"Ben Rewson."


    To, że teraz siedzieli w pociągu, zawdzięczali pani Molly, która przez całą drogę lamentowała, że na pewno się spóźnią, ale to właśnie ona znalazła wszystkie, nagle bardzo ważne i potrzebne w Hogwracie rzeczy. Gdy wsiedli do pociągu, większość przedziałów było zajętych. Do Angeliny zaczęły machać koleżanki z jej rocznika, więc postanowiła się do nich przyłączyć, George zobaczył Lee i natychmiast skierował się w jego kierunku, Lavender również zobaczyła swoją przyjaciółką Patil i poszła do niej. Fred wolał zostać z Hermioną, ale dopiero teraz zdawał sobie sprawę, że wszyscy dowiedzą się o ich związku i trochę się tego bał, jak zareagują, ale natychmiast odrzucił od siebie tę myśl.
   Znaleźli w końcu pusty przedział, jednak Hermiona i Ron musieli iść na zebranie prefektów, dlatego pożegnali się z przyjaciółmi i czym prędzej pobiegli na początek wagonu.
   Podróż mijała w miłej atmosferze. Fred i Harry rozmawiali o tegorocznych rozgrywkach qudittecha, a i Ginny od czasu, do czasu się odzywała. Weasley przeprosił na chwilę towarzystwo i wyszedł do łazienki, kiedy z niej wracał zobaczył Hermionę. Cała rozpromienioną i roześmianą. Machała, więc odmachał jej. Czuł się szczęśliwy, do czasu, gdy nie wpadła w objęcia, jakiegoś Puchona. Wesoło o czymś rozmawiali, ale Fred nie mógł przypomnieć sobie tego szatyna. Był trochę niższy od niego. Miał ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy i nosił okulary. Nie był brzydki. Weasley poczuł coś koło serca, jakby ukłucie zazdrości.

-O, hej Fred.- Hermiona dopiero po chwili zauważyła chłopaka.
-Cześć.- Powiedział zimno.- Widzę, że się świetnie bawisz.
-Tak.-Przyznała.-Znasz może Bena Rewsona?
-Niestety nie.
-Fred, to jest Ben. Ben, to jest Fred.
-Bardzo mi miło.-Powiedział Puchon ze szczerym uśmiechem i potrząsnął ręką Gryfona.
-Mi również.-Powiedział Weasley, ale tylko ze względu na kulturę.
-No cóż, nie będę wam przeszkadzał.-Powiedział Rewson.
-Ależ nie przeszkadzasz.-Szybko wykrzyknęła dziewczyna.
-Hermiono, wiem, że przeszkadzam, poza tym pójdę zobaczyć, co u Katie.- Uśmiechnął się porozumiewawczo i odszedł.

-Kto to?-Zapytał Fred, gdy chłopak zniknął.
-Ben.-Odpowiedziała spokojnie Hermiona.
-To akurat wiem. Może coś więcej?-Powiedział podirytowany.
-Czyżbyś był zazdrosny.?Zapytała z uśmiechem
-A jeśli nawet, to co?- Był trochę wkurzony.
-Nic.-Uśmiechnęła się, ale nie chciała się z nim dłużej droczyć. Oparli się o barierki i patrzyli na szybko zmieniające się drzewa, jak klatki filmowe.-Ben Rewson. Puchon w moim wieku, poznałam go w bibliotece, ale to długa opowieść.
-Chętnie posłucham.- Zapewnił Fred.

-Więc było to tak. Pani McConagal zadała mi dodatkową pracę, na temat wpływu transmutacji na organizmy żywe. Miał to być esej, minimum 15 stron. Chętnie się zgodziłam i jeszcze tego samego dnia poszłam do biblioteki. Jednak nigdzie nie mogłam znaleźć książki, w której byłaby choćby wzmianka o transmutacji. Naprawdę się zdenerwowałam, miałam już iść poszukać pomocy, gdy zjawił się Ben, z tym swoim uśmiechem i zapytał czy może mi jakoś pomóc. Odpowiedziałam mu, że jeśli wie, gdzie są wszystkie książki o transmutacji, organizmach żywych i wpływie, to tak. Zaskoczył mnie, że nawet wtedy się uśmiechał. Oznajmił mi, że on ma wszystkie te książki, więc starałam się, jakoś ustalić termin, kiedy ja będę mogła je przejrzeć. Odpowiedział mi, że 22, a to był termin oddania prac. Już myślałam, że będę musiała go prosić, albo grozić o te książki, albo poszukać jakoś inaczej tych informacji, a on wystrzelił, że możemy to zrobić razem. Byłam sceptycznie nastawiona, ale świadomość, że nie mam innego wyboru, (kupno książek nie wchodziło w grę, a nie ma u nas innej biblioteki, oczywiście się nie wycofam, więc sam widzisz). Musiałam się zgodzić. Zaprowadziłam go do Hagrida, okazało się, że się znają. Teraz nawet przyjaźnią. Oczywiście nasz esej był najlepszy i jedyny, bo  Ben oddał te książki dopiero 22 do biblioteki, co ja uważałam za podłe, a on za walkę przywódców i poddanych. Podchodzi tak do życia, uważa, że każdy ma tyle, ile zdoła wywalczyć i podziwiam go za to.-Tu na chwilę przerwała.-Myślałam, że będziesz go znał. Ben, jak każdy Puchon uczy się wspaniale, ale najlepszy jest z eliksirów.
-Co z tego?-Zapytał.
-Mógłby pomóc ci i Georgowi przy tworzeniu nowych eksperymentów. Nie chcę cię urazić, ale nie znacie się na tym, tak jak on.
-Hermiono, ja i George świetnie dajemy sobie radę i nie potrzebujemy pomocy Bena, ani kogokolwiek innego.-Obruszył się Fred.
-Okej. Po prostu Ben jest najlepszy uczniem Snape, nawet on musi to przyznać.
-Przyjaźnicie się?

-Tak.
-Nigdy mi o nim mówiłaś.-Fred był zaskoczony, bo nigdy nie widział Hermiony w towarzystwie Bena.
-Jakoś nie było okazji. Poza tym my głównie skupiamy się na nauce, nie wnikamy w inne swoje sfery życiowe, czasami się zwierzamy.
-Yhym.-Mruknął chłopak.

-Jesteś zazdrosny.-Dodała roześmiana.
-Ja?! Nie! Oczywiście, że nie.-Trochę ją okłamywał. Tak naprawdę był nawet trochę na nią zły, że wcześniej nie powiedziała mu o Puchonie. Dlaczego ona nie mogła mieć przyjaciółek, tylko przyjaciół?!
   Nadal stali wpatrzeni w drzewa, które wydawały im się zapałkami, przy takiej prędkości pociągu i nagle Hermiona sobie coś uświadomiła, że ona za rok będzie stała w tym samym miejscu, może będzie trzymała tą samą barierkę, ale nie będzie Freda. Fred już odejdzie. Mówił jej o swoich planach. Założenie sklepu z Georgem. Ogarnął ją taki smutek, że musiała poczuć obecność chłopaka, musiała sobie uświadomić, że on tu jeszcze jest. Złapała go w pasie i mocno uścisnęła, jakby tym gestem chciała pokazać "on jest mój!".
-Ej, co jest?-Zapytał trochę zaskoczony i uśmiechnięty.
-Ty tu jesteś.- Nic z tego nie rozumiał.

-No jestem.-Powiedział z uśmiechem.
-Ale za rok cię nie będzie.
-Za rok mnie nie będzie...-Mówił to, jakby starał się kogoś przekonać, może siebie. Jego głos słabnął, ale nie chciał się nad tym wszystkim zastanawiać. Chciał żyć chwilą, chciał żyć teraz i tu z Hermioną. Wrócili do przedziału i wesoło gawędzili z resztą przyjaciół. Granger musiała iść powiadomić resztę uczniów, że zbliżają się do Hogwartu i pora założyć szata, sama również się przebrała.
   Wszystko obyło się bez większych komplikacji. Z uwagi na Lorda Voldemorta wzmocniono straż i każdy musiał okazać swoją różdżkę. Do zamku zawiozły ich testrale, które widział tylko Harry i Luna. 
    Wreszcie weszli do Wielkiej Sali. Tu nic się nie zmieniło. Fred był w rozterce, czy usiąść razem z Hermioną, czy może razem z kolegami, w końcu to jego ostatni rok w Hogwracie, jednak dziewczyna nawet o tym nie pomyślała, skinęła na niego głową i gestem przywołała go, by usiadł obok niej. Fred uświadomił sobie, że wtedy po raz pierwszy pokaże się publicznie z dziewczyną. Wskazała na miejsce obok Lee, gdzie zamierzał usiądź. Granger zrobiło się trochę przykro, ale przecież miała Harre'go i Rona.
    Odbyła się ceremonia przydziału i pierwszoroczni zajęli miejsca w swoich domach. Głos zabrał Albus Dumbledore, który przywitał wszystkich, przypomniał, że nie wolno wchodzić do Zakazanego Lasu. Po sali rozległo się głośne mruknięcie i oczom uczniów ukazała się niewysoka kobieta, ze starannie ułożonymi włosami, cała ubrana na różowo. Dyrektor powiedział.
-Kochani, chciałbym wam przedstawić nową nauczycielkę obrony przed czarną magią, panią Dolores Umbridge.- Kobieta wyszła przed Albusa, a Harry pamiętaj ją ze swojego przesłuchania rok temu w ministerstwie, o czym natychmiast poinformował przyjaciół.

-Witajcie! Przysłało mnie ministerstwo...-Kobieta mówiła przesłodzonym głosem.- aby poprawić standardy tej szkoły i zająć się waszą wiedzą w zakresie obrony przed czarną magią.-Nowa nauczycielka wciąż uśmiechała się do uczniów, nie wzbudzała ich sympatii.- Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie same nowe korzyści i nowe wiadomości.- Za pewne mówiłaby jeszcze dalej, gdyby nie Albus, który widząc znużenie uczniów oznajmił.- Dziękujemy pani Umbridge.-Po czym klasnął w dłonie i stoły zaczęły się uginać od jedzenia. Ron jadł za apetytem, a Hermiona starała się uzyskać, jak najwięcej informacji od Harrego na temat Dolores, jednak  ten był wyraźnie zainteresowany dziewczyną przy innym stole- Cho Chang. Wszyscy wiedzieli, że podobała się ona Potterowi, ale nie wypadało jej po śmierci Cedrika wiązać się z innym, teraz sprawa miała się inaczej. Teraz to Harry miał dziewczynę.
-Harry! Słyszysz mnie?!-Granger machnęła ręką przed twarzą przyjaciela.
-Tak, tak.-Zapewnił szybko.

-Więc co wiesz o profesor Umbridge.
-Nie za wiele. Była przeciwko mnie i jak słyszeliście, nie da się jej lubić.-Tutaj odezwał się Ron, ale jego "O tak", brzmiało raczej "Ojaa", albo może inaczej, w każdym razie spojrzeli się dziwnie na niego.
     Wkrótce powitalna uczta dobiegła końca i Hermiona oraz Ron musieli się zająć nowymi Gryfonami. Harry chciał pogadać z Cho. Jak minęły jej wakacje, co u niej słychać, ale obok niego pojawiła się Ginny, która pociągnęła go za rękaw.
    Hermiona była wyczerpana. Z nowymi uczniami było sporo roboty. Usiadła na fotelu, ale już była wzywana. Chciała nareszcie pogadać z Fredem, ale on kiwnął na schody prowadzące do swojej sypialni, dając do zrozumienia, że idzie spać, jego dziewczyna pomachała mu i musiała wrócić do swoich obowiązków.
  
                                                            Drodzy czytelnicy!
  Tutaj pojawiała się pierwsze zmiany. Jak widzicie Fred jest starszy od Hermiony tylko o rok, a Dolores dopiero teraz będzie uczyć. Mam wizję na całą tą opowieść. Mam nadzieję, że nikogo to nie zrazi do moich opowiadań. :)
  Jak oceniacie ten post? Widzę, że zainteresowanie moich blogiem rośnie, z czego jest mi niezmiernie miło i postaram się Was nie zawieść. ;) (Tak na marginesie, już jest ponad 4000 wyświetleń!! Dziękuję!!!)
                                                                           Pisarka

Komentarze

  1. Bardzo dobry rozdział. Nie mogłam się doczekać. ^^
    Może to pominęłam, albo już zapomniałam, ale, na którym roku jest Hermiona? Bo z tego co pamiętam bliźniacy w książce również byli starsi od Hermiony o rok i trochę się gubię :')
    Pozdrawiam i życzę weny!;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! :)
      Masz słuszną rację, Fred jest tylko o rok starszy od Hermiony, co oznacza, że ona jest na 6 roku, a on na 7. PRZEPRASZAM! Mój błąd.

      Usuń
  2. Super rozdział!!!
    Czekam na następny, ciekawe jak potoczy sie wszystko dalej.
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam i weny życz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie jesteś???
    Kiedy next???

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Idealnie dopasowani" Miniaturka #2