"Musisz sobie kogoś znaleźć"

          Hermiona wstała wcześnie rano. Ginny jeszcze spała. W nocy długo spacerowała z Harrym. Dobrze im się układa. Dziewczyna trochę zazdrościła przyjaciółce i wtedy przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z Fredem. Czy chciała, żeby się nią zaopiekował? Przecież w piątek ma randkę. To nie w porządku względem niego. Postanowiła że porozmawia z nim o tym. Najlepiej, jakby zapomnieli o tej rozmowie. Zauważyła, że Fred jest przystojny i czarujący, ale usłyszała od kogoś, że spotyka się z Demelzą Robins. Dziewczyna prawdopodobnie bardzo zakochała się w Weasley'u. Przecież Fred to starszy brat Ginny i jej kolega. Co jej przyszło do głowy, żeby myśleć o nim jak o kimś więcej? Sama skarciła się w myślach. Wzięła prysznic i zakropliła oko. Założyła na siebie czarną bokserkę i bordowe spodenki i zeszła na dół. Pani Molly już szykowała śniadanie a na stole leżał "Prorok Codzienny".
-Dzień dobry.- Przywitała się Hermiona.
-Witaj kochana.- Odpowiedziała pani Weasley.- Masz ochotę na naleśniki z dżemem?
-Tak, dziękuję. Chętnie zjem.- Hermiona usiadła do stołu i zaczęła jeść śniadanie popijając herbatą. Sięgnęła po gazetę i czytanie ją pochłonęło. Z góry zaczęła schodzić reszta domowników. Najpierw pan Weasley, później Ron z Harrym, Ginny i na końcu bliźniacy.
-Witamy wszystkich!- zawołał George, który nie mógł się doczekać przyjazdu Angeli- swojej dziewczyny. Hermiona nawet nie wyjrzała spod gazety, kiedy Fred siadał do stołu. Wszyscy jedli kiedy George powiedział- Fredzie, mój ulubiony bracie bliźniaku musisz sobie kogoś znaleźć.- Wszyscy spojrzeli na George.- Co?- zapytał Fred- Niby po co?
-Otóż dlatego- zaczął tłumaczyć George- że w piątek każdy z nas wybiera się na randkę. Tylko ty nie.
-Co? Przecież Hermiona zostaje.- Hermiona nawet nie spojrzała na młodszego bliźniaka. Nie w taki sposób miał się dowiedzieć o spotkaniu z Cormaciem i zabolały ją te słowa. Znowu to samo. Panna Grenger- zbyt mądra, zbyt przemądrzała, zbyt samodzielna. Na co jej chłopak? Ktoś w ogóle się z nią umówi oprócz książek?
- Właśnie, że Hermiona też wychodzi.- Uśmiechnął się George i zaczął dalej tłumaczyć.- Ja z Angel idziemy na piknik. Ron gdzie zabierasz Lavender?
-Chciałam ją zabrać do "Dziurawego Kotła", bo odbędzie się tam koncert Jęczących Wiedź, ale nie ma już biletów, więc pójdziemy do "Trzech mioteł". A ty Harry, gdzie zabierasz Ginny?
- Do kina. 
-Gdzie?- zapytali bracia.
-Do kina. 
-To takie mugolskie miejsce, do którego trzeba kupić bilety i wchodzicie do dużej sali gdzie siadacie na krzesłach przed wielkim ekranem. Oglądacie jakiś film i jecie popcorn. Film to jakieś nakręcone wydarzenia. Na randkę powinno się chodzić na komedię romantyczną. Opowiada o parze ludzie, która się kłóci, albo nie dostrzega, a na koniec filmu są razem.- Wytłumaczyła Hermiona.- Harry może też wziąć Ginny na horror. To film,w którym jakiś człowiek zabija innych na przykład piłą mechaniczną, albo opowiada o nawiedzonym domu. Harry, będziesz mógł poudawać twardziela i poprzytulać Ginny.
-Ciekawe z kim i gdzie wybiera się nasza panna Grenger?- zapytał George- Bo tego nikt nie wie, oprócz Ginny oczywiście. 
-Tak jest najlepiej.-powiedziała Ginny. -Wy nie musicie wszystkiego wiedzieć.- Wtedy do kuchni w Norze wleciała sowa. Usiadła na końcu stołu najblieżej George. Wyjął z jej ust list i sówka od razu odleciała.- Hermiona Granger- przeczytał starszy bliźniak.-Może otworzę go i wtedy wszyscy dowiemy się o tym tajemniczym wielbicielu naszej kujonki.
-Nie!- Krzyknęła Hermiona i podbiegając do Georga od razu wyrwała mu list. Otworzyła go chowając pod gazetą. 

                                                                   Kochana Hermiono!

    Już nie mogę doczekać się naszego spotkania. Mam nadzieję, że szczęśliwe dotarłaś do Nory. Kupiłem dla Nas bilety na koncert "Jęczących Wiedźm" w Dziurawym Kotle na godzinę 20. Spotykajmy się przed pubem o 19.30. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zgodziłaś się na randkę.

                                                                        Twój na zawsze, Cormac 

-Ja wybieram się na koncert "Jęczących Wiedźm"- powiedziała Hermiona, nie ukrywając zadowolenia, ale nie chciała patrzeć na Freda. Powinna sama mu powiedzieć, że jest umówiona. Musi z nim porozmawiać i wyjaśnić tą wczorajszą rozmowę. Cały czas słyszała w uszach słowa George "naszej kujonki". Wczorajsza rozmowa nie miała sensu. Hermiona wielokrotnie słyszała, jak bliźniacy naśmiewają się z niej. Fred nie stanął w jej obronie tylko śmiał się z żartów George, lub sam je wymyślał, więc teraz nagle zaczął ją darzyć większą sympatią? To jest niemożliwe. Na zawsze zapamięta obraz, kiedy Fred udawał ją, jak zachowuję się na lekcjach, jak się zgłasza i ich zdaniem wymądrza. Nie można się z kogoś wyśmiewać, a potem zachowywać się, jak gdyby nigdy nic i flirtować.
         Fred nie mógł w to uwierzyć. Hermiona idzie na randkę! Hermiona! Przecież wczoraj deklarowała, żeby to on ją się zaopiekował, a teraz słyszy, że wybiera się na koncert. Ona taka nie jest. Nie bawi się czyimś uczuciami. Musi z nią to wyjaśnić. Już jakieś trzy miesiące temu zauważył w Hermionie kobietę. Jej lekko falowane włosy ślicznie opadały na ramiona. Jej uśmiech, był, jak miód na jego serce. Dostrzegł plusy w tym, że tak dużo wie. Nie była niemądrą i pustą dziewczyną, tylko pewną siebie i odważną, młodą kobietą.Chociaż wiedział, że to nadal była ta Hermiona, z którejś się kiedyś wyśmiewał.Czy to możliwe, że jego zdanie względem jej, aż tak się zmieniło? Może ktoś inny dostrzegł te cechy, które on w niej widzi?
-Bardzo się cieszysz. Uważaj, żebyś się nie przeliczyła i żeby to tylko nie był głupi żart.- George uśmiechnął się zawiadacko. 
-Lepiej to ty uważaj-odpowiedziała- bo zaraz stracisz dziewczynę.
-Co?! O czym to opowiadasz? Ona mnie uwielbia, nigdy mnie nie zostawi.
-Tak, chyba, że po nią nie pójdziesz. Przypominam Ci, że obiecałeś jej, że zjawisz się po nią o 9. Jest już kwadrans po 9.- George spojrzał na zegarek. Rzeczywiście już 9.15. Angelina będzie wściekła. Od razu zerwał się z krzesełka i pobiegł w stronę świstoklika.
-Dzięki Hermiona. Czasami się do czegoś przydajesz- krzyknął przed wyjściem i już go nie było.
-Ron, to również tyczy się Ciebie.
-Na prawdę?...Aaa! Tak zapomniałem! Już lecę po Lavender! 
-Ginny może pójdziemy na spacer?- Harry zapytał Weasley po cichu, a ta skinęła głową i wyszli. W kuchni zostali tylko Hermiona i Fred.

Komentarze

  1. Ten Cormac strasznie mnie irytuje. Czy on nie wie, że znajduje się w opowiadaniu Fremione i cały czas przeszkadza? XD Jak można być tak upośledzonym, no jak? -_-
    Ejej, oni mają nie zapominać o tej rozmowie, oni mają żyć długo i szczęśliwie -_- ;o
    Trochę żal mi Hermiony - szkoda, że bliźniacy są dla niej tacy wredni, nie pasuje mi to do nich. Szczególnie George. Ale piszesz jak chcesz, a mi się ma podobać :D
    Każdy rozdział coraz bardziej mi się podoba i strasznie wciąga mnie twoje opowiadanie C; Lecę czytać dalej :D Pozdrawiam ^^
    PS Z góry przepraszam za jakiekolwiek literówki, ale jadę samochodem, a każy ma świadomość tego, w jakim stanie są polskie drogi, uhg ;')

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Czy to dzieje się naprawdę?"

"Ben Rewson."