"Odpowiedzialność za Weasley'ów."

   Hermiona przechodziła przez trudny okres. Szczególnie, że jej przyjaciele nie odwrócili się od Freda, a wręcz od niej. Ron i George byli braćmi jej byłego chłopaka, więc to zrozumiałe, że wybrali go. Również Lavender i Angelina spędzały z nim więcej czasu. Ginny była jej przyjaciółką i uważała zachowanie brata za paskudne, ale nie odsunęła się od niego. Tylko Harry został przy niej i oczywiście Ben, który okazał się niezwykle pomocny. Widział ile ma pracy, bo pomimo ostatnich wydarzeń, jej "przyjaciele" nadal przynosili jej pergamin. Rewson w końcu nie wytrzymał.
-Hermiono, to jest chore! Dlaczego robisz to za nich?! Przecież ty zaraz się wykończysz!- Oznajmił jej pewnego razu w bibliotece. Spotykali się tu od razu po zajęciach i siedzieli, aż do zamknięcia. Nie rozmawiali za wiele, po prostu się uczyli. Zresztą Granger ostatnio mało z kim mówiła. Oprócz Bena odzywała się do Harrego i Ginny, by pomówić o różnych sprawach. Reszta przychodziła tylko w sprawie prac domowych. Po mimo, że była niewyobrażalnie zmęczona, to lubiła ten stan, bo nie miała czasu, by myśleć o tym, co zrobił jej Fred. Jakby oddalała od siebie ból związany z jego obecnością. Przez pokój wspólny tylko przechodziła, nie zatrzymywała się już przy kominku na rozmowy. Szczególnie, że Weasley przyprowadzał tam swoje nowe zdobycze. Nawet nie orientowała się kto jest na jego celowniku i wcale jej to nie obchodziło. Dopóki była w bibliotece, a obok siedział Ben wszystko było w porządku. Gorzej było w dormitorium, ale chyba po raz pierwszy dziękowała Lavender, że tak dużo gada. Nie odzywała się konkretnie do niej, po prostu paplała od rzeczy, a Hermiona, jak nigdy dotąd przysłuchiwała jej się z uwagą.
-Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić?-Spytała od niechcenia. 
-Jak to co?! Skończyć z tym! I to raz na zawsze!-Ben uwielbiał Hermionę. Uważał, że jest bardzo ładna, mądra, sprytna i inteligentna, a Fred Weasley na nią nie zasługuje, ale jej ciężko było przemówić do rozsądku. Ciężko z nią było na ten temat rozmawiać, dlatego Ben był i to jej całkowicie wystarczało. 
Dla jasności, jeśli ktokolwiek pomyślałby inaczej, Rewsonowi Hermiona nigdy się nie podobała. Nie, żeby uważał ją za brzydulę, czy też osobę niegodną jego uwagi, po prostu była jego przyjaciółką i nigdy nie śmiał spojrzeć na nią innym okiem. Również Granger widziała w Puchonie tylko przyjaciela.
-Może masz rację..
-Może?! Dziewczyno, oni cię wykorzystują! Nie pozwól im, by tak cię traktowali!-Ben mówił zbyt głośno, jak na to, że znajdują się w bibliotece.
-Ucisz się, bo nas wygoni.-Skarciła go.
-Powiesz im, że to koniec? Że nie jesteś ich sługusem?
-Tak, tak...-Granger nawet nie spojrzała na niego spod pergaminu.
   Gdy wracali z biblioteki spotkali Katie Bell, w której Ben się podkochiwał, ale nigdy nie miał dość odwagi, by powiedzieć jej to wprost, a nie łapała metafor. Szeroko się do niej uśmiechnął, ona ledwo wykrzywiła usta.
-Och...ona nigdy nie będzie moją dziewczyną-Biadolił, ale Hermiona obecnie nie umiała go pocieszyć. Pożegnali się i wrócili do swoich pokoi wspólnych.
   Fred odzyskał dawną pewność siebie. Wszyscy znów go polubili, a jego żart uważali za niezwykle udany. Nawet widzieli smutek u Hermiony, co wprawiało ich w znakomite nastroje. Weasley próbował się wyluzować i cieszyć się, że znów cieszy się z dobrej reputacji, ale częściej niż dotychczas przyglądał się Hermionie, której wzrok był zupełnie pusty. Sam nie wiedział, co o tym myśleć, na pewno ją zranił, ale jest silna, więc sobie poradzi. Myślał, że on sam też da radę, a najlepiej, jeśli pozna kolejne dziewczyny. Z tego obrotu spraw bardzo był zadowolony Lee, który rozpoczął już poszukiwania nowej partnerki dla przyjaciela. Choć George był zdziwiony, kiedy brat oznajmił, że szuka dziewczyny na stały, zdążył już się przyzwyczaić do myśli, że oboje wypadli z obiegu. Powrót do przeszłości wydawał mu się złym rozwiązaniem, tym bardziej, że wiedział o miłości bliźniaka do byłej dziewczyny, ale co on mógł zrobić? Tylko czekać, aż brat się opamięta.
Mimo wszystkich wydarzeń nadal działalność braci Weasley działa i miała się dobrze. Hermiona nie rozmawiała z żadnym z bliźniaków, ale cały czas widziała, jak sprzedają te okropne świństwa.
Tego wieczoru znów chciała pójść do swojego dormitorium, a bliźniacy znów sprzedawali naiwniakom swoje specyfiki, kiedy usłyszała "bum!". Odwróciła się, ale strasznie tego pożałowała. Jakiś chłopiec, z trzeciego roku miał twarz zalaną krwią. Najwyraźniej nowy wynalazek braci Weasley okazał się  zwykłym śmieciem. 
Szybko podbiegła do tego biednego chłopca, jako jedyna. Słyszała tylko głos George "To nie miało być tak, Hermiono", kiedy przykładała do jego twarzy swój sweter. Chłopak zaczął przeraźliwe krzyczeć, jakby ktoś rozdzierał go ze skóry i Granger zidentyfikowała swój ból psychiczny z jego fizycznym.
Prawie leciała z nim do skrzydła szpitalnego. Stała przed ciężkim wyzwaniem, kiedy pani Pomfrey zapytała, co się stało, ale nie mogła tego dłużej ukrywać, zresztą, nawet głupi, by się domyślił.
-Weasley.-Szepnęła. Pani Pomfrey nie ukrywała powagi sytuacji, ale oznajmiła, że wszystkim się zajmie, a Hermione wygoniła do pokoju Gryfonów. Kiedy wreszcie przekroczyła próg pokoju wspólnego wszystkie pary oczy były zwrócone w jej stronę, ale jej nie chciało się rozmawiać, więc powiedziała tylko.
-Jest źle, ale pani Pomfrey się nim zajmie.-To wcale nie uspokoiło Gryfonów, a Fred i George zastanawiali się już, jaka kara ich czeka.
Kiedy dziewczyna chciała wrócić już do siebie George zawołał ją.
-Hej, Hermiono strasznie głupio wyszło, naprawdę jest mi strasznie przykro, przepraszam.-Powiedział skruszony.
-Nie przepraszaj mnie, tylko jego.-Odpowiedziała beznamiętnie i odeszła.
   Następnego ranka w wielkiej sali, aż wrzało. Wszyscy już wiedzieli, co stało się wczoraj w pokoju wspólnym Gryfindoru i byli ciekawi, ile też dyrektor odejmie punktów za ten wybryk domu Godryka Gryfinodra, ale przy śniadaniu nic takiego nie miało miejsca, również przy obiedzie. Po południu szóste klasy miały zajęcia obrony przed czarną magią, co obecnie wyglądało mizernie. Żadnych zaklęć, sama teoria, która nie pozwalała im, choćby w najmniejszym stopniu bronić się. Sama lekcja przebiegła dość spokojnie, dopiero pod koniec Umbridge zwróciła się swoim przesłodzonym głosem do Hermiony.
-Po lekcjach do mnie.-Dziewczyna cały czas pamiętała tę nieprzyjemną rozmowę z nauczycielką, ale czy naprawdę miała ponosić odpowiedzialność za całą rodzinę Weasley?  
   Harry martwił się o przyjaciółkę, coraz bardziej się od niego oddalała. Postanowił walczyć o tę przyjaźń. Ron za dużo sobie z tego nie robił, zbyt zapatrzony był w Lavender. Za to Ginny stwierdziła, że nie za bardzo obchodzą ją sprawy Hermiony. Potter postanowił poruszyć ten temat.
-Ginny przecież przyjaźnisz się z Hermioną, nie martwisz się o nią? Ostatnio bardzo się zmieniła.-Nawet Weasley nie zauważyła znaków na ręce swojego chłopaka, a Granger już po pierwszej wizycie u Dolores widziała te niezmywalne litery.
-Harry ona jest dużą dziewczynką.-Powiedziała spokojnie.
-Nawet nie za bardzo cię obeszło cię to, co zrobił jej Fred.-Mówił z wyrzutem.
-A na co ona liczyła? Przecież dobrze go znała.-Harry nie mógł w to uwierzyć.
-Więc mówisz, że to jej wina?
-Nie, ale powinna brać taką możliwość pod uwagę.
-Nie poznaję cię....Może ja też powinienem zacząć się zastanawiać, czy aby na pewno to, co jest między nami, nie jest żartem?
-To nie to samo.-Ginny nie traciła zimnej krwi i odeszła kończąc tę dyskusję, a wściekły Harry poszedł na obchód zamku. Spotkał Cho, swoją dawną dziewczynę, chciał już skręcić,  ale ona go zauważyła i przywołała ruchem ręki. Siedziała na parapecie. Potter dosiadł się do niej.
-Cześć.-Powiedział.
-Hej.-Odpowiedziała. Cho zerwała z Harrym nie podając żadnych konkretnych powodów, a potem Harry zaczął spotykać się z Ginny i jakby zapomniał, co między nimi kiedyś się wydarzyło. Wymieli grzeczne obiekcje o pogodzie, szkole i o tym, co dzieje się w ich życiu, kiedy Chang oznajmiła.
-Brakuje mi ciebie.-Pottera aż wmurowało.
-Cho, ja mam dziewczynę...-Zaczął powoli, ale Cho mu przerwała.
-Wiem, po prostu chciałam, żebyś to wiedział.-I odeszła, a Harry postanowił jej unikać, sam nie wiedząc, co o tym myśleć, co czuje do niej..
                      

Komentarze

  1. Aaa czekam na kolejny !!! Boże ale się komplikuje to wszystko !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej właśnie zaczęłam czytać Twojego bloga<3 Jest niesamowity <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejne chwile z Twoim opowiadaniem.
    W międzyczasie zapraszam do mnie ;) Dopiero zaczynam :)
    fred-weasley-i-eleonora-malfoy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział nie do końca, miał tak wyglądać, ale wyszło, jak wyszło. Cieszę z miłych komentarzy. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Idealnie dopasowani" Miniaturka #2

"Ben Rewson."