"Eliminacje i podwieczorek."

    Fred wyszedł z dormitorium. Chciał pogadać z Wiktorią, ale musiał wszystko przemyśleć. Zaskoczyło go to, że George polubił Hermionę. Kiedyś cieszyłby się z tego, ale teraz to nie ma znaczenia. Teraz ona się nie liczy. Nadal ją kocha, choć dobrze wie, że nie powinien. Ona na pewno jest z Benem. On też musi kogoś sobie znaleźć. Przemierzał korytarze Hogwartu rozmyślając. Postanowił jutro pomówić z Frobisher i zacząć układać sobie życie tak, jak to zrobiła Hermiona. On nie może mieć do niej pretensji, przecież ona nawet nie wie, że ją kocha, ona nadal myśli, że Fred zrobił sobie niezły żart z ich związku. Chłopak widział smutek w jej oczach, więc ona na pewno coś do niego czuła, ona go kochała, ale to już przeszłość! Teraz liczy się Wiktoria. Oczywiście przez pewien czas, potem zacznie się rozglądać za kimś innym.Z tymi przemyśleniami wrócił do dormitorium i położył się spać. 
Następny dzień niczym się nie różnił od poprzedniego. Na dworze robiło się coraz zimnej i pojawiły się pierwsze płatki śniegu. Na horyzoncie widać było święta, ale nauczyciele nie odpuszczali i nie dawali chwili wytchnienia. Ben znów zajmował się Hermioną. Fred starał się udawać, że krew się w nim nie gotuję, gdy Rewson podbiegł do niej, uśmiechnął się i pomógł nieść książki.
 Hermiona na osiemnastą wybrała się do Umbridge. Kolejny raz dostała pióro i musiała pisać "Jestem brudnej krwi.". To zdanie kaleczyło jej lewe ramię. Dolores była dość spokojna i nie odzywała się za wiele. Granger miała już tego dość. Nadstawiała kark (dla przyjaciół), ale jednak. Poza tym uważała, że Wielki Inkwizytor Hogwartu mógłby wymyślić, co lepszego niż pisanie tym piórem. Mogłaby odrabiać za kogoś lekcje. "O czym ją myślę?! Jestem idiotką! Ciesz się, że nie testuje na tobie zaklęć niewybaczalnych!" Skarciła samą siebie. Była już zmęczona, marzyła o wolnym. Musiała zrobić coś z blizną, chciała wejść do wolnej sali, ale mając w pamięci ostatnie wydarzenia poszła do łazienki. Zeszła do Wielkiej Sali na kolację. Niektórzy dopiero zaczęli jeść, a inni już opuszczali pomieszczenie. Porządnie się najadła, nie zauważyła nigdzie Bena, więc powoli kierowała się do Pokoju Wspólnego.   
Fred szybko zjadł kolację i poleciał do swojego dormitorium. Nie mógł usiedzieć w spokoju. Zastanawiał się nad wszystkim, ale już wczoraj podjął decyzję. Gdy tylko wyszedł z pokoju miał jasny cel. Wiktoria. Iść do niej i porozmawiać, oczarować i skończyć z Hermioną. Nie może ciągle się mazać do jednej dziewczyny, nawet jeśli jest to najpiękniejsza, najmądrzejsza i najcudowniejsza dziewczyna, jaka chodziła po tej planecie. 
Frobisher siedziała z koleżankami w Pokoju Wspólnym, więc był to idealny moment, by dobrze wypaść przed nią i przed innymi Gryfonkami.-Cześć piękne.-Rzucił i nonszalancko oparł się o stolik, przy którym siedziały.-Hej Freddie.-Zapiszczała Wiktoria, a reszta dziewczyn popatrzyła na niego z zazdrością.
-Wiesz jaki dziś dzień?
-25 listopada, czwartek.-Odpowiedziała szybko Gryfonka. Weasley uśmiechnął się do niej.
-Dziś jest dzień, w którym będę mógł nazwać cię swoją dziewczyną.-Wiktorii oczy zabłysnęły i rozszerzyły się.-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?-Uśmiechnął się do niej, a ona zapiszczała. Reszta dziewczyn westchnęła i spojrzała na niego z żalem, że nie mówi tego do nich.
 Hermiona zmęczona całą tą sytuację w głowie miała tylko sen. Przechodziła właśnie przez Pokój Wspólny, gdy usłyszała dziewczęcy chichot. Odwróciła głowę w tamtą stronę. Ten widok jej nie zdziwił, choć poczuła ukłucie w sercu. Fred stał przy grupce dziewczyn, a one wyraźnie były nim oczarowane. Stała blisko ich stolika, ale oni nie widzieli jej, gdy usłyszała głos Freda.
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?-Hermiona poczuła się, jakby ktoś wbił sztylet w jej serce. Fred będzie miał dziewczynę...W głębi duszy wiedziała, że kiedyś to się wydarzy, ale nie dopuszczała tego do siebie. Oddalała to wszystko, łudziła się, że obudzi się ze snu, a obok niej będzie Fred z naleśnikami i jogurtem malinowym. Delikatnie muśnie jego usta swoimi wargami. Jednak to nigdy się nie wydarzy. Bo właśnie znalazł nową dziewczynę, w dodatku zapytał się czy chce z nim być, takim samym zdaniem, gdy pytał o to Hermione. Bolało. Bardzo. Użył tych swoich sztuczek, by wygrać jakiś durny zakład i zniszczyć ją. Był skończonym draniem. Granger stanęła w pół kroku, jedna z Gryfonek zauważyła ją i jej euforyczny stan ustał. Jej koleżanki skierowały swój wzrok w kierunku, w którym patrzyła ich przyjaciółka. Wiktoria zauważyła, że Gryfonki patrzą zmieszane i oburzone w pewnym kierunku, jej oczy tam powędrowały i ujrzały zaskoczoną Hermionę, która mało co nie otworzyła buzi. Fred patrzył wyczekująco na Wiktorię. Zauważył, że dziewczyny skupiły swoją uwagę na czymś innym, więc odwrócił się i zobaczył ją. Piękną. Niesamowitą. Ale nie jego. Może i ją kochał, ale miłość była przereklamowana. Po co do kogoś wzdychać i skupiać się na jednej osobie, skoro można szaleć i przebierać? Gryfon chciał coś powiedzieć, ale słowa utknęły mu w gardle. Natomiast Hermiona nie chciała czekać na następne upokorzenie. Spuściła głowę i prawie biegnąc wpadła do swojego dormitorium. Rzuciła się na łóżku. Powinna to była wcześniej przewidzieć! Podbiegła do swojej szafy i spod sterty swetrów wyciągnęła zdjęcie z budki, w której pozowała wraz z Fredem. W pierwszym odruchu chciała je podrzeć, ale...nie mogła. Nie mogła tego zrobić. Poza tym jest już duża i musi się pogodzić z pewnymi rzeczami. Weasley był jej pierwszą miłością i zapewne za 20 lat będzie się uśmiechała do tego zdjęcia. Odłożyła je z powrotem, myśląc o tym co będzie za 20 lat? To było takie odległe, więc teraz mogła trochę porozpaczać, prawda? 
 Fred chciał iść za nią. Iść za jej pięknym ciałem.
-Fred?!-Z zastanowienia dobiegł go czyjś głos. Głos Wiktorii.
-Hm?-
Tak!-Spojrzał na nią niepewnie.-Tak! Możesz nazywać mnie swoją dziewczynę.-Wstała i przytuliła go. Choć wcale tego nie chciał, został przy niej i po chwili położył swoje ręce w pasie. Czuł, że to powtórka z rozrywki. To życie jeszcze z przed roku, to życie bez Hermiony. Czy on tego chce? Ona ma Bena, a on tak potwornie ją zranił, ale to wszystko minie, bo czas leczy rany. Uśmiechnął się do swojej nowej dziewczyny i wyszli trzymając się za rękę. Biegali po Hogwarcie i całowali się. Chłopak pchnął dziewczynę na ścianę, ręce położył obok jej głowy i złączył ich usta w pocałunku, ale nic nie poczuł. Jednak nie robił sobie nic z tego, bo właśnie tak miało wyglądać jego życie.   
   Ginny postanowiła porozmawiać z Hermioną i wszystko jej wyjaśnić, co okazało się dość trudną sprawą, ponieważ starsza Gryfonka wciąż trzymała się Bena i dziewczyna nie miała okazji spotkać jej samej. Nawet po południu nie było jej w Pokoju Wspólnym, choć był piątek. Weasley wywnioskowała, że jest w bibliotece i tam właśnie poszła. Nawet tam siedziała z Puchonem.
-Hej.-Powiedziała nieśmiało, a oni spojrzeli na nią niepewnie.
-Cześć.-Hermiona nadal była podejrzliwa, ale Rewson niewiarygodnie się cieszył, że ktoś postanowił się do nich odezwać.
-Hermiono, może pogadać?-Zapytała.
-Och tak, jasne. Już mnie nie ma.-Odparł radośnie Ben i odszedł.
-Co tam?-Giny nie za bardzo umiała rozpocząć tę rozmowę.
-Okej.-Granger była sceptycznie nastawiona.
-Posłuchaj, wiem, że głupio zrobiłam, kiedy zabroniłam ci rozmawiać z Harrym. Przepraszam cię za to, przepraszam też za Freda. Nie rozmawiałam jeszcze z nim, a powinnam, przepraszam. Cały swój wolny czas skupiam na Deanie. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego zerwałam z Harrym? To wszystko robiło się takie poważne, dorosłe, nie, żeby tego nie chciała, ale przerosło mnie to. Ja chcę...potrzebowaliśmy różnych rzeczy, a ja zamiast z nim o tym porozmawiać, zostawiłam go, bo dowiedziałam się o Cho i teraz czuję się paskudnie. W dodatku Dean niczego mi nie ułatwia, bo cały czas mnie kontroluje i sprawdza. Jest zazdrosny o Harrego, a ja mam tego po dziurki w nosie.-Skończyła swój monolog i dopiero zaczerpnęła powietrza, ponieważ mówiła to na jednym tchu. Hermiona nie była pewna, co też ma powiedzieć.
-Wybaczysz mi?-Czy jej wybaczy? Oczywiście! Przecież to nic takiego, ale dziwne, że Weasley nie poruszyła drażliwego tematu.
-Tak.-Uśmiechnęła się do Ginny, a ta odwzajemniła uśmiech.
-Mam jeszcze pytanie.
-Tak?-Gryfonka przeczuwała czego może ono dotyczyć.
-Wy naprawdę to zrobiliście?-Hermiona postanowiła nie odpowiadać. Patrzyła na Ginny dając do zrozumienia, że nic nie powie.-Jeśli to miał być, jakiś odwet na mnie, albo na Fredzie...
-Dlaczego wszyscy myślą, że chcę się mścić?!-Przerwała jej i powiedziała o wiele za głośno, jak na bibliotekę. Ktoś krzyknął.
-Ciszej!-
Ja po prostu staram się cię zrozumieć.-Powiedziała,chwytając ją za rękę i starając się uspokoić Hermione. Ben ustał za krzesłem przyjaciółki. Ginny zrozumiała, że dłużej nie jest tu mile widziana, więc wyszła do Dena, który czekał na nią przy wejściu.              
Wieczorem Hermiona zobaczyła na swoim łóżku list. Szybko chwyciła kopertę i rozerwała. Miała nadzieję, że nie ujrzy tam pisma Umbridge.                                                                                  Panno Hermiono Granger!                       
       Mam zaszczyt zaprosić panią na podwieczorek, dla moich najzdolniejszych uczniów klubu Ślimaka, który odbędzie się 27 listopada, tj. sobota, o godz. 17:00 w moim pokoju na piątym piętrze.
                                                                               Z wyrazami szacunku,
                                                                                                 Horacy Slugrorn                                                                                              
Mile zaskoczył ją list od profesora. Chętnie pójdzie na spotkanie. Położyła się w łóżku, by już przestać myśleć o Wiktorii i Fredzie. Już wszyscy o tym wiedzieli, a ta blondyna była z siebie taka dumna, puszyła się. Mimo, że Hermiona jeszcze nie spotkała ich razem już czuła się źle.  
    George nie był zaskoczony obrotem spraw, po rozmowie z Fredem liczył, że brat porozmawia z Granger, ale kiedy ten oznajmił, że idzie do Frobisher był pewien, że nic nie wskóra. Zupełnie ich nie rozumiał, wiedział, że zależy im na sobie, ale żadne nie robiło kroku, by zmienić coś w ich relacjach. Z tych rozmyśleń wyrwała go Angelina.
-George, słyszysz co do ciebie mówię?!-Była poirytowana.
-Hm? Tak, tak, co tam?-Odpowiedział szybko, a ona tylko pokręciła głową.
-Widziałeś Freda? Trzeba go upilnować, ta Wiktoria chyba rzeczywiście się w nim zakochała. 
-Nie jest małym dzieckiem.-Powiedział beztrosko.
-Ale właśnie tak się zachowuję.-Odpowiedziała wzburzona.
-Kochanie, przesadzasz.- Położył swoją rękę na jej ramieniu i przyciągnął do siebie. Choć sam uważał, że to wszystko skończy się tragicznie. Nie tak, jak między nim i Angeliną. Uśmiechnął się do niej. Jaka ona była piękna. Idealna w każdym calu. Kochał ją i wiedział, że ona go kocha. Kilku chłopców próbowało ją zaprosić na błonia, na spacer, ale ona odmawiała i od razu mówiła o tym Georgowi i był z tego niezwykle zadowolony. Nie ukrywała przed nim nic, a on nie widział poza nią świata. Pocałował ją czule w czoło, a ona spojrzała na niego z miłością i siedzieli tak przytuleni wpatrując się w żar z kominka.   
    W sobotę każdy uczeń spadł dłużej. Nawet Hermiona. Gdy obudziła się zegarek pokazywał dziewiąta rano. Ubrała się i wyszła z pustego z Pokoju Wspólnego, Ben czekał już na nią.
-Cześć, dostałaś list od profesora Slughorna?-Spytał.
-Tak, ty pewnie też.-Uśmiechnęła się do niego, a on pokiwał głową.
 W Wielkiej Sali siedziało tylko kilkoro uczniów. Oboje zajęli miejsce przy stole Gryfonów.
-Rozgrywki quidditcha w tym roku późną się rozpoczną, ale to wszystko przez tą starą ropuchę Umbridge. Wszystko kontroluje. Podobno wasz kapitan, Angelina nie źle naciska na treningi, ale nie macie obrońcy.-Tak przeważnie wyglądały ich rozmowy, Hermiona nie za bardzo zwracała uwagę na to, co mówi Ben, a ten, jak najbardziej zachęcał ją do brania udziału w życiu szkoły, jednak te informacje wywołały u Hermiony reakcje.
 -Czy nie dziś są eliminacje na obrońce?
-Tak!-Ben ucieszył się, że dziewczyna zareagowała.-Może wybierzemy się...Nie...-Nagle uśmiech zniknął z twarzy Puchona.
-Co się stało?-Spytała zmartwiona.
-Umbridge... Chce się ze mną spotkać o dwunastej, wtedy zaczynają się eliminacje.-Drużyna Gryfonów powoli zaczynała się schodzić.
-Wiesz po co? Żeby tylko nie dała ci pióra!
-Nie, tutaj nie chodzi o to. Mówiła coś o eliksirach, że mógłbym coś dla niej uwarzyć, czy coś takiego.
-Dziwne.-Obydwoje byli tym zdumieni.
-A może pójdziesz sama na stadion, co?-Zapytał z nadzieją.
-W sumie, mogę się tam wybrać.-Wiedziała, że spotka tam Freda, ale bardziej jej zależało na tym, by móc porozmawiać z Harrym i Ronem, którzy właśnie weszli do Wielkiej Sali.
-Świetnie!-Ucieszył się.-Później mi opowiesz, jak grała Katie.-Ben nie poddawał się, mimo, że Katie była od niego o rok starsza. Dla niego różnica nie miała znaczenia. Uwielbiał w niej wszystko i miał nadzieję, że kiedyś i ona dostrzeże w nim zalety i zechce z nim być. Jak na razie niemrawo odpowiadała na jego "cześć".Gryfonka i Puchon poszli do swoich pokoi. Hermiona kończyła pracę domową z numerologii. O 11:30 była już ciepło ubrana. Szła w kierunku stadionu spotykając innych uczniów Hogwartu. Niektórzy, tak, jak ona postanowili wybrać się na eliminacje. Usiadła na trybunach, niedaleko niej siedziała Lavender. Po czym na murawę wkroczyli Gryfoni. Pierwsza wyszła Angelina, a za nią pojawiła się Katie wraz z Ginny. Następnie Hermiona zobaczyła dwie rude czupryny, co oznaczało, że wyszli Fred i George. Na końcu szedł Harry. Po krótkiej chwili na murawę wkraczali kandydaci do pozycji obrońcy: Ron Weasley, Cormac McLaggen, Geoffrey Hooper.
     Fred pożegnał się ze swoją dziewczyną, która miała wziąć udział w eliminacjach i poszedł szykować się. Miło rozmawiał z Georgem o nowych pomysłach. Kiedy byli już na boisku głos zabrała Angelina.-To, że wygraliśmy ostatni sezon nie zwalnia nas z ciężkiej pracy! Musimy dać z siebie wszystko!-Kiedy Johnson tak przemawiała, Georgowi miękły kolana. Lubił, gdy była zdecydowana i przejmowała kontrolę.-Musimy wybrać najlepszego obrońcę. Mamy również nową zawodniczkę.-Uśmiechnęła się do Gryfonki.-Od teraz Alice będzie zastępować Ginny.-Pojawili się nowicjusze.-Jeśli wszystko jasne przejdźmy do eliminacji. 
Fred odwrócił głowę i ujrzał na trybunach Lavender, do której się uśmiechnął. Dobrze wiedział, że strasznie przejmuję się swoim Mon-Ronem. Mimo, że patrząc na nich miał odruchy wymiotne, wiedział, że jego brat zrobiłby wszystko dla Brown i to ona nosi spodnie w ich związku i podziwiał ją za to. On nie mógłby wytrzymać tak długo z Ronem. Następnie jego wzrok skierował się na Hermione. Był trochę zaskoczony, że przyszła tutaj w dodatku bez Rewsona. Czuł się dziwnie. Nie rozmawiają ze sobą, udają, że się nie znają, zachowują się, jakby dla siebie nie istnieli, ale to co zrobiła z Benem...Na to nie ma usprawiedliwienia. Jego wzrok spoczywał na niej za długo. Ona również na niego spojrzała, więc odwrócił się do kandydatów, ale tu nie było Wiktorii. Od razu podszedł do Angeliny.
-Gdzie Wiktoria?-Był trochę zły. Miał nadzieję, że Johnson nie naopowiadała jej głupot. Miał zamiar pochodzić z nią jeszcze dwa tygodnie i zostawić. Już rozglądał się za nową zdobyczą.
-Uznała, że jednak nie chce brać udziału w eliminacjach.
-Dlaczego?-Przecież musiał wysłuchiwać przez cały czas, jak bardzo chciałaby się dostać. Miał nawet pogadać z drużyną i wstawić się za nią. Nieważne, że jego brat również chciał zostać obrońcą.
-Powiedziała, że mierzy wyżej, a domowa drużyna w Hogwarcie to dla niej za mało.-Spojrzała na niego i odeszła, by móc zająć się grupą. Weasley był zaskoczony. Spojrzał na obrońców. Ron. Geoffrey, wysoki brunet, przystojny, miał jasnobrązowe oczy i jasną, wręcz porcelanową karnację. Okej znał go, choć nigdy nawet nie rozmawiał. Cormac. O nie! Przecież to musi być jakaś pomyłka. 
   Hermiona poczuła na sobie czyjś wzrok. To Fred przyglądał się jej, ale kiedy na niego spojrzała natychmiast odwrócił się. Rozmyślała właśnie, jak wszystko się zmieniło. Kiedyś mogła iść do niego z każdym problem, bez problemu wyżalić się mu, a teraz stara się nie zwracać na niego uwagi. Kiedy była tak pochłonięta swoimi myślami znów miała wrażenie, że ktoś przygląda się jej. I tym razem nie myliła się. Cormac wpatrywał się w nią i robił przy tym dość żałosne miny. Starała się do niego uśmiechnąć, ale nie mogła, więc zaczęła się rozglądać, jakby kogoś szukała.
   Rozpoczęła się pierwsza część eliminacji, a mianowicie latanie na miotle, pokazanie swoich najlepszych sztuczek, umiejętność pracy z kaflem. Cormac niestety (dla Freda,Hermiony i Rona i...w sumie znalazłaby się tu spora grupka ludzi, którym się to nie spodobało) wypadł znakomicie, Geoffrey też nieźle sobie poradził. Natomiast Weasley strasznie się stresował, co było po nim widać, dwa razy nie opanował kafla. Drużyna poszła się naradzić.
-Cormac zostaje.-Zadecydowała Katie. Bell chłopak się podobał, wręcz onieśmielał ją, co było do niej niepodobne, ale teraz myślała tylko o drużynie, a rzeczywiście Gryfon zaprezentował dobrą formę, więc drużynę musiała się z nią zgodzić.
I teraz przyszedł najgorszy moment, ponieważ nie wiedzieli, co zrobić z Ronem.   
-Chyba jednak Geoffrey był lepszy...-Zaczęła nieśmiało Katie.-Ron dwa razy nie opanował kafla.
-Tak, ale był lepszy, jeśli chodzi o latanie. Trzyma się dobrze miotły.-Stanęła w obronie Weasley Angelina, a reszcie to zaimponowało. Szczególnie Georgowi, który wyśmiewał się z brata, jednak chciał, by Ron był w drużynie.-Poza tym mam złe zdanie o tym całym Hooperze.
-Złe zdanie?-Spytała Ginny.
-Tak. Ron przechodzi dalej. Koniec.-Powiedziała ucinając temat i ruszyła, by ogłosić wieści, a oni nadal stali i zastanawiali się o co chodzi Angeli.
-Podjęliśmy decyzję, że do następnego etapu przechodzi McLaggen...-Salwa braw uniemożliwiła kapitanowi mówić dalej. Nawet Hermiona klasnęła dwa raz,a sam Cormac puszył, się jak paw..-oraz Weasley.-Tutaj Lavender skakała ze szczęścia, piszczała. Granger uśmiechnęła się, a Ron przybrał pozę lwa.
-To oszustwo! Ja wiem, dlaczego to zrobiłeś!-Geoffrey nie mógł pogodzić się z porażką.- Przyznaj się! Zrobiłeś to dlatego, że chciałaś się ze mną umówić, ale nie chcesz, żeby George się o tym dowiedział.-Jej twarz nie wykazywała żadnych emocji, ale Weasleya wręcz przeciwnie. Hooper przedstawił tę sytuację wprost odwrotnie. To on chciał się z nią umówić, w poprzedniej klasie, kiedy zaczęła się spotykać z bliźniakiem. Przysyłał jej kwiaty, czekoladki. Na początku uważała, że to strasznie słodkie, ale potem zrozumiała, że liczy się tylko George. Nawet nie umówiła się z nim. Kiedyś wyczekiwał na nią i kiedy szła sama przez korytarze, podbiegł do niej i błagał o spotkanie, ale ona kategorycznie odmówiła. Kilka dni wcześniej Weasley powiedział jej, że ją kocha. Geoffrey nie robiąc sobie nic z jej odmowy próbował ją pocałować. Przyciągnął ją do siebie, ale ona kiedy tylko poczuła jego wargi na swoich poczuła obrzydzenie. Kopnęła go w brzuch, a następnie spoliczkowała i uciekła. Od tej chwili nie mieli kontaktu, a ona nie powiedziała nic swojemu chłopakowi, żeby go nie denerwować, a potem kompletnie o tym zapomniała. Do momentu, w którym nie zobaczyła na liście kandydatów jego nazwiska.
   George był rozczarowany. Ufał jej i dawał wiele swobody, a ona tak to wykorzystała. Kilka osób wspominało mu to, że Angela to rozrywkowa dziewczyna, ale on był przekonany, że go kocha. 
Angelina spojrzała na Hoopera bez emocji. Wygadywał straszne brednie i nie zamierzała go słuchać. Nie chciała się z nim kłócić.
-Idź, nie dostałeś się.-Powiedziała spokojnie.
-Prawda w oczy kole.-Rzucił z uśmieszkiem.-Uważaj na nią George.-Zwrócił się do Weasleya i odszedł. 
Pomimo, że Johnson nie rozpowiadała tej historii, zwierzyła się kilku dziewczynom, a te następnym i tak dalej...Dlatego Hermiona o tym wiedziała, również Katie, ale Ginny nie. Granger nie chciała jej niepokoić, dlatego ta plotka została w dość wąskim gronie, choć Angelina powiedziała o tym tylko trzem koleżankom.
-Nie tracąc czasu, przejdźmy do następnego etapu.-Chciała być opanowana, ale na swoich plecach czuła palące spojrzenie swojego chłopaka.-Rzuty wolne. 
Cormac był pewniejszy siebie i świetnie bronił prawie wszystkie rzuty, Ron również nie stracił za wiele, ale czasami chwiał się na miotle. Doszło do momentu, w którym kto przepuści, odpada. Ron obronił silnie posłanego kafla przez Katie. Potem rzucała Ginny. Cormac przyszykował pozycję bojową, ale...przepuścił! Odpadł! Lavender cieszyła się niesamowicie! Już biegła, by móc uściskać swojego chłopaka. Ginny wylądowała z uśmiech na trawie. Harry podleciał do przyjaciela. 
Hermiona była przekonana, że McLaggen obroni i szykowało się na grę nerwów, w której Ron był bez szans, dlatego, kiedy Cormac szykował się do rzutu na kafel, szepnęła.
- Confundus.- Miotła Gryfona pofrunęła w przeciwnym kierunku. McLaggen oskarżał jeszcze drużynę, że Ron miał słabsze i łatwiejsze do obrony rzuty, ale Angelina szybko się z nim uporała.
-Nie obroniłeś, a sprawa była jasna, nie obronisz-zostajesz rezerwowym i nie dyskutuj.-George pociągnął ją za rękę. Wiedziała, że jest na nią wściekły.
-Naprawdę chciałaś z nim się umówić?-Mogła udawać, że nie wie o co chodzi, pokokietować go, ale zależało jej tylko na nim i nie chciała przed nim niczego ukrywać.
-Nie, oczywiście, że nie!-Powiedziała mu z wyrzutem.
-Więc o co chodzi?!-Nadal był zły.
-George, proszę cię, uspokój się.-Starała się opanować sytuację.
-Nie uspokoję się, dopóki nie powiesz mi o co chodzi!-Krzyknął, a ona cicho westchnęła. 
-George...-Miała nadzieję, że usiądą w Pokoju Wspólnym i tam wyjaśni mu to wszystko, ale widząc jego twarz wiedziała, że nie ma na to szans, by tak się stało.-Zaczęliśmy się spotykać pod koniec kwietnia, na początku maja zostaliśmy parą i na tym przełomie zaczęłam dostawać kwiaty, bombonierki, listy. Wszystko do Geoffreya. Nic sobie z tego nie robiła. Potem zostaliśmy parą, a on chciał się ze mną spotkać. Odmówiłam. Kilka dni po tym powiedziałeś mi, że mnie kochasz. Pewnego wieczoru szłam korytarzem, a on czekał na mnie. Błagał, bym się z nim umówiłam, ale nie chciałam go słuchać. Przyciągnął mnie do siebie i próbował pocałować, dotknął moich ust, ale kopnęłam go, uderzyłam w twarz i uciekłam. Nie chciałam ci o tym mówić, bo wpadł byś w szał, a ja kocham tylko ciebie i tylko na tobie mi zależy.-Wyraźnie akcentowała ostatnie zdania.-Wierzysz mi?-Splotła ich dłonie.
-Nie wiem Angelino, nie wiem...Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
-Nie było o czym, George, liczysz się ty! Nikt więcej! A gdybym ci powiedziała byłbyś w stanie zrobić mu krzywdę, a ja nie lubię, gdy się wściekasz. Kocham, gdy się uśmiechasz.-Chciała go udobruchać. 
-Dlaczego mam ci wierzyć?-Weasley zastanawiał się nad wszystkim. Może ten czas, który spędzała "z koleżankami" faktycznie poświęcała komuś innemu.
-Bo mnie znasz i wiesz, że cię kocham.-Odpowiedziała poważnie. 
-A ja ciebie.-Nie mógł uprzeć się jej urokowi i ufał jej.
   W tym samym czasie Lavender gratulowała Ronowi i oboje byli bardzo szczęśliwi. Hermiona powoli schodziła na murawę. Równie dobrze mogła iść od razu do zamku, ale miała nadzieję, ze uda jej się z kimś porozmawiać. Zobaczyła, że również Wiktoria idzie do zawodników. Słyszała, że też miała brać udział w eliminacjach. Podbiegła do Freda i już Granger miała ich widzieć szczęśliwych, kiedy przed jej twarzą zjawił się Harry.
    -Dlaczego nie wzięłaś udziału w eliminacjach?-Spytał zaskoczony Fred swoją dziewczynę.
-To tylko domowa drużyna, stać mnie na coś lepszego.-Odpowiedziała stanowczo, jednak uśmiech jej nie zniknął.
-Moglibyśmy razem trenować...-Nie mógł dokończyć.
-No własnie... Ty i caaała twoja rodzina.-Nie rozumiał o co jej chodzi.-Nie obchodzą mnie oni.-Wzruszyła ramionami.-To, że chodzą z tobą nie oznacza, że chcę poznać twoich braci i siostrę.-Był w szoku. Hermiona nigdy by..."Oj, daj spokój Weasley! Kogo to obchodzi?!" Od razu się opanował. Przecież on też nie chciał poznawać jej rodziny, więc w czym problem? Objął ją ramieniem.
    -Cześć Hermiono. Fajnie, że przyszłaś.-Powitał ją radośnie Potter. On jej o nic nie oskarżał. Jeśli nie chciała mówić, to niech nie mówi. Nadal była jego przyszywaną siostrą.
-Witaj Harry, macie nowego obrońcę.-Spojrzała na Rona.
-Coś mi się wydaję, że miał trochę szczęścia, albo trochę Confundus.-Uśmiechnął się do niej.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-Starała się być poważna, co wychodziło jej średnio.
-O czym tak gadacie?-Podszedł do nich Ron.
-O niczym.-Szybko odpowiedzieli jednocześnie i szeroko się do siebie uśmiechnęli.
-Okej.-Powiedział przeciągle Weasley. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała Granger.
-Gratulacje Ron.
-Dzięki.
-Harry, jak tam Cho?
-W porządku.
-W porządku?! Tylko tyle.-Usiedli na najniższych trybunach i Harry mówił.
-Wróciliśmy do siebie. Wiecie, czuję, że to dobra decyzja. Ginny to rozdział zamknięty, ale ona wiele mi pomogła, wiele się przy niej nauczyłem i chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Ona chyba tak nie uważa, ale trudno, dobrze mi z Cho.-Potem mówił Ron, jak świetnie układa mu się z Lavender. Oboje chcieli zapytać o Bena, ale wiedzieli, że Hermiona nic nie powie. Nagle coś przypomniało się Potterowi.
-Hermiono! Rozmawiałem z Ronem na temat Obrony Przed Czarną Magią. Przecież to jest tragedia. Kiedy nadejdzie Sami-Wiecie-Kto nie mamy szans na obronę. A wkrótce się to stanie. Coś trzeba z tym zrobić.
-Zgadzam się, trzeba, ale co?
-No właśnie...sami nie wiemy, liczymy, że coś wymyślisz.-Powiedział Ron. Hermiona cieszyła się, że jej przyjaciele nadal jej ufają.
-Chodzimy wam o to, żebyśmy podszkoli się jakoś? Mogę przygotować coś z książek i...-Harry przerwał jej.
-Nie. Hermiono, co nam po tym, jeśli tylko my będziemy umieli się bronić, a reszta?
-To może jakieś lekcje? Harry byłbyś nauczycielem.-Powiedziała po namyśle.
-Tak, to jest pomysł!-Ron był za.
-Ja?! Nauczycielem?!
-Oczywiście Harry! Ty z nas umiesz najwięcej, poprowadzisz za sobą resztę.
-Ale gdzie byśmy mogli się spotkać?-Myślał głośno Weasley.
-W przyszłą sobotę jest wypad do Hogsmade! Zróbmy spotkanie we Wrzeszczącej Chacie!-Hermiona była w pełni zaangażowana w projekt.
-Czy ktoś w ogóle będzie chciał przyjść?-Harry nie do końca był przekonany.- Niektórzy mi nie wierzą.
-Harry, jeśli ktoś ci nie wierzy, to nie nasza sprawa. Na pewno znajdą się ludzie, którzy będą chcieli wziąć udział w tych lekcjach. 
-Hermiona ma rację.-Poparł dziewczynę Ron.-Zrobimy spotkanie we Wrzeszczącej Chacie i zobaczymy, kto przyjdzie.
-Może lepiej wy zajmijcie się ogłoszeniem spotkania, a ja przemyślę, gdzie będziemy mogli ćwiczyć.-Uśmiechnęła się do nich blado. Doskonale wiedziała, że nikt nie będzie chciał z nią rozmawiać.
-Dobra. W takim razie w sobotę o jedenastej we Wrzeszczącej Chacie. Ustalone.-Ron był bardzo zadowolony. Potter nie wiedział, czy to ma jakiś sens, ale wydawało mu się, że nawet dla kilku kolegów może prowadzić te zajęcia. Muszą umieć się bronić.
Ron chciał iść do zamku wraz z Hermioną i Harrym, ale widząc karcące spojrzenie Lavender podszedł do niej. Granger szła razem z przyjacielem, ale po chwili pojawiła się Cho i Potter poszedł do niej. Mimo to Granger była w dobrym nastroju. Zjadła obiad i resztę popołudnia poświęciła na naukę. Za pięć siedemnastą pojawiła się w pokoju profesora Horacego. Harry i Ben już tam byli, więc usiadła pomiędzy nimi. Niestety na przeciwko niej siedział Cormac. Starała się nie zwracać na niego uwagi. Ginny pojawiła się dopiero przy deserze, cała zapłakana. Na Harrym zrobiło to wrażenie. Profesor zapytał się Granger, co robią jej rodzice, ale to, że są stomatologami nie zrobiła na innych wrażenia. Po podwieczorku Harrym poszedł wraz z Ginny, a Ben chciał odprowadzić Hermionę, ale odpowiedziała, że da sobie radę. Opowiedział jej, że Dolores nie za wiele mówiła, ale kazała mu uwarzyć Wywar Żywej Śmierci. Nic z tego nie rozumieli. Pożegnali i każdy poszedł w swoją stronę. Gryfonka wolnym krokiem przemierzała korytarze. Była w dobrym humorze. Może ten rok nie będzie taki okropny? 
Kiedy nad tym myślała, usłyszała znajomy chichot. Tak śmiała się Wiktoria. Stanęła na końcu korytarza, chciała się odwrócić i iść inną drogą do wieży, ale wtedy wbiegła Frobisher, a za nią Fred. Oparła się zalotnie o ścianę, a on podszedł blisko niej i całym ciężarem swojego ciała przygniótł ją. Lekko nachylił się do niej. Przygryzł jej wargę. Bawił się z nią, aż w końcu delikatnie pocałował, a ona oddała ten pocałunek ze zdwojoną siłą. Miała zamknięte oczy, ale po chwili je otworzyła i zobaczyła Hermionę, która dobrze wiedziała, że powinna była odejść. Odwrócić się, gdy tylko ich usłyszała, gdy tylko ich zobaczyła, ale jakaś magiczna siła trzymała ją. Nagle jej nogi zrobiły się strasznie ciężkie, jakby z ołowiu. Nie mogła ich poruszyć. Chciała go zobaczyć. Chciała zobaczyć, jak zachowuje się z nią. Miała nadzieję, że jej też powie, że to żart, ale on ją pocałował i to jak! Była zrozpaczona. Czuła, jak po jej całym ciele przechodzi ból.
Wiktoria próbowała odepchnąć Freda, ale ten zaczął całować ją po szyi, kiedy zauważył, że jego dziewczyna nie skupia się na tym, skierował swój wzrok na jej twarz, która był odwrócona, więc i on tam spojrzał i to zwaliło go z nóg. Hermiona wyglądała pięknie. Była cudowna, widział w jej oczach ból, ale przecież ona miała Bena, więc nie rozumiał o co jej chodzi. Chciał do niej podjeść, zapytać się czy wszystko w porządku, czy może jej pomóc, chciał z nią być, ale dobrze wiedział, że nie mógł. Granger w tym czasie otrząsnęła się i odwróciła się napięcie. Poszła do Pokoju Wspólnego. Wydawało jej się, że Fred chciał z nią pogadać, że w tym spojrzeniu, które skierował na nią widziała podziw i troskę. "Przecież to nierealne." Myślała. Położyła się na swoim łóżku i chciała szybko zasnąć, ale w głowie miała obraz Freda całującego Wiktorię. Jedna łza poleciła jej po policzku, ale szybko ją otarła. Miała nadzieję, że już wszystko będzie dobrze, gdyby tylko go nie kochała. Dlaczego nie mogła przestać go kochać?! Przecież to tylko młodzieńcza "miłość"! Powinna już przestać! Musi!
  Fred stał, jak słup soli. Wiktoria mówiła coś do niego, ale nie wiele do niego docierało. Wydawało mu się, że Hermiona jest szczęśliwa z Benem, ale kiedy zobaczył jej twarz miał wrażenie, że ona go kocha i to, co powiedziała wtedy na polanie było prawdą. Jednak Wiktoria znów zaczęła go całować, więc zwrócił na nią uwagę, ale w jego głowie nadal była inna Gryfonka.






                                                        
                                                               Drodzy czytelnicy!

Jest nowy rozdział! Liczę na komentarze! Jestem ciekawa, co sądzicie o moim blogu, postach. :) Przyjmę również krytykę, jeśli taka się znajdzie. Bądźcie szczerzy! ;)
Kolejna piosenka, która uważam, że pasuje do sytuacji między Fredem i Hermioną. "We don't talk anymore"-Charlie Pruth feat Selena Gomez Znajdziecie ją w playliście, to druga piosenka, a tutaj tekst już przetłumaczony. 
Zastanawiam się, czy nie wrzucić notek na Wattpad. Oczywiście nie rezygnuje z tego bloga, tylko może moje pisanie trafiłoby do jeszcze szerszego grona. Najpierw notki pojawiałyby się na bloggerze, a dopiero potem na Wattpadzie. Myślicie, że to dobry pomysł? Czekam na jakieś rady. :)
P.S. Przepraszam za to, że niekiedy tekst przeskakuje już do drugiej linijki, ale blogger coś mi szaleje, możliwe, że są dwie inne czcionki. Próbowałam to naprawić, ale z maszyną nie wygrasz. ;)



Nie rozmawiamy już wcale

Nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś 
Nie kochamy się już wcale
Po co było to wszystko?
Och, nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś

Usłyszałem, że znalazłaś tego jedynego, 
Którego szukałaś
Którego szukałaś
Żałuję, że nie wiedziałem wcześniej, że to nie byłem ja 
Bo nawet po tak długim czasie, 
Wciąż zastanawiam się
Dlaczego nie potrafię ruszyć naprzód 
Tak łatwo, jak ty to zrobiłaś 

Nie chcę wiedzieć 
Jaką sukienkę dzisiaj masz na sobie
Jeśli on obejmuje cię mocno 
Jak ja robiłem to wcześniej 
Przedawkowałem
Powinienem wiedzieć, 
Że twoja miłość była grą
Teraz nie potrafię wyrzucić cię z mojej głowy
Och, jaka szkoda

Że nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś
Nie kochamy się już wcale
Po co było to wszystko?
Och, nie rozmawiamy już wcale
Tak, robiliśmy to kiedyś

Mam tylko nadzieję, że teraz leżysz obok kogoś
Kto wie, jak cię kochać tak, jak ja
Musi być jakiś dobry powód, dla którego odszedłeś 
Od czasu do czasu, myślę, że
Chciałbyś, żebym pojawiła się w twoich drzwiach
Ale obawiam się, że byłabym w błędzie 

Nie chcę wiedzieć 
Czy spoglądasz w jej oczy
Jeśli ona obejmuje cię mocno
Jak ja robiłam to wcześniej
Przedawkowałam
Powinnam wiedzieć, 
Że twoja miłość była grą
Teraz nie potrafię wyrzucić cię z mojej głowy
Och, jaka szkoda 

Że nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy kiedyś
Nie kocahmy się już wcale
Po co było to wszystko?
Och, nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś
Tak, jak robiliśmy to kiedyś

Nie chcę wiedzieć
Jaką sukienkę dzisiaj masz na sobie
Jeśli on ją wybrał dla ciebie
Jak ja robiłem to wcześniej 
Przedawkowałam
Powinnam wiedzieć, że twoja miłość była grą
Teraz nie potrafię wyrzucić cię z mojej głowy
Och, jaka szkoda 

Że nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś
Nie śmiejemy się już wcale
Po co było to wszystko?
Och, nie rozmawiamy już wcale
Tak, jak robiliśmy to kiedyś

(Nie rozmawiamy już wcale)
Nie chcę wiedzieć 
Jaką sukienkę dzisiaj masz na sobie
Jeśli on obejmuje cię mocno 
Jak ja robiłem to wcześniej 
(Nie rozmawiamy już wcale)
Przedawkowałem
Powinienem wiedzieć, że twoja miłość była grą
Teraz nie potrafię wyrzucić cię z mojej głowy
Och, jaka szkoda 

Że nie rozmawiamy już wcale

Komentarze

  1. Czekałam ^^ rozdział jak zwykle super, to jedyny fanfic z takim połączeniem który miło się czyta. Masz wielki talent :) Czekam na następną część, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aż ciepło mi się robi na sercu,gdy czytam takie komentarze. Bardzo się cieszę,że się podoba. Również pozdrawiam. ;)

      Usuń
  2. Hej, nie wiem czy mnie pamiętasz, pisalam pod poprzednia notka :). Mogę Ci powiedzieć jedynie, ze z każda kolejna notka coraz bardziej udowadniasz mi, ze jesteś cudowna �� Akurat czytając notkę sluchalam "Farba- Chce tu zostać" i autentycznie się poplakalam. Jestes cudowna pamiętaj ❤. Chociaż dziwi mnie fakt, ze zrobilas z Hermiony taka mimoze, która nie potrafi sobie poradzić i coraz bardziej się pogrąża. Raczej mam jej obraz jako najodwazniejszej dziewczyny w Hogwardzie oraz najinteligentniejszej , która z każdej sytuacji potrafi wyjść obronna ręką. Ale rozumiem, ze to taka Twoja wizja :). Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy wiec pisz Maleńka! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, tak pamiętam. :) Dziękuję, naprawdę się popłakałaś? Rety... Zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałam się tylu emocji, ale naprawdę się cieszę. <3 Teraz, jak na to patrzę to rzeczywiście Hermiona tak się zachowuje, ale już niedługo. Poza tym ochrania wszystkich swoich przyjaciół, więc jest silna. Jeszcze raz dziękuję i bardzo się cieszę, że czytasz! :*

      Usuń
  3. Hej to znowu ja na wstępie przepraszam ze tak długo nie napisałam komentarza alr nie miałam czasu ://...
    Rozdział jak zwykle świetny czekam na dalszą część!!!
    Teraz kończę bo zaraz muszę pędzić na autobus ;)
    Pozdrawiam i weny życzę !!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Cieszę się, że Ci się podoba i, że jesteś stałą czytelniczką. To dla mnie wiele znaczy. ;* Nowy rozdział pojawi się dziś. ;))

      Usuń
    2. Dziękuję :*
      O której około będzie rozdział?:D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Idealnie dopasowani" Miniaturka #2

"Ben Rewson."