"Macie jej pilnować!"

                   Zbliżała się już 22. Pizza była przepyszna. Harry opowiadał przyjaciołom o różnych mugolskich rzeczach, o których nie mieli pojęcia i byli zaskoczeni. Najbardziej spodobał im się telewizor. Przez cały czas oglądali kanał sportowy. Harry tłumaczył im na czym polega poszczególna dyscyplina, a bracia zakładali się, która drużyna wygra. Ten kto przegrał musiał wykonać jakieś zadanie, kiedy dotrą do Nory. Hermiona z rodzicami jeszcze nie wracała, ale nikt jeszcze nie dzwonił. Zaczynali się trochę martwić.
             Tymczasem w Norze matka braci, pani Molly była bardzo zaniepokojona zniknięciem synów i Harre'go. Mieli pojawić się z Hermioną najpóźniej o 17. Ginny dziewczyna Harre'go też bała się, czy nie stało im się coś, ale nie dała po sobie tego poznać i starała się uspokoić matkę wraz ze swoim ojcem.
-Mamo, nie możesz się tak denerwować! Na pewno nic im nie jest, a ty nie potrzebnie się denerwujesz. Za chwilę stanę w tych drzwiach uśmiechnięci i powiedzą że postanowili przyjść na pieszo. 

-Molly, Ginni ma rację. Oni są już dorośli. Poza tym ile się oni spóźniają? Pół godziny, godzinę?
-Nie, Arturze! Oni spóźniają się 5 godzin!

-Dobrze, Molly. W porządku. Jeśli nie wrócą do północy pójdziemy ich poszukać, dobrze?
-Zgoda.
               -Jesteśmy!-krzyknął pan Grenger wchodząc do domu z sushi.
-Nie!! Ja wygrałem!
-Nie prawda, bo ja! Harry powiedz mu,że ja wygrałem!

-Haha. Chłopcy co tu się dzieję?
-Ron nie umie przegrywać.-powiedział George, zaczepiając Rona.

-Proszę pana on kłamie. Przegrał i nie umie się z tym pogodzić, prawda Harry? Powiedz panu jak było na prawdę!-zaczął krzyczeć Ron odpowiadając na zaczepkę brata.
-Panie Granger co z Hermioną? Może iść z nami?- zapytał Harry.
-Spokojnie chłopaki! Nie chcę z powrotem wracać do szpitala z którymś z was. Co by o nas wasza mama powiedziała? Zagrajcie jeszcze raz i rozstrzygnijcie ten spór.- pan Granger zwrócił się do braci, a potem odpowiedział Harre'mu- Na szczęście to nic takiego. Miała szkło w oku, ale lekarze od razu je usunęli. Może jechać do państwa Wasley'ów, ale po drodze zrobiliśmy zakupy i kupiliśmy sushi!
-Sushi?!-krzyknęli w tym samym momencie Ron i George.
-Sushi, czyli surowa ryba z glonami. Mmm...pycha.-wytłumaczyła Hermiona, która miała wielki opatrunek na lewym oku. Usiadła na kanapie przy przyjaciołach.-Widzę że świetnie się bawicie pod moją nieobecność.-Ron i George natychmiast przestali się bić kiedy usłyszeli co to sushi i wykrzywili twarze. Jednak George musiał skomentować nowy wizerunek dziewczyny- Ahoj! No nieźle Hermi! Całkiem do twarzy ci z tą opaską, kapitanie!- Wszyscy prócz Hermiony i jej matki zaczęli się śmiać. Hermiona spojrzała na George wzrokiem pełnym nienawiści, ale on nawet na nią nie patrzył.- Hej, majtkowie! Siadajcie do stołu! Dzisiaj podano do stołu ,to, co złowiono.- Teraz na prawdę wszyscy zaczęli się śmiać.
         Po posiłku tata Hermiony zniósł jej bagaże na dół.
-Aż tyle tego?!-zszokowany George, zrobił wielkie oczy.
-Haha. Zobaczysz jutro, ile przywiezie Angela. Na pewno nie mniej.
-Hermionko, kochanie, tu masz krople i opatrunki, które przepisał lekarz. Nie zapomnij o nich. No i...nie zapomnij o nas.
-Mamo! Oczywiście, że o was nie zapomnę! Nie bój się, będę stosowała się do zaleceń lekarza.- Hermiona przytuliła się do matki, a ta jej wyszeptała- Powodzenia na randce.- Tak bardzo chciała, żeby jej córka już nie była sama. Wiedziała, że przez ciągłą nauką i brak chłopaka Hermiona może być wyśmiewana i chciała tego uniknąć.- Dziękuję mamo.- Teraz Hermiona przytuliła tatę. Jej rodzice pożegnali się z Harrym, Ronem i Georg'em. Kiedy już wychodzili pani Grenger krzyknęła- Macie jej pilnować!- Georg jej odpowiedziała- Niech się pani nie martw! Będziemy! Jak oka w głowie!- Wyszli z domu. Na ulicy było pusto. Co druga lampa się świeciła. Ron wyjął z kieszeni starą łyżkę. -Na 3! 1,2,3! 

Komentarze

  1. Echh, cały czas śmiałam się do ekranu :D Rozdział bardzo mnie rozbawił i choć był krótki, bardzo przypadł mi do gustu :) Tylko (dużo osób robi tak błąd ;) ) odmienione imie Harry - Harry'ego :D I tak napisałaś lepiej, bo niektórzy piszą Harrego i nie wiem czemu, bardzo mnie to irytuje :') Nie zauważyłam jakiś innych palących błędów, notka fajna i bardzo miło mi się ją czytało :) Nie przedłużam, bo ciekawość mnie zżera od środka ;D Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"To ona."

"Czy to dzieje się naprawdę?"

"Ben Rewson."