"Zazdrość."
Hermiona przez chwilę zapomniała, że wraca do domu, że teraz znajduję się w kuchni w Norze, że wszyscy na nią patrzą. Ona widziała tylko Freda, a on nią, ale przecież nie mogli tak stać w nieskończoność i patrzeć na siebie, choć bardzo by chcieli. Pierwsza odwróciła wzrok. Spojrzała na wszystkich domowników i uśmiechnęła się do nich promiennie. Złapała bagaże, rzuciła spojrzenie na Freda, który nie odrywał od niej wzroku i miał trochę dziwny wyraz twarzy. Uwielbienie pomieszane z zaskoczeniem. Tak się czuł. Zakochał się w niej i uważał, że jest wspaniała, ale był zdziwiony, że człowiek może czuć coś takiego, coś tak mocnego i pięknego. Nie chciał się z nią rozstawać. Nawet na minutę, na sekundę. Chciał, żeby była przy nim. Zawsze. Dobrze wiedział, że w tej chwili jest egoistą, ale mało go to interesowało. Liczyła się ona. Hermiona. Piękna, mądra, utalentowana. Ta, z której się śmiał. Teraz chciał się śmiać razem z nią. Chciał wszystko robić z nią. Wielka szkoda, że akurat teraz wraca do siebie. Nie wiedział, jak sobie z tym poradzi, ale cóż, musi być silny. Przecież nie może pokazać, że aż tak mu zależy. Dla innych dziewczyn był obojętny, to one się starały, ale Hermiona nie będzie za nim latać w krótkiej mini, trzepocząc rzęsami. To on musi udowodnić, że warto mu zaufać i to zamierzał zrobić.
Granger teleportowała się do swojego pokoju. Obawiała się, że ktoś może być przed domem, więc pojawienie się tam znikąd dziewczyny z bagażami wydawałoby się co najmniej dziwne. W jej pokoju nic się nie zmieniło. Przypomniało jej się, jak spała tu z Fredem. To były cudowne chwile, kiedy jej kołysanką było rytmiczne bicie serca chłopaka. Nie usłyszała żadnych głosów na dole. Szybko zbiegła na dół, ale jak się domyślałam, nikogo tu nie było. Sama nie wiedziała, co najlepiej zrobić. Przygotować obiad i czekać na rodziców, odwiedzić ich lub od razu zatelefonować do Trevora. Czekanie na rodziców mogłoby się przeciągnąć do wieczora. Druga opcja również nie była korzystna. Na pewno są zbyt zajęci, nawet nie zauważą, że przeszyła. Natychmiast pobiegła do kuchni, gdzie znajdował się telefon. Wbiła numer, który znała na pamięć. Usłyszała piosenkę Drake "Hotline Bling". To takie proste. Przynajmniej dla niej. To jest tak odległe od świata, w którym się przed chwilą znajdowała, że całkowicie o nim zapomniała. Trevor uwielbiał Drake'a. Dwa lata temu na Boże Narodzenie kupiła mi jego płytę. Cieszył się, jak małe dziecko.
W końcu usłyszała jego głos. Trochę znudzony i zaspany. Fakt. Nie pomyślała o tym. Przecież jest dopiero koło ósmej, a on wstaje po dwunastej. Jednak była pewna, że kiedy usłyszy jej głos natychmiast się rozbudzi.
-Halo.
-Cześć!- Powiedziała radośnie Hermiona. Nie miała w zwyczaju bawić się w jakieś śmieszne rozmowy, jak robił to Trevor.
-Nie wiem kim jesteś, ale pozwól mi spać!
-Nawet, jeśli nazywam się Hermiona Granger?- Zapytała serdecznie.
-Hermiona?!- Nagle odechciało mu się spać. Całkowicie się rozbudził- O jeny! Hermiona! Cześć kochana! Co tam u Ciebie?
-Dziękuję, dobrze.- Jakie to proste. Wszyscy tak odpowiadają, ale przecież ona mogła powiedzieć coś zupełnie innego. "Zakochałam się! Ten chłopak się ze mnie wyśmiewał, a teraz nie mogę przestać o nim myśleć. W Hogwarcie nie jest już tak bezpiecznie. Zaatakowali mnie dementorzy." Mogła powiedzieć to wszystko, ale on i tak nic by z tego nie zrozumiał. Poza tym tak jest łatwiej.- A u Ciebie?
-Wspaniale! Pewnie nie uwierzysz, ale przyjęli mnie do Akademii Tańca!- Dziewczyna poczuła skurcz w żołądku. Tak, to była zazdrość. To jedna z najbardziej prestiżowych szkół tańca w Londynie. Kiedy miała 9 lat obiecała sobie, że tam się dostanie, ale to już nierealne. Teraz ma Hogwart, Harrego i Rona, no i Freda. Mimo to pomyślała, że zazdrości Trevorowi całym sercem i całą duszą, że rzuciłaby wszystko, żeby tam się dostać, ale nie mogła. Tam, ten drugi świat bardziej jej potrzebował.
-Naprawdę?! Trevor, gratuluję! Można było się tego spodziewać, masz ogromny talent, który się nie zmarnuję.- Sztucznie się uśmiechała, jakby myślała, że chłopak widzi ten dziwny grymas na jej twarzy.
-Dziękuję! Pamiętasz może naszą obietnicę?
-Jaką?- Nie mogła przypomnieć sobie niczego konkretnego.
-No wiesz! Mieliśmy kiedyś razem tańczyć w Akademii. Ja już spełniłem obietnicę, teraz kolej na Ciebie.
-Ja...-chciała powiedzieć, że nigdy jej nie spełni, ale to bolało, tak bardzo, że nie mogłaby tego przepuścić przez swoje usta, wolała coś łatwiejszego.- Ja się tam nie nadaje, jestem zbyt słaba.
-Haha! Hermiono! Nie rozśmieszaj mnie! Jesteś dla nich idealna, tylko musiałbyś zrezygnować ze szkoły w Bostonie.- Tak. Hermiona dla Trevora uczyła się w Bostonie. W najbardziej prestiżowej szkole, gdzie była najlepszą uczennicą. Chłopak uczył się raczej przeciętnie. Nigdy nie miał najlepszych ocen, zdarzyło mu się nawet mieć zagrożenie z matematyki, więc nie drążył tematu jej szkoły, za co ona była mu bardzo wdzięczna.
-Wiesz, że nie mogę. Poza tym nawet dodatkowe treningi mi nie pomogą. Moja szansa już dawno przeminęło.
-Sprawdzę to!
-Dzisiaj o 11?
-Co?! Jesteś w Londynie? Kiedy przyleciałaś?
-Dzisiaj...-prawie powiedziała, że 10 minut temu, to mogłoby go wyprowadzić z równowagi. Przylatuje 10 minut temu i już chce się z nim spotkać.- To znaczy wczoraj o 7 rano.- To brzmi o wiele lepiej.
-Cudownie! Tak, spotkajmy się. 11? Idealnie. Tam gdzie zawsze! Pa!
-Cześć.- Odpowiedziała roześmiana. Odłożyła telefonów i zdała sobie sprawę, że nigdy nie spełni swoich marzeń. Oczywiście tych z tego świata. Prostszego, łatwiejszego. Kiedy w życiu magicznym będzie mogła tańczyć? Nie ma nawet takiej opcji. Cóż, nie zawsze w życiu robi się to, na co ma się ochotę i ona bardzo boleśnie to odczuwa.
Wcześniej pisałam, że następny rozdział do 15 listopada, jednak jest on już dziś. :D Jednak datę nadal podtrzymuję dla następnego rozdziału, na który już mam pomysł, więc zabieram się do pracy.
Pisarka
Granger teleportowała się do swojego pokoju. Obawiała się, że ktoś może być przed domem, więc pojawienie się tam znikąd dziewczyny z bagażami wydawałoby się co najmniej dziwne. W jej pokoju nic się nie zmieniło. Przypomniało jej się, jak spała tu z Fredem. To były cudowne chwile, kiedy jej kołysanką było rytmiczne bicie serca chłopaka. Nie usłyszała żadnych głosów na dole. Szybko zbiegła na dół, ale jak się domyślałam, nikogo tu nie było. Sama nie wiedziała, co najlepiej zrobić. Przygotować obiad i czekać na rodziców, odwiedzić ich lub od razu zatelefonować do Trevora. Czekanie na rodziców mogłoby się przeciągnąć do wieczora. Druga opcja również nie była korzystna. Na pewno są zbyt zajęci, nawet nie zauważą, że przeszyła. Natychmiast pobiegła do kuchni, gdzie znajdował się telefon. Wbiła numer, który znała na pamięć. Usłyszała piosenkę Drake "Hotline Bling". To takie proste. Przynajmniej dla niej. To jest tak odległe od świata, w którym się przed chwilą znajdowała, że całkowicie o nim zapomniała. Trevor uwielbiał Drake'a. Dwa lata temu na Boże Narodzenie kupiła mi jego płytę. Cieszył się, jak małe dziecko.
W końcu usłyszała jego głos. Trochę znudzony i zaspany. Fakt. Nie pomyślała o tym. Przecież jest dopiero koło ósmej, a on wstaje po dwunastej. Jednak była pewna, że kiedy usłyszy jej głos natychmiast się rozbudzi.
-Halo.
-Cześć!- Powiedziała radośnie Hermiona. Nie miała w zwyczaju bawić się w jakieś śmieszne rozmowy, jak robił to Trevor.
-Nie wiem kim jesteś, ale pozwól mi spać!
-Nawet, jeśli nazywam się Hermiona Granger?- Zapytała serdecznie.
-Hermiona?!- Nagle odechciało mu się spać. Całkowicie się rozbudził- O jeny! Hermiona! Cześć kochana! Co tam u Ciebie?
-Dziękuję, dobrze.- Jakie to proste. Wszyscy tak odpowiadają, ale przecież ona mogła powiedzieć coś zupełnie innego. "Zakochałam się! Ten chłopak się ze mnie wyśmiewał, a teraz nie mogę przestać o nim myśleć. W Hogwarcie nie jest już tak bezpiecznie. Zaatakowali mnie dementorzy." Mogła powiedzieć to wszystko, ale on i tak nic by z tego nie zrozumiał. Poza tym tak jest łatwiej.- A u Ciebie?
-Wspaniale! Pewnie nie uwierzysz, ale przyjęli mnie do Akademii Tańca!- Dziewczyna poczuła skurcz w żołądku. Tak, to była zazdrość. To jedna z najbardziej prestiżowych szkół tańca w Londynie. Kiedy miała 9 lat obiecała sobie, że tam się dostanie, ale to już nierealne. Teraz ma Hogwart, Harrego i Rona, no i Freda. Mimo to pomyślała, że zazdrości Trevorowi całym sercem i całą duszą, że rzuciłaby wszystko, żeby tam się dostać, ale nie mogła. Tam, ten drugi świat bardziej jej potrzebował.
-Naprawdę?! Trevor, gratuluję! Można było się tego spodziewać, masz ogromny talent, który się nie zmarnuję.- Sztucznie się uśmiechała, jakby myślała, że chłopak widzi ten dziwny grymas na jej twarzy.
-Dziękuję! Pamiętasz może naszą obietnicę?
-Jaką?- Nie mogła przypomnieć sobie niczego konkretnego.
-No wiesz! Mieliśmy kiedyś razem tańczyć w Akademii. Ja już spełniłem obietnicę, teraz kolej na Ciebie.
-Ja...-chciała powiedzieć, że nigdy jej nie spełni, ale to bolało, tak bardzo, że nie mogłaby tego przepuścić przez swoje usta, wolała coś łatwiejszego.- Ja się tam nie nadaje, jestem zbyt słaba.
-Haha! Hermiono! Nie rozśmieszaj mnie! Jesteś dla nich idealna, tylko musiałbyś zrezygnować ze szkoły w Bostonie.- Tak. Hermiona dla Trevora uczyła się w Bostonie. W najbardziej prestiżowej szkole, gdzie była najlepszą uczennicą. Chłopak uczył się raczej przeciętnie. Nigdy nie miał najlepszych ocen, zdarzyło mu się nawet mieć zagrożenie z matematyki, więc nie drążył tematu jej szkoły, za co ona była mu bardzo wdzięczna.
-Wiesz, że nie mogę. Poza tym nawet dodatkowe treningi mi nie pomogą. Moja szansa już dawno przeminęło.
-Sprawdzę to!
-Dzisiaj o 11?
-Co?! Jesteś w Londynie? Kiedy przyleciałaś?
-Dzisiaj...-prawie powiedziała, że 10 minut temu, to mogłoby go wyprowadzić z równowagi. Przylatuje 10 minut temu i już chce się z nim spotkać.- To znaczy wczoraj o 7 rano.- To brzmi o wiele lepiej.
-Cudownie! Tak, spotkajmy się. 11? Idealnie. Tam gdzie zawsze! Pa!
-Cześć.- Odpowiedziała roześmiana. Odłożyła telefonów i zdała sobie sprawę, że nigdy nie spełni swoich marzeń. Oczywiście tych z tego świata. Prostszego, łatwiejszego. Kiedy w życiu magicznym będzie mogła tańczyć? Nie ma nawet takiej opcji. Cóż, nie zawsze w życiu robi się to, na co ma się ochotę i ona bardzo boleśnie to odczuwa.
Chyba widzicie, że rzeczywiście się przejęłam moją długą nieobecnością i staram się Wam to wynagrodzić. Ten rozdział również krótki, ale mam nadzieję, że zrozumiecie, co w nim chciałam pokazać. Na razie tego nie zdradzam. Przy następnym rozdziale wytłumaczę to, a teraz sami macie chwilę na to, żeby zastanowić się nad tym. Wasze propozycje piszcie w komentarzach wraz z oceną rozdziału, bloga.Drodzy Czytelnicy!
Wcześniej pisałam, że następny rozdział do 15 listopada, jednak jest on już dziś. :D Jednak datę nadal podtrzymuję dla następnego rozdziału, na który już mam pomysł, więc zabieram się do pracy.
Pisarka
Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i weny życzę!
Zapraszam do mnie - jutro nowy rozdział.
Geeenialnie! Bardzo mi się podoba rozdział i z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńLestrange
Dziękuję za te miłe słowa :)))
OdpowiedzUsuńHalo??
OdpowiedzUsuńJesteś tu jeszcze?
kiedy next?
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńHalo!
OdpowiedzUsuńKochana wracaj do nas, bo tęsknimy! Gdzie ty się podziewasz?
Przepraszam za tak długą nieobecność :CC ale już jestem razem z weną i nowym postem :)
OdpowiedzUsuń