"A chcesz, żebym trochę pomilczała?!"

    Hermiona weszła do Nory i od razu skierowała się do sypialni, którą dzieliła z Ginny. Nie spodziewała się aż tyle zobaczyć. Jej przyjaciółka całowała się z Harrym, ale nie tak, jak przedtem. Tym razem robili to bardziej namiętnie, jakby chcieli się wzajemnie pochłonąć. Natychmiast zamknęła drzwi. Nie chciała im przeszkadzać. Postanowiła jeszcze poprzeszkadzać Fredowi. Weszła na górę i zapukała, jednak nie usłyszała, żadnego zaproszenia, więc sama weszła do pokoju. Lekko uchyliła drzwi, ale nikogo nie było w środku. Zaczęła przyglądać się plakatom. Mało kogo rozpoznała. Na komodzie stało kilka zdjęć. Fred razem z Georgem. Cała rodzina Weasley'ów. Gryfoni, ale nigdzie nie było jej. Z rozmyśleń wyrwał ją głos otwierania drzwi. To był Fred. Widać było, że zdążył się wykąpać. Miał na sobie tylko ręcznik.
-Hej- powiedziała zalotnie.
-Yyy...Hermiono, cześć...yyy... co tam?- Wyraźnie był skrępowany.
-Nie za bardzo miałam się gdzie podziać, więc pomyślałam, że Ty będziesz miał trochę czasu, ale już Ci nie przeszkadzam.
-Ty mi nie przeszkadzasz! Nigdy!
-Chyba jednak teraz przeszkadzam. Przecież chcesz się ubrać.
-No tak. To może poczekaj na mnie w salonie, okej? 
-Dobrze- odpowiedziała uśmiechając się i zeszła na dół. Usiadła na fotelu, na którym kilka dni temu leżała z ranami po rozszczepieniu się. Fred zbiegł, tak szybko, że nie zdążyła w ogóle pomyśleć, o czym powinna z nim rozmawiać.
-Przejdziemy się?- Zaproponował, a ona skinęła głową. Wyszli przed Norę i powoli oddalali się od niej.
-Dlaczego nie miałaś gdzie się podziać?- Dziewczyna zastanawiał się na odpowiedzą. Na początku chciała od razu powiedzieć prawdę, ale dotarło do niej, że Ginny to jego młodsza siostra i nie wiedziała, jak on na to zareaguję.
-Harry był u Ginny- nie chciała go okłamywać, ale po prostu nie powie mu całej prawdy.
-Wyprosili Cię?- "Czy on naprawdę, niczego się nie domyśla?"- Pomyślała zirytowana.
-Nie zauważyli mnie.- Chyba już bardziej delikatnie nie mogła tego mu powiedzieć. Spojrzała na niego, jakby próbowała mu coś powiedzieć, ale nie chciała, żeby te słowa przeszły jej przez gardło, ale on tylko kiwnął głową, żeby mówiła dalej.
-Jeny...Niby taki sprytny jesteś.- Powiedziała zrezygnowana.- Znasz się podobno na tych sprawach, ale nie wiesz, co może robić para ludzi w jednym, pustym pokoju.- Kiedy to usłyszał najszybciej, jak mógł zaczął biec w stronę Nory. Dziewczyna tylko krzyknęła.- Fred!- Wiedziała, że nie ma szans go dogonić, więc stała w miejscu, a on biegł, jak poparzony. W końcu się zatrzymał i wtedy dziewczyna zaczęła do niego szybko iść.
-Fred, wiem, że jako starszy brat jesteś odpowiedzialny za Ginny, ale kiedy tam byłam, oni tylko się całowali. Mieli na sobie ubrania.
-Hermiono, ona jest jeszcze dzieckiem! Dzieckiem! A Harry, jak on śmie?!- Był wyraźnie zdenerwowany, a ona próbowała go, jakoś uspokoić.
-Wiem, że jest dzieckiem, ale jestem przekonana, że nie zrobi nic głupiego. Przecież jest rozważna.
-Ona ma piętnaście lat! Takie dzieci nie są rozważne! A Harry?! On też ma jeszcze piętnaście lat! Na pewno on jest doświadczony. Przecież był już Cho!
-Skąd Ty wiesz, że był z Cho? 
-Hermiono, może rzeczywiście jestem facetem i nie widzę takich rzeczy, ale widzę, kiedy moja siostra cały czas płaczę! Teraz na pewno nie płaczę! A przecież, tak cierpiała przez niego, a teraz... Nie wierzę!
-Fred zachowujesz się, jakbyś nie był nigdy w ich wieku?!
-O czym Ty mówisz?- To zdanie trochę wyprowadziło z równowagi Gryfona, był zły na Grenger, że nie trzyma jego strony.
-Mam Ci przypomnieć, co wyprawiałeś w ich wieku? Szlaban za szlabanem! Niektóre za podglądanie dziewczyn!
-Skąd Ty...To znaczy...Ja byłem bardziej dojrzały!- Freda zbiło to trochę z tropu. Rzeczywiście nie pomyślał, o tym, że sam nie był lepszy w ich wieku.
-Nie prawda! Fred uspokój się, zdaję sobie sprawę, że to Twoja siostra, ale to moja przyjaciółka i mój przyjaciel! Nie są głupi!
-Jak zwykle masz rację. 
-Wiem i wiem też, że nie powinieneś się wtrącać w ich sprawy. Ginny nie lata za Tobą i nie sprawdza z kim się umawiasz, czy całujesz.
-Tak, nie powinienem.- Cieszyła się, że nareszcie uspokoiła go z stanu "Zabić Pottera". 
-Jesteś zupełnie, jak Ron, kiedy widział Ginny całująca Deana.- Powiedziała spokojnie, rozbawiona. Nie spodziewała się, że ta wypowiedź znów wprowadzi Gryfona w okropny nastrój.
-Ginny całowała się z Deanem?!
-O jeny...Fred przecież to było za nim spotkała się z Harrym. Była wolna i mogła robić, co chcę. Nadal jest.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
-Chyba byłeś wtedy w transie. Koniecznie chciałeś się umówić z jakąś dziewczyną, a ona ciągle Ci odmawiała.- Fred przypomniał sobie, że rzeczywiście takie zdarzenie miało miejsce. Chodziło o
Fay Dunbar! Przecież ona dzieliła dormitorium z Hermioną!
-Tak...,ale dlaczego nikt mi nic nie powiedział?!
-Miałeś nadzieję, że Ginny do Ciebie podejdzie i zapyta o zgodę, czy może powie. " Cześć Fred, to mój chłopak Dean, chyba go znasz."- Chłopak nic nie powiedział, jak zwykle miała rację. Zawsze ją miała.
-Z kim jeszcze się spotykała?- Hermiona nie była pewna, czy powinna, cokolwiek mówić chłopakowi. Czy to była zdrada przyjaciółki?
-Czy to ważne? Co z tym zrobisz? Zaplanujesz akcję. "Atak na byłych Ginny Weasley"?
-Po prostu jestem ciekawy. Okazuję się, że jestem jej bratem, ale nic o niej nie wiem.
-Obiecaj, że nie powiesz Ginny, że wiesz o tym. Nawet nie wypowiesz imienia jej byłego!
-Obiecuję!- Fred był zaskoczony. To było ich, aż tak dużo?!
-Ritchie Coote...
-Co?! Grałem z nim w quidditcha, a teraz dowiaduję się, że chodził z moją siostrą?!
- Jack Sloper...
-Następny!
-i Ernie Macmillan.
-Nawet za Puchonów się zabrała! To wszystko na moich oczach, a ja nic! Chodź, jak teraz o tym pomyślę to było trochę znaków. Powinno to mi dać do myślenia.
-Fred! Może Ty wymienisz swoje były?!
-A chcesz spędzić pół dnia na przypominaniu mi ich imion?!- Wiedziała, że było ich dużo, ale żeby, aż tyle, żeby nie pamiętać ich imion. Patrzyła na niego zaskoczona.
-To możesz Ty wymienisz swoich byłych!
-A chcesz, żebym trochę pomilczała?!- Wyrwało jej się, oboje byli trochę źli i zdenerwowani.  
  Do Freda te słowa dochodziło powoli, stopniowo. Nie mógł się z nimi oswoić. 
-Hermiono, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie miałeś chłopaka?- Co teraz mogła zrobić, tylko wyznać prawdę. Na pewno nie będzie chciał jej znać. Po co mu taka "cnotka"? 
-Właśnie to próbuję Ci powiedzieć.- Stał, jak słup soli. Nie wiedział zbytnio, co ma powiedzieć. Czuł się trochę dziwnie z tym, że Gryfonka nigdy przedtem nie miała partnera.
-Jak..to? Dlaczego?
-Mam być szczera?- Teraz jej było wszystko jedno. Skoro nie będzie się do niej odzywał, więc co jej zależy. 
-Tak- odpowiedział prawie szepcząc.
-Przez Ciebie. To Ty bardzo wytrwale i usilnie odpychałeś ode mnie chłopaków. Nawet gdybym któremuś się spodobała to nie chciałaby narazić się na Twoje żarty. Poza tym, kto chcę się umawiać z pośmiewiskiem? Nie mówię, że nie miałam chłopaka i jestem przeraźliwe zła, bo wszystkie mają, a ja nie, tylko to, że nie dałeś szansy żadnemu.- Powiedziała z wyrzutem, prawie krzycząc. On już uspokoił swoje myśli wcześniej, że ją skrzywdził, ale nie sądził, że, aż tak bardzo. Tak głęboko.
-Przepraszam...-powiedział patrząc na swoje i Gryfonki trampki.- Przepraszam- powtórzył patrząc jej w oczy.
-Co mi po Twoich przeprosinach?! Czasu nie cofniesz!- Nie chciała tego. Nie chciała mu mówić o tym, że z nikim się nie umawiała i że to jego wina, ale naprawdę tak myślała.- Teraz jeszcze pójdziesz sobie i będziesz udawał, że się nie znamy, że nie byliśmy razem w Londynie.
-Dlaczego mam tak zrobić? Przecież...
-Po co Ci taka dziewczyna?! Cnotka!
-Przestań!- Starał się ją uspokoić.- Ja wcale nie chcę od Ciebie uciekać. Chcę być Twoim pierwszym chłopakiem. Postaram się, żeby wszystko było, tak, jak chcesz. Chyba do tej pory nieźle się spisywałam.- Próbował być zadziorny i jakoś wybrnąć z tej trudnej dla niej i dla siebie sytuacji. Spojrzała na niego. Mówił prawdę, a ona była zaskoczona, że mimo tego nadal chcę się z nią umawiać. Były to ich pierwsze deklaracje. Wypowiedziane trochę w gniewie i złości, ale szczere.
-Co do tej dziewczyny...to, jak myślisz kiedy zostaniesz moją?- Uśmiechnął się zalotnie,a jej fala gniewu i wstydu minęła.
-Nie wiem, ale co do tego, że się starasz, mam nadzieję, że będziesz nadal. Tylu chłopaków wyrzuciłeś z mojego życia, że można pomyśleć, iż wiedziałeś, że pewnego dnia będziesz się starał o miejsce obok mnie. Musisz mocno się postarać, żeby wymazać swoją złą przeszłość.- Flirtowała z nim. Czuła się już znacznie lepiej, kiedy Fred wiedział o wszystkim. 
  Zaczęli żartować, śmiać się i opowiadać różne historię z przeszłości. Szli wolno, kiedy zaczęło się ściemniać zrozumieli, że spędzili ze sobą naprawdę dużo czasu i postanowili wrócić. W Norze była pani Molly, która czule ich przywitała. Hermiona powiedziała, że bardzo źle się czuła po teleportowaniu, więc wrócili samochodem, choć kawałek szli pieszo. Fred przyglądał się, jak Gryfonka kłamie i stwierdził, że jest niezła aktorką. 
  Przy kolacji wszyscy siedzieli uśmiechnięci, choć czasami Fred posyłał zabójczy wyraz twarzy Harremu, lub Ginny, na co Hermiona szybko odpowiadała i kopała w kostkę siedzącego na przeciwko jej Gryfona. W końcu rozeszli się do sypialni. Granger mogła w końcu wejść do pokoju. Zobaczyła na swoim łóżku otwartą kopertę i posłała Ginny pełen niewiedzy wzrok.
-Ach tak! Zapomniałam Ci powiedzieć. Przepraszam, że otworzyłam, ale nie mogłam się powstrzymać, wiesz, jak ciężko jest siedzieć i patrzyć na kopertę. Swoją drogą mogłaś mi powiedzieć!- Hermiona pomyślała, że Ginny zabawiana towarzystwem Harre'go nie powinna mieć z tym problemu, ale postanowiła nie mówić jej złośliwych komentarzy. Teraz powinna odpoczywać. W końcu mogła chodzić i czuła się już znacznie lepiej. 
  Hermiona wyjęła list z koperty i zaczęła czytać. 
                                                                  Droga Hermiono!
  Czy w wszystko w porządku? Jak mijają Ci wakacje? Odpowiadając na Twoje pytania z ostatniego listu. Czuję się świetnie. Podpisałem nowy kontrakt i teraz będę grał w Londynie i zaczniemy się częściej spotykać.
  Na pewno wiesz, dlaczego do Ciebie piszę. Odliczałem już dni. Niedługo 31 lipca. Zawszę będę pamiętał tę datę. Tam gdzie zawsze o szesnastej. Odpisz mi, czy się zgadzasz.
                                                                                                  Wiktor Krum
  Ciekawie, co powie Fred. Dzisiaj powiedzieli kilka śmiałych słów. Powie mu o wszystkim, ale później. Teraz na pewno sowa Wiktora jest głodna. Zawsze zostawała i czekała na odpowiedź i tym razem Hermiona nie pomyliła się wchodząc do sowiarnii. Nakarmiła ją i wróciła do pokoju. Odpiszę Wiktorowi, porozmawia z Fredem. Zrobi wszystko, ale później. Teraz strasznie jej chcę się spać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Idealnie dopasowani" Miniaturka #2

"Ben Rewson."