"Zazdrość."
Hermiona przez chwilę zapomniała, że wraca do domu, że teraz znajduję się w kuchni w Norze, że wszyscy na nią patrzą. Ona widziała tylko Freda, a on nią, ale przecież nie mogli tak stać w nieskończoność i patrzeć na siebie, choć bardzo by chcieli. Pierwsza odwróciła wzrok. Spojrzała na wszystkich domowników i uśmiechnęła się do nich promiennie. Złapała bagaże, rzuciła spojrzenie na Freda, który nie odrywał od niej wzroku i miał trochę dziwny wyraz twarzy. Uwielbienie pomieszane z zaskoczeniem. Tak się czuł. Zakochał się w niej i uważał, że jest wspaniała, ale był zdziwiony, że człowiek może czuć coś takiego, coś tak mocnego i pięknego. Nie chciał się z nią rozstawać. Nawet na minutę, na sekundę. Chciał, żeby była przy nim. Zawsze. Dobrze wiedział, że w tej chwili jest egoistą, ale mało go to interesowało. Liczyła się ona. Hermiona. Piękna, mądra, utalentowana. Ta, z której się śmiał. Teraz chciał się śmiać razem z nią. Chciał wszystko robić z nią. Wielka szkoda, że akurat teraz wrac