrwał? Na to pytanie nie umieli odpowiedzieć. 

Następnego dnia, kiedy jeszcze mówili o dziewczynie brata, do ich sklepu przyszła, niestety, Katie Bell. George w ogólnie nie spodziewał się jej zobaczyć ponownie, a w sklepie było wielu klientów, dlatego wolał pójść z nią na górę do mieszkania. Fredowi nie podobał się ten pomysł, ale nic nie mógł zrobić.

Kiedy już dotarli na górę, Katie rzuciła się na George i chciała pocałować, ale on odepchnął ją. 

- Co ty wyprawiasz?! 

- Jak to co? Chcę ci przypomnieć, jak ci ze mną było dobrze. - Ściągnęła swój płaszcz, pod którym miała tylko czerwoną, koronkową bieliznę. George podniósł jej ubranie z podłogi i wepchnął do rąk. 

- NATYCHMIAST TO ZAŁÓŻ! Czy ty jesteś głupia?! Czy ty nie wiesz, że ja kocham Angelinę?! To, co było między nami było jednym wielkim błędem! Pomyłką, za którą płacę do dziś! Nie chcę Katie, żebyś tutaj przychodziła! Nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu. Żadnego! - Bell zaczęła płakać i wybiegła na dół, a George nadal nie mógł się po tym wszystkim pozbierać. W jego oczach pojawiły się łzy. Czuł się tak źle... To nie tak miało być... Tak bardzo chciałby przytulić teraz Angelinę i sprawić, żeby jego ramiona już nigdy jej nie wypuściły...

W następną sobotę Lavender cudem wymknęła się Ronowi pod pretekstem choroby mamy, której musiała pomóc. Okropnie czuła się z tym, że okłamuje Rona, ale nie widziała innej możliwości. Wraz z Ginny spotkały się z Jacobem w kawiarni w Londynie. Od razu wiedziały, że chłopak ma dla nich jakieś wieści i już nie mogły się doczekać.

- Dlaczego mi nie powiedziałyście, że to jest HERMIONA GRANGER?! - Rozpoczął bez przywitania, ale dziewczyny nawet nie wiedziały, co powinny powiedzieć. - Pokazałyście mi jakieś zdjęcia i nawet nie powiedziałyście, kto to jest, a ja wiedziałam, że gdzieś widziałem tę twarz!

- Jacob! Powoli! Od początku nam wszystko opowiedz. - Uspokoiła go Ginny.

- Kiedy pokazałyście mi zdjęcie Hermiony byłem pewien, że gdzieś już ją widziałem! No i nie myliłem się. Widziałem z nią reklamę butów i jakiejś odzieży sportowej. 

- No dobrze, ale ona coś reklamuje? Dlaczego? - Spytała Weasley.

- Ponieważ jest ona znana w świecie mugoli.

- Znana? Z czego? - Głos zabrała Lavender.

- Jest tancerką. - Zapadła chwilowa cisza, bo dziewczyny nie wiedziały, jak mają odebrać słowa Jacoba. 

- Tancerką? - Spytały razem.

- Tak i to diabelnie dobrą. Ma nawet swój zespół taneczny, bierze udział w reklamach, wystąpiła nawet w telewizji. A ta druga dziewczyna to Angelina Johnson, jest jej agentką. Jeśli chcecie się dostać do Hermiony to tylko przez nią. To ona ustala, gdzie i za ile zatańczy Hermiona. 

- Jeny! Jacob jesteś niesamowity! - Ginny zapiszczała z radości i przytuliła chłopaka.

- To jeszcze nie wszystko! Wiedziałem, że zależy wam na czasie, postarałem się i macie dzisiaj spotkanie z Angeliną! Powiedziałem, że chcecie, żeby Hermiona zatańczyła w waszym programie telewizyjnym. Miałaby dostać program, w którym będzie uczyć tańczyć. Angelina zgodziła się z wami spotkać. Powiecie, że pracujecie dla nowej, niezależnej stacji, że program Hermiony będzie puszczany cztery razy w tygodniu w najlepszej godzinie antenowej i zapłacicie jej dwadzieścia tysięcy funtów za występ. Na pewno się zgodzi. Obiecuję. - Ginny wpatrywała się w Jacoba oniemiała. Nie spodziewała się dzisiaj usłyszeć takich wieści. - Teraz to chyba nawet zasłużyłam na buziaka. - Dodał zadziornie.

- Nawet na dwa! - Ginny ucałowała jego oba policzki, a on się aż zarumienił. 

- Jeny! Twój plan jest genialny, ale tak po prostu mamy do niej iść! A co jeśli nie będzie chciała z nami rozmawiać? - Zauważyła Lavender. 

- Przydałby się eliksir wielosokowy. 

- Ale skąd go wziąć w tak krótkim czasie?

- To chyba oczywiste?! Od George i Freda! Ja nie mogę iść do nich, bo powinnam być w Hogwarcie, ale ty załatwisz tę sprawę w górę pół godziny i potem lecimy do Angeliny! Zobaczymy ją! Może uda się ją przekonać do powrotu! 

- Masz rację Ginny! Lecę!

- Nie wiem, co się dzieje, ale jestem mega podekscytowany! - Zawołał Jacob. On i Ginny zostali w kawiarni i popijali napoje, kiedy Lavender teleportowała się na ulicę Pokątną i modliła się, by nie spotkać tam Rona. Mówił, że też odwiedzi swoją mamę, więc chyba nie powinna mieć z tym problemu. 

Weszła do Magicznych Dowcipów Weasleyów. W środku kręciło się sporo klientów, ale ona od razu podeszła do lady, gdzie stali bliźniacy.

- Ooo, Lavender! Cześć! Miło cię widzieć. - Przywitał się z nią Fred, ale obaj bracia zauważyli, że dziewczyna jest zestresowana. - Coś z twoją mamą? Ron mówił, że jest poważnie chora?

- Nie... Mama nie czuje się już tak źle... Jest okej... Naprawdę... Po prostu chciałabym coś od was kupić...

- Służę pomocą. Co panienka sobie życzy? - George przyjął postawę handlowca.

- Eliksir wielosokowy. - Ich miny mówiły wszystko. Byli bardzo zaskoczeni i po cichu przyznawali Ronowi rację, że ma o cię martwić. 

- Eliksir wielosokowy? Mogę spytać po co? - Zapytał Fred.

- Nie. Nie mogę wam powiedzieć. 

- I rozumiem, że naszemu braciszkowi też mamy o tym nie mówić?

- Lepiej by było, gdybyście tego nie robili... Wiem, że proszę o wiele, ale on zrozumie wszystko w swoim czasie.

- Wiesz, że nie mamy tego eliksiru w swojej ofercie. - Powiedział George.

- Ale na pewno używacie go do swoich wynalazków! Nie potrzebuję go aż tak wiele... 

- Dobra. Pomożemy ci! - Powiedział Fred. - Nie chciałbym, żeby to, co myślę było prawdą, ale... Jeśli możemy pomóc komuś nabroić, to nie zawahamy się. 

- Wy nic nie rozumiecie... - Chłopcy zobaczyli, że w oczach Lavnder szklą się łzy. - Ja wcale go nie zdradzam! 

- Dobrze Lav... Spokojnie... Wierzymy cię. - Powiedział George, a Fred poszedł po butelkę eliksiru. 

- Dziękuję wam... - Położyła kilka galeonów na ladzie i szybko wyszła, pozostawiając w ich osłupieniu. 

Kiedy Lavender wróciła do kawiarni, Ginny poinformowała ją, że zebrała już 2 włosy jakiś mugolek. Dziewczyny poszły do łazienki i doszło do przemiany. Ginny miała teraz długie, czarne włosy, niebieskie oczy, była niższa i miała kilka kilogramów więcej, natomiast Lavender miała krótkie, blond włosy, stała się wyższa i szczuplejsza. 

- Okej, ja będę nazywać się Amelia Wilson, a ty Tracy Anderson. - Zarządziła Weasley. 

- Dobrze. - Ginny zauważyła, że Lavender jest zdenerwowana. 

- Ej, co się dzieje? Przecież nam się uda! Jacob nam wszystko wyjaśnił.

- Tak... Nie traćmy czasu. Chodźmy! 

Jacob zaprowadził dziewczyny do restauracji, w której umówił je z Angeliną. Dziewczyny weszły do środka i od razu ją zobaczyły. Miała krótsze, pocieniowane włosy i była, o ile możliwe, szczuplejsza. Miała na sobie czarną, dopasowaną sukienkę i sandały na wysokim obcasie. Wyglądała obłędnie. Podeszły do niej powoli i było bardzo zdenerwowane.  Po tym, jak się przywitały, zamówiły po lampce wina. Johnson robiła na nich piorunujące wrażenie. Była bardzo pewna siebie, uśmiechnięta i profesjonalna. Rozpoczęła rozmowę na temat programu, a dziewczyny mówiła to, co kazał im Jacob.

- Czy Hermiona miałaby wystąpić sama w tym programie czy razem ze zespołem? Ostatnio zostałam agentką całego zespołu, więc...

- Myślę, że moglibyśmy zaprosić cały zespół. - Inicjatywę przejęła Amelia, czyli Ginny. - Hermiona, by zdecydowała, w którym odcinku będzie sama, a w którym z zespołem. Będą występować cztery razy w tygodniu, ale  w najlepszym czasie antenowym.  - Weasley mówiła wszystko z pamięci i powtarzała po Jacobie, ale musiała to robić bardzo dobrze, bo Angelina była bardzo zadowolona.

- Wszystko to brzmi wprost fantastycznie. Porozmawiam z Hermioną i będziemy mogły się spotkać za tydzień tak, jak dzisiaj. 

Dziewczyny rozstały się. Ginny była szczęśliwa, bo wszystko układało się po jej myśli, ale nie mogła pokonać wrażenie, że coś złego dzieje się z Lavender. Zapytała ją, czy coś się stało.

- Ostatnio cały czas kłócę się z Ronem... On podejrzewa mnie o zdradę, bo tak często wychodzę i nie chcę powiedzieć z kim... Ja tego dłużej nie zniosę Ginny... Musimy coś wymyślić! 

- Przecież już za tydzień spotkamy się z Angeliną! Powiesz Ronowi, że mamy wypad do Hogsemad z Hogwartu i chcesz spotkać się ze mną, a na spotkaniu z Angeliną poprosimy o osobisty kontakt  z Hermioną. Lavender wytrzymaj jeszcze! Naprawdę jesteśmy już tak blisko... 

- Spróbuję Ginny...

Kiedy Lavender wróciła do mieszkania, Ron już na nią czekał. Od razu zauważyła jego groźną minę, aż chciało jej się płakać. Nie miała już siły na kolejne kłótnie i próby przekonywania go, że to właśnie jego kocha. 

- Jak się czuje twoja mama? - Zapytał od razu.

- Ooo, już lepiej, zdecydowanie lepiej.

- Tak? Świetna wiadomość...

- A co u twojej mamy? 

- Wszystko wybornie. Nawet miała dzisiaj gościa, kiedy byłem u niej.

- Tak? Kogo?

- Twoją mamą. - Zapadła głucha cisza pomiędzy parą. Ron zacisnął pięści,  a z oczu Lavender zaczęły lecieć łzy. - I wiesz co ona powiedziała? Że czuje się bardzo dobrze, że nie jest chora i nie spodziewała się ciebie dzisiaj zobaczyć i do tej pory u niej nie byłaś. - Lavender zupełnie nie spodziewała się tego i nawet nie wiedziała, co miałaby odpowiedzieć. - Okłamałaś mnie...

- Ron, to nie tak... - Powiedziała łamiącym głosem.

- Przestań! Nie chcę tego dłużej słuchać! Cały czas kłamiesz! Jeśli nie chciałaś ze mną mieszkać, mogłeś mi powiedzieć! Jeśli masz kogoś innego, to powiedz mi! Nie będę znosił tego dłużej... Tego ciągłego mijania się... Idę do koleżanki, idę do mamy, idę do pracy, idę do sklepu... Ile tego można słuchać?! Skoro nie ma miejsca na mnie w twoim życiu to trudno! Nie będę płakał skoro nie jestem tyle wart, żebyś powiedziała mi prawdę! 

- Ron...

- Nie Lavender! Miałaś wiele okazji, by powiedzieć o co chodzi. Teraz jest za późno. To koniec.

- Co ty mówisz?!

- To koniec! Wyprowadzam się. Tak będzie dla nas lepiej. - Lavender płakała i prosiła Rona, żeby został, ale on był nieugięty. Powiedział, że nie widzi dla nich żadnych szans. Był już spakowany i po kilku minutach opuścił ich mieszkanie, a Lavender nie mogła opanować łez. Wzięła czysty pergamin i pióro i płacząc napisała list do Ginny.

Ginny! 

Chciałaś ratować związek Hermiony i Freda, a zniszczyłaś mój! Ron się wyprowadził! Zostawił mnie! Powiedział, że już mi nie ufa i nie chce ze mną być! Jeśli szybko czegoś nie wymyślisz, to idę do Rona i mówię mu o wszystkim. Mam tego dość! 

Lavender 

Następnego ranka Brown wstawała w podłym humorze. Dostałam wiadomość od Weasley, która pisała, że sytuacja szybko się wyklaruje, a ona wszystko naprawi. Lavender miała przez cały tydzień spotykać się z Angeliną i dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Johnson nie była skłonna, by zapoznać je z Hermioną, ale chętnie się spotykała z nimi i mówiła o interesach. Lavender zaczęła coraz bardziej naciskać, ponieważ jej serce pękło wraz z odejściem Rona.

Już tydzień później, kiedy Angelina spotkała się z Lavender i Ginny miało dojść między nimi do kulminacyjnego momentu. Dziewczyny wszystko zaplonowały. Przy kolejnym spotkaniu zaciągnęły Angelę do parku,  a tam wśród czekały na to, aż ich eliksir przestanie działać. Musiały to zrobić, ponieważ skończył się im zapas tego płynu, a Lavender nie była skora do współpracy. 

Kiedy dziewczyny  nagle zaczęły się zmieniać, Angelina była w szoku.

- Zaraz! Co tu się dzieje?! - Nagle przed nią ukazały się nie Amelia i Tracy, a Ginny i Lavender. - Na brodę Merlina, co wy tu robicie?! - Johnson wcale nie wydawała się być zadowolona, że ich widzi.

- Jak to co?! Ściągamy cię z powrotem, gdzie twoje miejsce! - Powiedziała Ginny.

- Tu jest moje miejsce.

- Nieprawda! 

- Ja wiem, co zrobił ci George...

- Nawet nie wymawiaj przy mnie jego imienia! - Angelina zrobiła się cała czerwona na twarzy i była gotowa do ataku, bo wyjęła różdżkę. 

- Spokojnie Angela! Wszystko okej!

- Nic nie jest okej! Jeśli ona się dowie, że tak łatwo się dałam nabrać, to się wścieknie!

- Ale Angelino...

- To był błąd, że nas szukałyście. - Johnson teleportowała się, aż nie zdążyły zareagować. 

Dziewczyny miały telefon od Jacoba i z jego pomocą próbowały się kontaktować z Johnson, która początkowo nie odbierała od nich , ale wkrótce umówiła się z nimi ponownie. Wyglądała nawet na uśmiechnięta i przytuliła je. Młodsze Gryfonki zaczęły opowiadać o tym, co wydarzyło się, kiedy ich nie było, ale widocznie widziały, że Angelina nie chce słyszeć jednego imienia, więc zgrabnie omijały ten temat. Zaczęły się spotykać bardzo często, a z Lavender codziennie. Angelina pokazała im swoje mieszkanie, które było fantastycznie urządzone. Miała dużą otwartą przestrzeń z kuchnią, jadalnią i salonem, a jej sypialnia posiadała ogromne łóżko. Miała nawet własną garderobę, a one nigdy nie widziały tak wielu ubrań.

Pewnego dnia, kiedy pojawiły się w jej mieszkaniu, Angelina pakowała się.

- Co się stało? Wyprowadzasz się?

- Nie mam wyjścia. - Odparła smutno.

- Dlaczego? 

- Hermiona dowiedziała się o tym, że utrzymuję z wami kontakt.

- Dlaczego nie zaprowadzisz nas do niej?

- Obiecałam, że nigdy tego nie zrobię! Jestem jej to winna.

- I co ty teraz zrobisz? Gdzie będziesz mieszkać? - Zapytała Ginny.

- Nie wiem. Mam jeszcze trochę pieniędzy. Mogę coś wynająć.

- Wróć do nas! - Prosiła Ginny.

- Najwyższy czas Angelo. - Dodała Lavender. - Możesz zamieszkać ze mną, bo odkąd nie ma Rona...

- Jak to nie ma Rona? - Spytała zaskoczona,  a Brown dokładnie opowiedziała jej o tym, co wydarzyło się między nią, a jej chłopakiem. 

- Bardzo mi przykro Lavender... Ale... Zamieszkam z tobą, bo w sumie to czekałam na to, że będziecie chciały mojego powrotu, a kiedy już wrócę, będziesz mogła już wszystko wytłumaczyć Ronowi.

Angelina mogła jeszcze kilka dni zostać w swoim lokum, a Ginny i Lavender postanowiły, że skoro ma wrócić, to powinnam poznać Camillę. Zabrały ze sobą także Fleur i poszły razem na miasto, by się zabawić. Fleur nie mogła pić alkoholu, bo była w ciąży, ale reszta dziewczyn nie oszczędzała się. Okazało się, że Angelina ma niezwykle silną głową i wypicie kilku shotów nie działo na nią. 

Camilla, jak wiemy najbardziej bezpośrednia z nich wszystkich, zaproponowała Angelinie, by ta pojawiła się w domu bliźniaków. Niech pokaże, jak świetnie wygląda, a miała czym się pochwalić. Założyła granatową sukienkę zdobioną cekinami z długim rękawem, ale za to bardzo krótką. Mając na sobie do tego sandały na wysokiej szpilce wyglądała obłędnie i wszyscy w klubie to widzieli. Podburzana przez Camillę, Angelina zgodziła się teleportować do domu swojego byłego chłopaka i udowodnić mu, że jej życie jest teraz o niebo lepsze. Ginny i Lavender wiedziała, że już wygrały i Angelina wraca do nich. 

- Tak! Pojawię się tam! Pokażę im wszystkim, że daję sobie radę! 

- Oczywiście, że tak! Do boju dziewczyno! - Camilla ją jeszcze bardziej zagrzewała do walki, dlatego dziewczyny postanowiły nie zwlekać i teleportowały się na Pokątną. Camilla ledwo szła, bo tak dużo wypiła. Angelina była zdeterminowana. Fleur zmęczona całą tą zabawą, a Ginny i Lavnder niezwykle podekscytowana.

W mieszkaniu bliźniaków byli też: Ron, Harry, Percy, Bill i Ben. Grali w magiczną wersję pokera i popijali whiskey. Byli zajęci grą, ale niekiedy też dzielili się swoimi przemyśleniami. Bill bardzo szczęśliwy i czekał na swoje pierwszo dziecko. Ben zwierzał się z tego, jak idzie mu biznes. Harry mówił coś o pracy, ale wszyscy nadal woleli rozmawiać o Lavender. Żaden z nich nie mógł uwierzyć, by ta blondynka mogła zdradzić Rona, ale nikt też nie miał wytłumaczenia na jej dziwne zachowanie. 

Temat Freda i George dzięki temu zszedł na drugi plan i nie rozmawiali dzisiaj o Angelinie i Hermionie. Wierzyli w to, że dziewczyny się znajdą, ale tylko wtedy, gdy same będą chciały wrócić. Najwidoczniej jeszcze nie są gotowe i o ile George potrafił to zrozumieć, to Fred nie, bo wiedział, że jest niewinny. Czuł się, jakby był w pułapce bez wyjścia. Nie potrafił żyć bez Hermiony, ale skoro ona sama postanowiła go zostawić, to powinien zrobić jakiś krok naprzód. Może pójść na randkę? Na razie nie mógł się w sobie zebrać, bo myśleć o tym. 

Chłopacy spokojnie grali, bo dziewczyny zapowiedziały, że idą na babski wieczór. Myśleli, że obejmuje on tylko Fleur i Camilę, bo i kogóż by innego? Nagle zupełnie nie spodziewanie do ich domu weszła Fleur. Miała błękitna sukienkę z falbaną, która idealnie podkreślała jej ciążowy brzuszek. Uśmiechnęła się tajemniczo do wszystkich, a za nią weszła Camila, która miała na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę i wysokie szpilki, o które prawie się potykała. Była cała roześmiana i równie pijana.

- Ale was zrobiły! 

- Camila! Co ci? - Zainteresował się Percy.

- Upiłam się kochanie! - Odpowiedziała szczerze. - Ale musiałam! Bo to, co one zrobiły, to po prostu mistrzostwo! Tak z wami zagrały! - Faceci nie zdążyli zapytać o co chodzi, gdy nagle na progu pojawiła się Ginny i Lavnder. Miały bardzo tajemnicze na twarze. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, że je widzą tutaj, ale to nie mogło się równać z tym, co poczuli, kiedy dziewczyny się rozsunęły, a za ich pleców wyszła ONA. Angelina. W tej imprezowej sukience, wysokich szpilkach i zmienionej fryzurze zrobiła piorunujące wrażenia na wszystkich. Wstrzymali oddech, a George nagle wstał tak, że przewrócił krzesło. Angelina nie czekając na pierwsze słowa, podeszła do wyspy kuchennej, gdzie stała butelka i nalała sobie szklankę whiskey, bo czuła, że pewność siebie ją opuszcza. 

Lavender podeszła do Rona ze łzami w oczach. 

- Co to ma znaczyć? - Wyszeptał.

- Wcale cię nie zdradzałam Ron... Po prostu jej szukałam...

- Za moimi plecami? 

- JA stwierdziłam, że tak będzie lepiej. - Odpowiedziała pewna siebie Ginny.

- A co ty właściwie tu robisz? - Zapytał Harry. 

- A może jakieś hej? Cieszę się, że cię widzę? Eh... Nie widzieli mnie prawie 2 miesiące i nic... No cóż... Kiedy Harry zabrał mnie na randkę i powiedział, że Fred nie chce już dłużej szukać Hermiony, bo jest na nią zły, to wiedziałam, że to jest moja wina. Postanowiłam to naprawić  i ją odnaleźć. Wiedziałam, że sama nie dam rady, dlatego poprosiłam o pomoc Lavender, ale tak, by nikomu nie mówiła. Kiedy wcześniej chciałyśmy wam pomóc, to zawsze nas zbywaliście, więc chciałyśmy wam udowodnić, że to MY je odnajdziemy! Poprosiłam o częste wyjścia ze szkoły, by je szukać i dyrektora się zgodziła. Też chciała, by wróciły... Chętnie opowiadałbym dalej, ale za 5 minut dostanę szlaban... Może Harry odprowadzisz mnie, co? - Harry dość niechętnie wstał od stołu. Chciał dowiedzieć się więcej! Nie dano mu to było. Wyszedł z Ginny, a na Lavender spadł ciężar dalszego opowiadania. 

- Gdzie jest Hermiona? - Ben zadał pierwszy to pytanie.

- Nie wiem Ben. - Przyznała szczerze Lavender. - Opowiem wam wszystko, jak to się stało, że odnalazłyśmy Angelinę i myślę, że pomoże to nam odnaleźć Hermionę. 

George tępo wpatrywał się w Angelinę. Nie wiedział, co miałby jej powiedzieć, ale tak pragnął ją zobaczyć, że aż nie wierzył, że to się dzieje naprawdę. 

- Od razu założyliście, że dziewczyny nie mogą ukrywać się w świecie mugoli, bo Angelina nie jest do niego przyzwyczajona. Tylko, że Ginny wiedziała o tym, że Angi jest bardzo uparta, więc mogłaby to zrobić, dlatego postanowiła poprosić...

- Jestem! Nie zaczynaj beze mnie! - Potter wpadł do mieszkania. - Nawet nie uwierzycie, że Ginny nie chciała mi opowiadać o poszukiwaniach, tylko chciała się... - Nie dokończył, bo zdał sobie sprawę, że w pokoju jest za dużo Weasley'ów. - Co mnie ominęło? - Dodał szybko, więc Lavender jeszcze raz powiedziała wstęp do tej historii. 

- Ginny poprosiła o pomoc Deana, - Harry zrobił się czerwony na twarzy.- aby ten poprosił Seamusa o znalezienie kogoś ze świata mugoli, kto wie o naszym świecie i wtedy poznałyśmy Jacoba. Przysięgam Ron, że nic mnie z nim nie łączy. On po prostu uczył nas o świecie mugoli. Mówił nam o ich środkach transportu, komunikacji. O wielu rzeczach, które mogłaby być ważne, ale kończył się nam czas, więc postanowiłyśmy dać mu zdjęcia dziewczyn, by je odnalazł. On uważał, że to głupki pomysł, ale... - Tu urwała i głos zabrała Angelina.

- Jestem zaskoczona. To, że Ben mógł o tym zapomnieć, no okej, jestem w stanie zrozumieć, ale ty Fred? - Weasley nic nie rozumiał. - Chyba Hermiona mówiła ci, kim by chciała zostać, gdyby nie była czarodziejką, prawda? - Fred zaczął przeszukiwać swoją pamięć, aż nad jego głową zaświeciła się lampka.

- Tancerką! 

- Rzeczywiście... Przecież ona tak świetnie tańczy. - Dodał Ben, a wszyscy patrzyli na nich zaskoczeni. 

- Wiedzieliście o tym i nawet nie wspomnieliście słówkiem?! - Zapytał zirytowany Ron. 

- Jacob odnalazł Angelinę. - Lavender postanowiła dokończyć historię. - To była agentka Hermiony. Wraz z Ginny poszłyśmy do niej jako innej osoby i dlatego brałam od George i Freda eliksir wielosokowy. Na początku okłamywałyśmy, że jesteśmy zainteresowane, by Hermiona ze swoją ekipą tańczyły w naszym wymyślonym programie, ale kiedy Ron mnie zostawił, musiałyśmy działać i ujawniałyśmy się. 

- Hermiona dowiedziała się o tym i zerwała ze mną kontakt. - Dodała Angelina.

- Ale wiesz, gdzie ona jest? - Zapytał Ben. 

- Za dużo chcesz wiedzieć... 

- Za dużo chcę wiedzieć?! Przecież jestem jej przyjacielem, a tu stoi jej narzeczony! 

- Po tym wszystkim nie mogę jej tego zrobić...

- Angelino! Co ty pleciesz?! Przecież TO NIE JA zdradziłem! - Fred był wzburzony, ale po chwili zreflektował się. - Przepraszam. 

- Angelino... Ja... Czy... Przepraszam... Angi... - Chciał podejść do dziewczyny, ale drogę mu zagrodziła Lavender. 

- Angelina zgodziła się wrócić pod warunkiem, że nie będzie z tobą rozmawiać. - Johnson skryła się za kolejką szklanką whiskey, a w pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, którą przerwała czkawki śpiącej Camili. Wtedy odezwała się Brown. - Na nas już czas. Dość wrażeń, jak na jeden dzień. Angelina od dzisiaj będzie spała u mnie, a jutro musi się przeprowadzić, więc liczymy na waszą pomoc. - Dziewczyny wyszły z mieszkania, a Angelina cała dygotała z nerwów. Wcześniej nie chciała dać tego po sobie poznać, ale teraz prawie płakała.

Natomiast w mieszkaniu zostali już tylko Fred, George, Ron, Harry i Ben. Wszyscy czuli, że polegli na całej linie, że to nie oni znaleźli Angelinę i, że nie zadali ich tak wielu nurtujących pytań. 


W następnym odcinku: 
Dochodzi do spotkania Angeliny i Katie w sklepie bliźniaków. Katie nie cofnie się przed niczym, by upokorzyć Johnson i zająć jej miejsce obok George. 

Angelina, pod wpływem słów Freda, łamie obietnicą daną Hermionię i ujawnia, gdzie może znajdować się dziewczyną. Wszyscy muszą opuścić kontynent i udać się na wielkie show, w którym bierze udział Granger. Będą starali się ją wspierać z ukrycia. 

Hermiona dowiaduje się o wizycie przyjaciół. Zaczyna robić pierwsze kroki ku poprawie relacji z narzeczonym, ale na skutek kolejnych tajemnic Fred chce zrezygnować. 

Komentarze

  1. Cuudo❤️
    , w końcu wyczekiwany rozdział :3.
    Czekam niecierpliwie na kolejne! 💚

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana nie przestawaj pisać. Czekamy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć!
    Wybacz za reklamę, ale może Cię zainteresuje.
    Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału w kreatywnym wyzwaniu pisarskim organizowanym na
    https://wyzwania-pisarskie.blogspot.com/
    Wystarczy napisać krótkie opowiadanie na dowolny temat. Obudź wyobraźnię. Poćwicz swoje pióro. Pobaw się słowem. Można wygrać książkowe nagrody!
    Zapraszam też do przeczytania i skomentowania mojej ukończonej powieści
    https://wszyscy-mamy-sekrety.blogspot.com/
    Dwie historie rozgrywające się w różnych czasach – czasy wojenne i współczesne. Z pozoru nic je nie łączy, ale czy na pewno? Każdy człowiek skrywa jakąś tajemnicę, nieważne, czy małą, czy dużą. Dowiedz się, jakie sekrety skrywają bohaterowie. Będę wdzięczna za opinię, to doda mi motywacji. :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Czy to dzieje się naprawdę?"

"Ben Rewson."